Znowu się nie udało – tak może powiedzieć Rafał Trzaskowski, tak mogą powiedzieć politycy rządzącej w Polsce koalicji. Zwycięstwo Karola Nawrockiego otwiera nowy rozdział w polskiej polityce.
Gdy Rafał Trzaskowski przegrywał wybory prezydenckie z Andrzejem Dudą w 2020 roku dla wielu było dość klarowne, szczególnie w Koalicji Obywatelskiej, że jego przeznaczeniem jest ponowny start i zwycięstwo w 2025 roku. Ponad 10 milionów głosów, w nierównych wyborach, bo przeciwko całej machinie państwowo-medialnej PiS, było wręcz uważane za sukces, który musi przerodzić się osiągnięcie celu za pięć lat. Trzaskowski był nawet bombardowany zachęceniami, by powalczyć o przywództwo w pogrążonej w kryzysie Platformie Obywatelskiej. Skończyło się na założeniu samorządowego stowarzyszenia „Tak! Dla Polski”, o którym dzisiaj nikt już nie pamięta.
Głosy o „Trzaskowskim prezydencie Polski” stały się jeszcze silniejsze, gdy w 2023 roku Koalicja 15 X wygrała wybory parlamentarne odsuwając PiS od władzy, a jego pozycję umacniało wyborcze zwycięstwo i reelekcja w wyborach na prezydenta Warszawy wiosną 2024 roku, które kandydat KO wygrał w pierwszej turze. Po drodze jeszcze zwycięskie partyjne prawybory z Radosławem Sikorskim i faktem stało się ponowne stanięcie Trzaskowskiego w prezydenckie szranki. Sondaże przez wiele miesięcy wskazywały bezapelacyjne zwycięstwo, jak nie w pierwszej turze, to z 60 proc. poparciem w drugiej. Przecież główny rywal był, jaki był. Mało znany, niezbyt lotny, szemrany osiłek, wobec którego lista zarzutów z każdym dniem kampanii się powiększała…
Resztę tej historii już znamy.
O powyborczym krajobrazie w Polsce rozmawiano w poniedziałkowej „Rozmowie Dnia” LCI, której gościem był dr Piotr Pochyły z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Kto jest winny?
– Na pewno trafi do politycznego czyśćca. Zastanawiam się, czy będzie miał siłę i chęć kontynuacji prezydentury Warszawy, bo przed nim cztery lata drugiej kadencji. Pytanie, czy będzie w stanie psychicznie tę funkcję pełnić, czyli zejść to piętro polityczne niżej i dalej to robić. Jeśli chodzi o taką dużą karierę polityczną, to na pewno jest to problem, bo jest twarzą podwójnej porażki – tak o politycznej przyszłości Rafała Trzaskowskiego mówi dr Piotr Pochyły z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Jego zdaniem oczywistym jest, że ta porażka będzie mieć jego twarz, bo to on był kandydatem, ale nie do końca jest tak, że można na niego zrzucić całą winę za wyborczy rezultat, bo jest ktoś, kto zrobił więcej, by te wybory przegrać.
– To porażka przede wszystkim premiera Donalda Tuska – wskazuje Pochyły.
Zdaniem politologa, te wybory stały się swego rodzaju referendum nad rządem, na którego czele stoi przewodniczący PO, a wyborcy pokazali, jaki jest realny społeczny odbiór dotychczasowych działań.
– Trudno jest powiedzieć, co dobrego udało się zrobić przez te półtora roku temu rządowi, ale chodzi też o sposób komunikacji ze społeczeństwem, a w zasadzie jego brak. Tusk stracił instynkt społeczny, czyli to, z czego słynął przez wiele lat swojej politycznej kariery – podkreślał Pochyły.
Polityczne konsekwencje
Wybór Karola Nawrockiego na prezydenta to z jednej strony dobra informacja dla prawicowo-nacjonalistycznego bloku PiS i Konfederacji, który przymierza się do przejęcia władzy w wyborach parlamentarnych za dwa lata, a z drugiej ciężki czas dla wspomnianego wcześniej rządu Donalda Tuska, który walczyć będzie nie tylko o utrzymanie władzy, ale też o dalsze istnienie na scenie politycznej podmiotów, które dzisiaj koalicję w naszym kraju tworzą.
Piotr Pochyły uważa, że z perspektywy Donalda Tuska nie najgorszą opcją byłoby podanie się do dymisji, co pozwoliłoby na szybkie „policzenie się” i sprawdzenie, w jakim miejscu aktualnie jesteśmy. Jednak szanse na to są praktycznie zerowe.
– Po więcej niż pół roku prowadzenia kampanii w Polsce, po cyklu wyborczym, ludzie mają już tego serdecznie dość, łącznie z politykami, którzy tę kampanię robili, z dziennikarzami, którzy ją obsługiwali i obywatelami, którzy zmuszeni byli ją obserwować – dodawał.
Jaka w takim razie będzie prezydentura Karola Nawrockiego? Doktor Pochyły stwierdza, że z założenia nie powinniśmy spodziewać się jakiejś ostrej gry właśnie ze względu na to, że jesienią 2027 roku odbędą się wybory do sejmu i senatu.
– Silna prezydentura, zaakcentowanie, że jest podmiotowy, że pokazuje rządowi, jakie popełnia błędy. I to będzie nie na zasadzie „wszystko odrzucam”, ale raczej pokazanie swojej pozycji, że ja tu nie przyszedłem się z wami zaprzyjaźnić, ale pokazać elektoratowi, że jestem, że mamy tę funkcję i ona jest bardzo istotna. To, co mówił zresztą Karol Nawrocki przez całą kampanię – prognozuje politolog.