Słowa, które zjadły sens

„Jesteś toksyczny, bo triggerujesz moją traumę, przez co mam depresję, więc stawiam granicę, żeby być w zgodzie ze sobą.” To może siarczysty, ale i adekwatny przykład wypowiedzi biegłego użytkownika języka pop-psychologii.

To świetnie, że świadomość w tematach związanych z psychologią – jak choroby, przemoc, higiena – stale rośnie. Ale mam wrażenie, że wiedza w tym zakresie nie nadąża za językiem. Podczas gdy ten przenika do codziennego użycia, często nie do końca rozumiemy, o czym tak naprawdę mówimy. (Oczywiście, nie mam na myśli profesjonalistów, ale raczej osoby, sięgają po psychologiczne frazy niechlujnie i bez zastanowienia.)

Jak z popularnymi piosenkami z radia – zanucimy, nawet coś tam zaśpiewamy, a potem okazuje się, że tekst jest o czymś zupełnie innym, niż myśleliśmy. Refren znamy wszyscy, ale nikt nie wie, jak leci zwrotka. Z językiem pop-psychologii jest podobnie. Powtarzamy bez zrozumienia, bo trochę się osłuchaliśmy, i w sumie nie obchodzi nas nic więcej niż część, która wpadła nam w ucho.

Mówimy “depresja”, gdy dopadł nas kiepski dzień. Każde złe wspomnienie to „trauma”. Kiedy ktoś nas zdenerwuje, rzucamy w niego „toksykiem”. Zamiast myśleć i czuć – wkładamy wszystko w gotowe pudełka. Tak jest też wygodnie, prawda? Łatwiej jest „chronić swoje granice”, odcinając się od kogoś, niż przegadać problem, czy odrzucić pracę nad sobą na rzecz „bycia zgodnym ze swoim ja”.

Te określenia coraz częściej stają się jak gotowe naklejki: „ty jesteś narcyzem”, „ona ma osobowość borderline”, a „ja mam ADHD”. Ale to nie jest diagnoza, to etykietowanie. Słowa, wyrwane z kontekstu, przestają pełnić swoją pierwotną rolę. Są nadużywane i wymiętolone. I to właśnie w tym beztroskim, nieprzemyślanym używaniu terminologii tkwi największy problem.

Kiedy słowa, które mają na celu zrozumienie siebie i innych, zaczynają funkcjonować tylko jako banalne hasła, tracą na wadze. Zamiast pomagać w odkrywaniu prawdziwych problemów, zaczynają je upraszczać do poziomu chwilowej wymówki lub etykietki, która zamiast wyjaśniać, tylko oddala nas od rzeczywistego zrozumienia.

Słowa, za którymi kryje się tak wiele, powoli stają się jedynie frazesami.

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści