Gościem wyjazdowej Rozmowy Dnia Lubuskiego Centrum Informacyjnego w Gorzowie był prof. Mariusz Kwiatkowski – socjolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego i pełnomocnik marszałka województwa lubuskiego ds. potencjału społecznego. Spotkaliśmy się przy okazji konferencji otwierającej projekt tworzenia Centrum Usług Społecznych w Gorzowie – miasto jest nadal w tzw. awangardzie, jeśli chodzi o tworzenie centrów na tak dużym obszarze.
Czy Centrum Usług Społecznych to odpowiedź na wyzwania demograficzne?
Prof. Mariusz Kwiatkowski: Zdecydowanie tak – chociaż przyznam szczerze, że wolałbym, żeby to się wydarzyło kilka lat temu. Gorzów będzie w drugiej setce miast wdrażających CUS, ale to wciąż awangarda. W walce z kryzysem demograficznym lepiej późno niż wcale – liczy się, że w ogóle działamy.
Czyli pierwszy krok został wykonany?
Kwiatkowski: Tak, i bardzo się z tego cieszę. Wspieram Gorzów na tej ścieżce – tym bardziej, że od samego początku brałem udział w pracach nad ustawą, na podstawie której powstają CUS-y. To rzadki przykład porozumienia ponad podziałami – ustawa zyskała poparcie całego Senatu i kolejnych rządów.
A Lubuskie jako region też podejmuje działania?
Kwiatkowski: Tak, jesteśmy w trakcie uchwalania Lubuskiego Planu Ludnościowego – dokumentu bez precedensu w skali kraju. Regiony nie mają obowiązku tworzenia takich planów, ale my postanowiliśmy działać. Chcemy, żeby w Lubuskiem chciało się żyć. Żeby młodzi ludzie czuli, że warto tu zakładać rodziny, wychowywać dzieci, budować przyszłość.
Skąd pomysł i kto ma w tym uczestniczyć?
Kwiatkowski: Fundamentem jest partycypacja. Pracujemy odgórnie – mam wsparcie dużego zespołu złożonego z przedstawicieli departamentów Urzędu Marszałkowskiego – ale jednocześnie buduję struktury oddolne, współpracując z lokalnymi organizacjami i społecznościami. Chcę, żeby pod tym dokumentem mógł się podpisać każdy mieszkaniec regionu. Finalna wersja powinna być gotowa w czerwcu.
A co z migrantami? Ich udział w regionie jest coraz większy.
Kwiatkowski: To absolutnie niezbędny element. Mamy pozytywne doświadczenia – prowadziliśmy badania w Gorzowie, gdzie wielu migrantów, zwłaszcza z Ukrainy, mówiło wprost: Tu czujemy się bezpieczni. Tu jesteśmy akceptowani. Lubuskie zawsze było bardziej otwarte, demokratyczne, różnorodne. I to jest nasza siła. Dziś to już nie tylko kwestia gościnności – to realna potrzeba gospodarcza. Gdyby migranci zniknęli z Lubuskiego, nagle zabrakłoby 30–40% pracowników.
A co konkretnie daje mieszkańcom CUS?
Kwiatkowski: CUS to konkretne narzędzia i nowe zawody:
- Organizator społeczności lokalnej – wychodzi do każdego mieszkańca, integruje, organizuje życie społeczne.
- Koordynator indywidualnych usług społecznych – współpracuje z mieszkańcem, np. seniorem, tworząc dla niego spersonalizowany plan wsparcia.
- Organizator usług społecznych – współpracuje z NGO-sami i wspiera lokalną ekonomię społeczną.
Gorzów ma ogromny potencjał – to właśnie tutaj powstało jedno z pierwszych w Polsce Centrów Integracji Społecznej. Jest z czego budować.
A jeśli ktoś zapyta – po co to wszystko?
Kwiatkowski: Bo bez ludzi nie ma regionu. Nie rozwiążemy żadnego problemu, jeśli nie poradzimy sobie z demografią. CUS-y to nie tylko instytucje – to inwestycja w jakość życia. A badania z miejscowości, gdzie już działają, pokazują jednoznacznie: tam, gdzie są, ludzie żyją lepiej.