Brakuje rodzin zastępczych. Tak jest w całej Polsce, problem dotyczy także lubuskich powiatów, które zajmują się pieczą zastępczą. Chociaż idea była taka, aby odinstytucjonalizować ten system, to w praktyce rodzinnych domów dziecka jest jak na lekarstwo.
W efekcie dzieci z postanowieniami nie ma gdzie kierować i trafiają do placówek w całej Polsce. Tylko w Sulęcinie takich postanowień jest 11. Nie zrealizowanych, bo nie ma miejsca. Z tymi postulatami do Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej pojechała w imieniu Związku Powiatów Lubuskich delegacja z lubuskiego: starostowie Tomasz Prozorowicz i Agata Wdowiak oraz lubuscy posłowie: Katarzyna Osos i Waldemar Sługocki. W audycji Lubuskiego Centrum Informacyjnego “Prosto z regionu” mówiono o efektach tych rozmów. Gościem programu była wicestarosta sulęcińska Agata Wdowiak.
Z jakimi postulatami jako przedstawiciele lubuskich powiatów jechaliście do Warszawy?
Byliśmy tam jako przedstawiciele wszystkich powiatów z propozycją zmian legislacyjnych w ustawie o pieczy zastępczej, ale też z naszym lokalnym problemem dotyczącym niezrealizowanych postanowień sądowych w stosunku do nieletnich z naszego powiatu. Na tą chwilę to jest jedenaścioro dzieci przebywających w rodzinach często przemocowych, co do których są postanowienia sądu. Dzieci powinny być umieszczone w pieczy zastępczej, ale tych miejsc po prostu nie ma i dlatego dla nas bardzo ważne jest pozwolenie wojewody, a żeby je otrzymać, wcześniej pozytywna opinia Rzecznika Praw Dziecka na wybudowanie nowego domu dziecka w powiecie sulęcińskim.
Jaki jest problem na dzisiaj?
Brakuje rodzin zastępczych. W zasadzie nowych rodzin nie przybywa. Starsze rodziny też z racji wieku już najzwyczajniej w świecie się wykruszają. Chociaż, można powiedzieć, mamy też mały sukces. Mamy rodzinny dom dziecka w powiecie sulęcińskim. To jest pierwszy rodzinny dom w powiecie, tak że mamy nadzieję, że będzie ich przybywać.
Bo skala problemu jest duża i dotyczy nie tylko waszego powiatu, ale w ogóle powiatów w województwie lubuskim. Do tej pory była taka polityka rządu, żeby odinstytucjonalizować pieczę zastępczą. A jak to wygląda w praktyce?
Ta polityka jest oczywiście słuszna, bo najlepiej jest, jeżeli te dzieci przebywają nie w instytucji, a w jakiejś rodzinie: czy to w spokrewnionej, czy niespokrewnionej. Niestety, praktyka pokazuje, że tych rodzin ubywa, jest ich coraz mniej, a dzieci zabieranych rodzinom coraz więcej. Od lat jest niedostępna adopcja zagraniczna. Rodzin zastępczych brakuje w całej Polsce. Jednym z takich powodów, dla których się wykruszają, jest chociażby brak stabilizacji dla nich. Jednym z naszych postulatów jest uregulowanie w zakresie umów o pracę rodziny zastępczych, żeby to były umowy o pracę, które dają im wysługę lat pracy, żeby się liczyło do emerytury.
Jest odzew na wasze postulaty?
Wróciliśmy umiarkowanie zadowoleni. Te spotkania w Warszawie udały się dzięki pomocy pani poseł Katarzyny Osos. Widzieliśmy się z naszym też tutaj posłem Waldemarem Sługockim, ale również z panią poseł Aleksander Gajewską w Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej. Usłyszeliśmy dobre dla nas informacje po tym, jak zapoznali się z postulatami z województwa lubuskiego. Już dzisiaj wiemy, że niektóre z tych postulatów znalazły się w nowelizacji ustawy. Zostało nam też powiedziane, że ten temat już w marcu będzie poruszany na komisjach w sejmie, więc liczymy na to, że to już naprawdę nabiera rozpędu.
Nie można czekać…
Nie, bo te dzieci, które nie trafiły do pieczy zastępczej, które pozostają w tych rodzinach, to dożywają tam często osiemnastego roku życia. Trzeba zrobić jak najwięcej, żeby tych miejsc przybywało, a nie ubywało. W naszym powiecie jest jeden dom dziecka, niestety przepełniony. I te miejsca tam się nie zwalniają.