W Hiszpanii kolejny raz trafiłem na protesty. Tym razem ich ostrze nie było skierowane w stronę turystów, ale bogatszych rodaków, którzy przeznaczają swoje nieruchomości, a mają ich nawet po kilkadziesiąt, na wynajem krótkoterminowy. W centrum Palmy, stolicy Majorki, w osobnych grupkach protestowały i skrajna prawica, i skrajna lewica, i środek, i związki zawodowe, a znajomi Hiszpanie tłumaczyli mi, że nie chodzi tutaj tylko o dach nad głową dla uboższych, ale o pogłębiające się nierówności w społeczeństwie, których „kamienicznicy” w iberyjskim wydaniu stali się synonimem. Mowa o ludziach żyjących z tzw. dochodów pasywnych.
Na transparentach, i to nie tylko komunistów, kilka razy pojawiło się słowo „neofeudalizm”. Jednak czy nie jest przesadą nawiązywanie do średniowiecznego ustroju? Czy czarnowidztwem nie jest przekonywanie, że żyjemy w schyłkowym kapitalizmie i wkraczamy w erę rozwarstwienia i powrotu do pańszczyzny, w której funkcjonuje pozbawiona własności podklasa? Bowiem to właśnie jest neofeudalizm ze skrajnymi nierównościami, niepewnością egzystencjalną, utrwalaniem monopoli i ze zmianami na poziomie państwa. Do władzy dostają się najbogatsi lub ci, którzy najbogatszymi stać się zamierzają, a dobrobyt jest licencjonowany. Państwo i korporacje proponują nam układ: opieka i określony rozdział zasobów, który da nam lepszą pozycję w zamian za posłuszeństwo.
Tyle zbitka fragmentów rozmaitych definicji. Przekonywani przez lata, że po kapitalizmie będziemy mieli socjalizm i wreszcie komunizm, czujemy wszyscy, że coś tutaj jest nie tak. Że Trumpom, Muskom, ale też Putinom, Orbanom wcale nie chodzi o budowanie świata wiecznej szczęśliwości, prawa i sprawiedliwości. Polskich nazwisk nie użyłem tu z ostrożności procesowej.
Cóż, określenie powrotu do średniowiecza pewnie nie martwiłoby mnie, gdyby mowa była o rycerskim kodeksie honorowym czy pieśniach prowansalskich. Ale to, co wyczyniają nasi feudałowie, ani z honorem, ani z rycerskością nie ma nic wspólnego, a i galanterii próżno szukać. Pozostanie nam wyzysk, zabobon i ciemnota, tyle że krzewione przy pomocy smartfonów i sztucznej inteligencji.