Szybki koniec szybkiej kolei? Nie do końca (WIDEO)

Tomasz Winiecki - prezes stowarzyszenia Lubuskie Trójmiasto, był gościem środowej "Rozmowy dnia" LCI.
Tomasz Winiecki - prezes stowarzyszenia Lubuskie Trójmiasto, był gościem środowej "Rozmowy dnia" LCI.

Szybka Kolej Aglomeracyjna Lubuskiego Trójmiasta (SKALT) miała od 2029 roku przewozić blisko 200 tysięcy pasażerów. Ten flagowy projekt stowarzyszenia Lubuskie Trójmiasto, o którym mówiono od lat, a warty finalnie blisko 200 milionów zł, musi jednak poczekać na swoją…kolej. Wszystko przez błąd zewnętrznej firmy, która działając w imieniu Lubuskiego Trójmiasta spóźniła się ze złożeniem odpowiedniego wniosku.

– Pozostają frustracja i poczucie, że to absolutnie nie miało prawa się wydarzyć. Wszystko przerodziło się jednak w sportową złość. Firma zawiodła, nie udało się w pierwszym etapie, ale to nie jest tak, że był jeden konkurs i na tym kończymy – zapewnia Tomasz Winiecki, prezes stowarzyszenia Lubuskie Trójmiasto.

Projekt został urealniony

Kwestia niewykorzystanej szansy na miliony złotych na rozwój szybkiej kolei łączącej Nową Sól, Zieloną Górę i Sulechów, jak mówi Winiecki, znajdzie swój finał w sądzie. Nie zmieni to jednak wiele, ponieważ decyzji nie da się już cofnąć. Przyszłość jednak pozostaje sprawą otwartą i SKALT ma szansę doczekać się realizacji. Z tego względu, już kilka miesięcy temu, projekt urealniono, co spowodowało spadek wartości całego przedsięwzięcia.

– Pojawiło się kilka nieprawdziwych informacji, szczególnie w mediach społecznościowych, które nie do końca mają pokrycie w faktach – mówi Winiecki i dodaje: – Ta wartość się zmieniała, a ostatecznie brutto było to 189 milionów. Pojawiały się informację o wartości rzędu pół miliarda, 300 milionów… Wartość ostateczna wynikała z tego, że ten projekt musiał zostać urealniony.

Prezes stowarzyszenia Lubuskie Trójmiasto wskazuje, że SKALT w pierwotnym kształcie, optymalnym z perspektywy województwa lubuskiego, nie był akceptowany przez PKP PLK.

– Oni bardzo twardo i klarownie powiedzieli, że z tymi wartościami oni nie są w stanie wejść w ten projekt, ponieważ rachunek ekonomiczny przykładowego przystanku budowanego za 18 milionów generuje zbyt małą liczbę pasażerów na jeden pociąg. To dla nich było nieakceptowalne, więc po tym komunikacie tak naprawdę ten projekt był do zamknięcia. Tylko dzięki naszej determinacji udało się w kilka miesięcy wrócić do stołu negocjacyjnego i trudnych rozmów, by ostatecznie osiągnąć kompromis i nakreślić realny kształt tego projektu – zdradza Winiecki.

Podkreśla on również, iż trzeba mieć świadomość, że to przystąpienie do tego konkursu nie działało na zasadzie, że coś było już zapewnione, a projekt Lubuskiego Trójmiasta miał wielu rywali w staraniu się o dofinansowanie.

– Zawsze z tyłu głowy mieliśmy fakt, że możemy tego konkursu nie wygrać i nie otrzymać dofinansowania. Przez wielu było to traktowane na takiej zasadzie, że Lubuskie Trójmiasto miało te pieniądze zagwarantowane i przygotowane w jakiejś szufladzie w  Warszawie. To tak nie funkcjonuje, to był trudny konkurs, do którego przystąpiły też inne podmioty – mówi Winiecki.

Nie składają broni

Niepowodzenie nie oznacza jednak klęski, tak można odczytywać nastroje wśród zarządzających lubuskim trójmiastem. Właśnie wspominane wcześniej urealnienie projektu SKALT ma napawać optymizmem, że są szanse, by do 2029 roku jednak udało się ten projekt zrealizować.

– Są na to szanse. Ten projekt był założony w bardzo długim horyzoncie czasowym. Konkursy w ramach projektów transportowych czy komunikacyjnych ogłaszane są na bieżąco. Mamy nasz projekt, jesteśmy gotowi, wszystko jest przeliczone i jesteśmy przekonani, że w niedługim czasie pojawia się narzędzia, dzięki którym będziemy mogli ten projekt realizować – podsumowuje Tomasz Winiecki.

Cała rozmowa:

Udostępnij:

Więcej artykułów

Słowa, które zjadły sens

„Jesteś toksyczny, bo triggerujesz moją traumę, przez co mam depresję, więc stawiam granicę, żeby być w zgodzie ze sobą.” To może siarczysty, ale i adekwatny

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści