Wyjazdowe studio Lubuskiego Centrum Informacyjnego tym razem zawitało do Gorzowa Wielkopolskiego. W gościnnych progach Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej rozmawialiśmy z Michałem Braunem, dyrektorem Narodowego Instytutu Wolności. O tym, że wolontariat to nie tylko dobre serce, ale też konkretne wsparcie finansowe. O tym, że nawet najmniejsze organizacje mogą sięgać po rządowe środki – bez strachu i bez barier. I wreszcie o tym, jak ogromne znaczenie mają lokalne inicjatywy dla bezpieczeństwa i odporności społecznej całego kraju.
Podczas spotkania z NGO w Gorzowie mówił pan m.in. o Korpusie Solidarności. Jakie konkretne korzyści niesie on dla lokalnych organizacji pozarządowych?
Korpus Solidarności to rządowy program rozwoju wolontariatu. Działa dwutorowo. Z jednej strony umożliwia współpracę organizacji pozarządowych z Narodowym Instytutem Wolności przez sieć regionalnych i lokalnych partnerów. Z drugiej – daje realne możliwości finansowe. Profesjonalna organizacja wolontariatu, czyli praca z wolontariuszami, ich motywowanie, nagradzanie, animowanie – to wszystko kosztuje. Dlatego już za kilka dni ogłosimy nowy konkurs wspierający organizatorów wolontariatu. Organizacje będą mogły pozyskać środki m.in. na zatrudnienie koordynatorów wolontariatu czy na lokalne mini-granty na działania społeczne.
Dotychczas wiele małych organizacji bazowało głównie na środkach gminnych czy miejskich. Co zmieniają fundusze z NIW?
To prawda, większość lokalnych NGO-sów żyje z budżetów samorządów, i to dobrze – są blisko ludzi, odpowiadają na lokalne potrzeby. Ale środki rządowe pozwalają organizacjom zrobić krok dalej – realizować większe projekty, testować nowe formy działania. Widzimy też często barierę mentalną – wiele organizacji boi się aplikować, myśląc, że to zbyt trudne. Tymczasem nasze procedury są naprawdę przystępne – korzystamy z takich samych wniosków i sprawozdań jak małe gminy, nie wymagamy załączników ani wkładów własnych. Mamy też rozbudowany system wsparcia i konsultantów. Dla wielu organizacji to ogromna szansa.
Czyli nie taki diabeł straszny, jak go malują – nawet dla tych z naszego regionu?
Zdecydowanie! I dlatego właśnie dzisiaj prezentujemy w Gorzowie nasz najnowszy i największy program – „Moce małych społeczności”. Jest on dedykowany organizacjom z miast i gmin poniżej 100 tys. mieszkańców – a szczególnie tym z miejscowości do 20 tys. Choć organizacje z Gorzowa się do niego nie zakwalifikują, to mamy też wiele innych propozycji – jeszcze w tym roku ogłosimy osiem konkursów. Będą to programy zarówno ogólne, jak i tematyczne, jak np. Fundusz Młodzieżowy czy Fundusz Poradniczy.
Współpraca z NGO-sami to dziś coś więcej niż tylko usługi społeczne?
Zdecydowanie tak. Organizacje pozarządowe są dziś fundamentem nie tylko kultury czy sportu, ale też naszego bezpieczeństwa. Widzieliśmy to podczas powodzi, podczas wybuchu wojny w Ukrainie, napływu migrantów. W sytuacjach kryzysowych to właśnie NGO-sy często reagują jako pierwsze. Ich siła leży w codziennym zaangażowaniu ludzi. Dlatego tak ważne jest, by wspierać je nie tylko finansowo, ale i instytucjonalnie.
