Z Patrykiem Broszko – dyrektorem zarządzającym Stali Gorzów i wiceprezesem klubu. Rozmawialiśmy o: nowym otwarciu i świeżej energii w klubie, kierunkach działań promocyjnych, zmianie nazwy stadionu A także o współpracy i zaangażowaniu społeczności. Jak przerwać złą passę?
Zacznijmy od głośnej zmiany – nowej nazwy stadionu. Co ona oznacza dla klubu?
Patryk Broszko: Zmiana nazwy stadionu to efekt nowej umowy sponsorskiej z Gospodarczym Bankiem Spółdzielczym w Gorzowie – GBSM. To standardowa współpraca sponsorską, choć w tym przypadku jej zakres obejmuje m.in. prawa do nazwy stadionu, reklamy na bandach oraz w parku maszyn. Z kolei my otrzymujemy w zamian świadczenie finansowe – istotne dla stabilności klubu.
Czy te pieniądze trafiają bezpośrednio do klubu, czy może do miasta?
Środki trafiają do klubu. Stadion dzierżawimy od miasta, więc zapytaliśmy o zgodę na rozszerzenie świadczeń reklamowych o zmianę nazwy – i taką zgodę otrzymaliśmy.
A jak wygląda obecna sytuacja finansowa klubu?
PB: Wciąż jest otwarta. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć frekwencji na stadionie w trakcie sezonu ani dokładnych wyników naszych zawodników, co wpływa na budżet. Te dwie zmienne decydują o naszych przychodach i wydatkach.
Czy ten sezon finansowo jest już „dopięty”?
Jeśli chodzi o wypłaty – zawodnicy i pracownicy klubu otrzymują je na bieżąco. Budżet jako całość pozostaje jednak kwestią otwartą z uwagi na niewiadome.
Co z zadłużeniem, o którym było głośno w mediach?
Stal Gorzów posiada otwartą linię kredytową, co jest normalną praktyką. Zadłużenie wobec OSiR, zarządcy stadionu, zostało spłacone i regulujemy płatności na bieżąco.
A plany na kolejny sezon?
Sezon 2025 się dopiero zaczął, a my już myślimy o 2026 – zarówno pod kątem budowy drużyny, jak i pozyskiwania sponsorów. Na razie jednak jeszcze za wcześnie na szczegóły.
Klub wychodzi do ludzi, zmienia wizerunek – można to było zauważyć na pierwszym meczu.
Tak, i to bardzo cieszy. Pierwsze reakcje kibiców były pozytywne – odświeżony wizerunek, nowe akcenty, działania marketingowe. Chcemy, by Stal funkcjonowała jak zdrowe przedsiębiorstwo. Nie jesteśmy wyjątkiem – klub sportowy też powinien być profesjonalnie zarządzaną firmą.
Jak Pan ocenia swoją misję jako dyrektor zarządzający?
To duże wyzwanie. Od początku wiedziałem, że będzie ciężko – i tak jest. Naszym celem jest domknięcie budżetu, zapewnienie stabilizacji sportowej i organizacyjnej. Robimy wszystko, by przyszły sezon zacząć z większą nadzieją.
Dużo mówi się o działaniach promocyjnych i skierowanych do młodzieży
Przykładem jest strefa kibica – rodzinna przestrzeń z atrakcjami, która będzie rozbudowywana. Kibice byli zaskoczeni skalą tego przedsięwzięcia. Chcemy, by mecz żużlowy był wydarzeniem nie tylko sportowym, ale też społecznym, rodzinnym.
A co z transferami i nowymi nazwiskami?
Jeszcze za wcześnie, by mówić o szczegółach. Wszystko w swoim czasie.
Muszę zapytać o wypowiedzi niektórych radnych, którzy w czasie sesji mówili: “Nie będziemy dokapitalizowywać bankruta.” Jak się Pan do tego odniesie?
Nie chcę komentować tego rodzaju słów. Fakty są takie: dzięki dokapitalizowaniu spłaciliśmy zadłużenie, uzyskaliśmy – choć nadzorowaną – licencję PGE Ekstraligi i działamy dalej. Klub funkcjonuje. Cały zarząd ciężko pracuje, szukamy sponsorów w całej Polsce. Chcemy, by Stal Gorzów była dumą Gorzowa, tak jak na to zasługuje.
Dziękujemy za rozmowę.
Dziękuję bardzo i serdecznie zapraszam wszystkich kibiców już 4 maja na derbowy mecz z Zieloną Górą. Emocji na pewno nie zabraknie – nie tylko na torze!