Pierwsze wiosenne, słoneczne dni przyciągnęły wielu gości do parku w Zielonej Górze Zatoniu. Jednak tym razem nie tylko krokusy sprawiają, że wyciągamy aparaty fotograficzne. Oto nad trwałą ruiną pałacu pojawia się… szklarnia. Skojarzenie jak najbardziej uzasadniona, bowiem konstrukcja, mająca zabezpieczyć otwarte dotychczas wnętrze budowli, wykonana będzie ze szkła oraz stali i przypomina coraz bardziej oranżerię.
Obecnie najbardziej w oczy rzucają się dwa elementy. Po pierwsze efektowna stalowa konstrukcja powstająca nad pałacem oraz dobudowywana część oranżerii. Ten etap prac nad rewitalizacją zespołu pałacowo-parkowego w Zatoniu ma kosztować 5 mln zł. Dach, ukryty za attyką, nie będzie widoczny z zewnątrz, stąd nie ma obawy, że oszpeci zabytek. W otworach okiennych zostaną zamontowane szklane blendy, które dodatkowo zabezpieczą budynek przed kaprysami aury. Na istniejącej konstrukcji wykonany został wieniec żelbetowy, na którym zostanie oparta konstrukcja stalowa. Na niej umieszczone będzie szklane zadaszenie. Dach o powierzchni 740 mkw. będzie odwodniony dzięki systemowi rynien.
– To swego rodzaju namiastka dachu, ale bardzo ułatwi nam działalność – cieszy się Kamilla Jur, prezeska fundacji Ogrody Kultury im. Księżnej Dino. – Będziemy mogli wnętrze pałacu wykorzystać również podczas niesprzyjającej pogody, a oprócz rozmaitych wystaw organizowaliśmy przecież koncerty i spektakle teatralne. Z kolei powiększona o 57 mkw. oranżeria pozwoli większej liczbie gości wypić kawę, czy zjeść słodki deser. Obecnie przed wejściem czeka często spora kolejka. Wprawdzie do powiększonego obiektu zostaniemy wpuszczeni dopiero w lipcu, ale w międzyczasie będziemy prowadzić działalność pod chmurką.

Fundacja nie właścicielem ani parku, którym zarządzają Lasy Państwowe, ani będącego domeną miasta pałacu. Jej zadaniem jest „ożywienie” obiektu, sprawienie, aby przyciągał jak największe grono gości. I to się udaje i widać to nie tylko po przepełnionych często parkingach. Według ostrożnych szacunków w imprezach brało udział nawet siedmiuset gości. Tłumy przybywające tutaj na spacer są w praktyce niepoliczalne.
– Oczywiście przez cały czas powstają plany rozwoju tego projektu, będzie uruchomiona kolejna procedura przetargowa – mówi Kamilla Jur pytana o to co dalej. – My jako fundacja koncentrujemy się na tym co tu i teraz, na możliwościach wykorzystania tej przestrzeni i tych obiektów. I przyznam się, że to, co tutaj się podziało, przekracza moje wyobrażenia. Wcześniej Zatonie było dla mnie raczej anonimową miejscowością. Teraz, po latach, jestem z tego dumna. I jestem też dumna z gości odwiedzających, widzę u nich autentyczną dbałość o to miejsce.

Bo i jest to park niezwykły, nie ma tutaj tabliczek zakazujących deptania zieleni, a na rozległych trawnika goście rozkładają leżaki i piknikowe koce. Jednak jak podkreślają zainteresowani, nie jest to jeszcze dzieło skończone. Według wcześniejszych planów na Wielkim Stawie pojawić się powinien sześciometrowy pomost, po parku chodzić miały pawie, a do tego astronomiczny Ogród Aleksandra z zegarami słonecznymi. Mówiono także o placach zabaw dla dzieci, strefie piknikowej, toaletach… Natomiast na zagospodarowanie leśnej części parku będziemy musieli zapewne jeszcze poczekać…
