Najpierw apel na Sesji Rady Miasta Zielona Góra, potem protest prawicy w Słubicach, konferencja prasowa polityków PiS, a na koniec rolka posła Jerzego Materny przeciwko powstaniu Centrum Integracji Cudzoziemców. Straszą, a sami sprzedawali tysiące wiz obcokrajowcom bez żadnej kontroli.
I oto znów wychodzą na ulice z transparentami, jakby ktoś miał w Zielonej Górze budować obóz dla talibów z bronią atomową. Tymczasem chodzi o miejsce, w którym legalni migranci – pracujący tu, płacący podatki, często lepiej mówiący po polsku niż niejeden polski polityk – będą mogli nauczyć się języka, skorzystać z pomocy psychologa, dostać wsparcie w znalezieniu pracy. To ma być coś złego?
Dla Konfederacji i PiS – tak. Bo przecież znacznie lepiej brzmi hasło „Zatrzymać islamizację Lubuskiego!” niż „Wspierajmy integrację, bo dzięki temu będziemy mieli więcej lekarzy, kierowców i nauczycieli języków obcych”.Tym bardziej, że w Zielonej Górze objęto pomocą 600 osób, a w Gorzowie ma to być ok. 2000 osób gdy już ruszy. W większości mieszkańcy Ukrainy i Białorusi.
Koszt? 7 milionów w Zielonej Górze, 18 w Gorzowie. Dużo? Może. Ale to są unijne pieniądze. Tak, ta znienawidzona Unia, która rzekomo chce odebrać nam suwerenność, funduje program, który pozwala tym, którzy już tu są, stać się częścią społeczeństwa. Chyba że politykom prawicy zależy na tym, by cudzoziemiec nadal nie rozumiał, co podpisuje w urzędzie. Wtedy łatwiej nim manipulować. I straszyć.
Hipokryzja sięga zenitu. Bo jak trzeba było handlować wizami na potęgę, to jakoś nie było protestów. Jak trzeba było robić zdjęcia z egzotycznymi gośćmi inwestującymi w Polsce, to też nikt nie krzyczał „stop islamizacji”.
Centra Integracji Cudzoziemców to nie hotel. To nie azyl. To nie getto. To po prostu element nowoczesnej, odpowiedzialnej polityki migracyjnej. Ale może właśnie dlatego tak bardzo nie pasuje do świata konfederackich rolkowych kaznodziejów.