Jedzie pociąg z daleka? Obecnie niestety bardzo często nawet nie wyjechał. Właśnie temu przede wszystkim poświęcona była marcowa sesja lubuskiego sejmiku. Problem na tyle nabrzmiał, że zanosi się na zdecydowane cięcie ze strony samorządu. Mowa o powołaniu samorządowej spółki przewozowej, jednak to z pewnością temat… dalekobieżny. – Dla samorządu i zarządu województwa transport publiczny jest niezmiernie ważny – podkreślił lubuski marszałek Marcin Jabłoński i dodał, że nasz region myśli o utworzeniu lubuskiej spółki kolejowo-autobusowej.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że wszyscy czekali na punkt szósty, czyli na informację na temat sytuacji w przewozach pasażerskich w regionie.
– Działamy na bazie planu transportowego sporządzonego w 2016 roku. Jak nie jest trudno przewidzieć, nie przystaje ona do współczesnych warunków – mówił wicemarszałek lubuski Sebastian Ciemnoczołowski. – W tej chwili trwa jego aktualizacja, która z jednej strony bierze pod uwagę nowe przepisy, ale i plany powołania własnej samorządowej spółki przewozowej.
Skarbonka bez dna
Dziś jesteśmy na takim etapie, że po wielu latach wysiłków liczba pociągokilometrów zwiększyła się z 2 mln do 5 mln przy wpłatach na konto Polregio rekompensaty na poziomie 140 mln zł rocznie. Pisząc o stanie posiadania, warto dodać, że Lubuskie ma tysiąc kilometrów linii, w tym dwie trzecie w ruchu pasażerskim. Najważniejszą liczbą jest ta, mówiąca o tym, że dysponujemy zaledwie 32 proc. linii zelektryfikowanych.
– Nieustannie słyszymy, że podstawowym problemem przewoźnika jest brak taboru – dodaje wicemarszałek. – Od 2003 do końca ubiegłego roku województwo kupiło 25 jednostek transportowych. Na mocy umowy z Polregio pojazdy udostępniono spółce wraz z obowiązkiem ich serwisowania. Według naszych obliczeń i obowiązujących standardów ta liczba składów powinna wystarczyć do realizowania przewozów w województwie. Wraz z marginesem bezpieczeństwa. Niestety tak nie jest. Dlaczego? Bowiem w ostatnich latach największym problemem było utrzymanie jakości taboru i jego serwisowania. Efektem było wiele odwołań, opóźnień i główną przyczyną.
Na wykresach radni obejrzeli efekty tych problemów. Zarówno te uderzające w pasażerów, jak i te finansowe godzące w budżet województwa. Krótko mówiąc, wnioskiem kluczowym jest, że Polregio nie radzi sobie z jakością usług, przez co zaufanie do przewozów kolejowych dramatycznie spadł. Zwłaszcza że kolejne plany naprawcze i obietnice nie znalazły pokrycia. O tym, że może być inaczej, świadczy działalność dolnośląskiej spółki przewozowej. Efekt jest jeden. Województwo lubuskie zdecydowane jest na powołanie własnej spółki transportowej. Nie wyklucza to oczywiście współpracy z Polregio, zwłaszcza w tzw. okresie przejściowym. Z tym że wiele zależy od tego, czy Polregio się zmieni i poprawi jakość usług.
Na drugim biegunie znalazły się wnioski z tego, co uczyniono w sferze komunikacji autobusowej, nad którą pracuje od kilku lat samorząd województwa. Krótko mówiąc. Można? Można.
Co na tę falę krytyki Polregio? Na szczęście nikt nie próbuje polemizować z liczbami. Przedstawiciele spółki narzekają przede wszystkim na wiek taboru, którym dysponuje. Przyznają, co wykazał, chociażby audyt, wina leży w dużej mierze po stronie państwowej spółki. Jednak Polregio ma nadzieje na dalszą współpracę.
Himalaje odwołań
Wiceprezes spółki Polregio Wojciech Dinges wyliczył elementy lubuskiej specyfiki kolejowej. Po pierwsze znana nam niekorzystna struktura torów, gdzie mamy niewielką liczbę linii zelektryfikowanych. Co ma kluczowy wpływ na wykorzystywany tabor. W 62,5 proc. przewozów są one realizowane przy użyciu taboru województwa. Spalinowe zestawy mają około dziesięciu lat, elektryczne i hybrydowe, będące własnością województwa mają bardzo dobre “roczniki”. Na wykresie widać, że dziennie w Lubuskiem około 130 połączeń.
– To, co najbardziej interesuje pasażerów to odwołania – mówi prezes Dinges. – Od czasu zmiany zarządu mieliśmy do czynienia z dwoma zjawiskami. Po pierwsze powóź i co ważniejsze dla Lubuskiego zamknięcia spowodowane przez remonty na liniach PLK. Część odwołań pociągów jest wynikiem naszych błędów, za co wielokrotnie przepraszaliśmy.
Warto odnotować adekwatne porównanie dotyczące liczby odwołań. Przy pikach widocznych na wykresie prezes Polregio użył określenia “Himalaje odwołań”. Najczęściej ich powodem jest brak taboru, jego awarie często wynikające z niewłaściwego serwisowania, prace torowe awarie urządzeń sterowania ruchem…
Wniosek z tej wypowiedzi? Może nie jest dobrze, ale jest coraz lepiej. To “lepiej” to odwołanych “jedynie” 29 pociągów. I zapewnienie, że pracownicy, a także nowy zarząd, Polregio robią, co mogą, a nawet jeszcze więcej. Wina, jak zwykle w takich przypadkach, leży po stronie poprzedników. Natomiast niewiele się zmieniło jeśli chodzi o finanse. Mianowicie duża rozbieżność co do finansów przekazywanych przez Lubuskie, a oczekiwaniami spółki Polregio. Z karami spółka się zgadza, chociaż ma pewne zastrzeżenia do trybu ich naliczania przez samorząd.
Dlaczego było tak źle? Rażące błędy proceduralne i zarządcze, niewystarczające kwalifikacje części pracowników, opóźnienia napraw oraz ich niska jakość. Na zakończenie radni usłyszeli, że Polregio nie chce już nowego taboru i przyznaje, że lubuskie zapewniło odpowiednią liczbę pojazdów. Od 1 maja nie będzie odwołań z powodu braku sprawnych pojazdów.
Problem… dalekobieżny
Po prezentacjach był czas na dyskusję. Rozpoczął Sławomir Kotylak, który nieco historycznie przedstawił stosunki między województwem a spółką. Na etapie negocjacji było sielankowo. Gdy przyszło do konkretów rozpoczęły się dziwne ruchy Polregio, chociażby przy tym, kto będzie dokonywał przeglądów i skali inwestycji. Wiceprzewodnicząca Anna Chinalska podkreśliła, że przyjechała pociągiem Polregio, które nie spóźnił się nawet minutę. Ale po rozmowach ze współpasażerami zaproponowała, aby pociągi jeździły rzadziej, ale aby te kursy były “żelazne”. Tomasz Gierczak pytał ile pojazdów spalinowych potrzebuje Polregio, aby w pełni zabezpieczyć potrzeby naszego regionu. Przewodnicząca Anna Synowiec mówi wprost o zapaści komunikacji kolejowej i znając regularność połączeń nie ryzykuje korzystania z pociągów Polregio. Ten brak solidności godzi nie tylko w wizerunek Polregio, ale i oceny regionu i samorządu województwa. Zbigniew Kościk chciał uczulić obecnych, podkreślając, że za odwołaniami pociągów stoją często ludzkie tragedie, a na przykład ktoś nie zdążył. Jego zdaniem trudno jest także zrozumieć statystykę, skoro jednego dnia jest ileś odwołań, tydzień później już ich nie ma. Radny uważa, że powołanie spółki samorządowej jest jedynym rozwiązaniem. Pytanie tylko jak długo to będzie trwało. Radni zainteresowani byli również kwalifikacjami pracowników Polregio, różnicami w kosztach eksploatacji pojazdów spalinowych i elektrycznych, czystością w pociągach, brakiem rozkładu jazdy na stacji w Guben, współpracą z niemieckimi kolejarzami oraz bieżącym monitorowaniem pracy przewoźnika.
Podsumowania dokonał lubuski marszałek Marcin Jabłoński, mówiąc, że mimo długiej dyskusji nie znaleziono na sesji panaceum, które uśmierzy wszelkie kolejowe bóle. Ale nikt na to nie liczył. Natomiast to spotkanie pokazuje, że jest to rozmowa o konkretach, a dla samorządu województwa komunikacja kolejowa jest ważna i region stał się w pewnym sensie ofiarą własnego sukcesu, czyli powiększenia liczby połączeń i wzmocnienia taboru. Liczyliśmy, że zarządy Polregio będą w stanie sprostać wyzwaniu, zapisanemu zresztą w umowie, którą podpisaliśmy z nadzieją, że będzie realizowana przez 10 lat bez żadnych komplikacji
– Planujemy powołanie spółki kolejowo-autobusowej, której uda się zlikwidować rozmaite deficyty komunikacyjne – dodaje marszałek Jabłoński. – Będziemy w stałym kontakcie z Polregio, również budując własną spółkę, nie chcemy palić mostów. Jest to długi proces, który wcale nie oznacza, że natychmiast rozstaniemy się z Polregio. Potrzeba poszukiwania optymalnego kształtu funkcjonowania w nieco zmienionej sytuacji.
Zgodnie z przewidywaniami nawet kilkugodzinna dyskusja na temat lubuskiej kolei nie jest w stanie wyczerpać tematu. Ciąg dalszy z pewnością nastąpi, bo to temat dalekobieżny i kluczowy jest tutaj czas, a nie dystans. Zgodnie z deklaracją Polregio od 1 maja nie będzie odwołań pociągów. Pointą może być pytanie jednego z radnych: czy chodzi o 1 maja tego roku…