W Gminnym Ośrodku Kultury w Kłodawie odbyła się konferencja poświęcona rozwojowi spółdzielni energetycznych. Podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Ochrony Środowiska Miłosz Motyka przekonywał, że takie rozwiązania mogą przynieść realne oszczędności i większą niezależność energetyczną gminom. Na razie lasu rąk do tego rozwiązania w regionie nie ma.
Spotkanie zorganizowane zostało przez gorzowski oddział Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa i skupiło się na możliwościach, jakie dla terenów wiejskich niosą lokalne inicjatywy energetyczne. Lubuskie, jako jedyne województwo w kraju, nadal nie posiada zarejestrowanej spółdzielni energetycznej. Do ich zakładania namawiał samorządowców w Kłodawie minister Motyka, który uważa, że takie rozwiązania mogą stanowić odpowiedź na wyzwania transformacji energetycznej oraz sposób na realne oszczędności dla mieszkańców i samorządów. — Musimy dzisiaj wymyśleć też polską energetykę na nowo, nie tylko bazować na dużych mocach wytwórczych, na przesyle, który dużo kosztuje. Musimy schodzić z opłat dystrybucyjnych, opłat jakościowych czy pośrednich. Musimy oddawać te kompetencje w ręce wspólnot lokalnych, bo to się po prostu opłaca — mówił podczas konferencji Miłosz Motyka. — Po prostu będzie taniej i to sama gmina będzie wskazywała te moce i te źródła, w które będzie chciała inwestować.
Spółdzielnie energetyczne umożliwiają wspólne inwestowanie w odnawialne źródła energii przez mieszkańców, przedsiębiorców oraz jednostki samorządu terytorialnego. Dzięki temu możliwe jest znaczne obniżenie kosztów energii – średnio o 30-50% – poprzez eliminację opłat takich, jak opłata OZE, opłata mocowa czy opłata zmienna. Dodatkowo, członkowie spółdzielni mogą korzystać z dotacji, preferencyjnych kredytów oraz efektu skali przy zakupach technologii energetycznych.
Głos zabrał również dyrektor KOWR w Gorzowie, Marek Halasz, który podkreślał rolę biogazowni w procesie decentralizacji i uniezależnienia lokalnych systemów energetycznych. — Jako Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa też promujemy biogazownie, bo to są tacy najbezpieczniejsi producenci odnawialnych źródeł energii. Niezależnie czy wieje, czy nie wieje, czy świeci, czy nie świeci – biogazownia może ten prąd zawsze wytworzyć — powiedział Hałasz. — Czynnikiem pobocznym jest też ciepło, które może być zagospodarowane, szczególnie w sieciach ciepłowniczych.
Choć obecnie prawo umożliwia tworzenie spółdzielni jedynie na terenach wiejskich i w mniejszych gminach, w ministerstwie trwają rozmowy nad rozszerzeniem programu również na miasta. Jak podkreślił prezes spółki Inneko, Łukasz Marcinkiewicz, dla Gorzowa – który planuje budowę dużej farmy fotowoltaicznej w Stanowicach – byłaby to ważna i korzystna zmiana.
Czy Lubuskie wykorzysta tę szansę i dołączy do reszty kraju w rozwoju energetycznych inicjatyw obywatelskich? Czas pokaże — ale jak zaznaczył minister Motyka — to się po prostu opłaca.