Jakie są przyczyny zwycięstwa Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich? Czy prawdziwe jest stwierdzenie, że to bardziej Trzaskowski przegrał, niż kandydat PiS wygrał? Gościem „Rozmowy dnia” LCI był prof. Lech Szczegóła – socjolog z Uniwersytetu Zielonogórskiego.
– Trzeba oddać szacunek sztabowcom Nawrockiego i jemu samemu za pracę, jaką wykonali. Natomiast w zasadzie można by napisać grubą książkę o błędach tej drugiej strony – tak wyniki wyborów prezydenckich komentuje socjolog, prof. Lech Szczegóła.
Jego zdaniem porażka Rafała Trzaskowskiego to efekt kolejnych błędów popełnianych przez samego kandydata, jak i jego środowisko.
– Pierwszy rozdział to są błędy samego Rafała Trzaskowskiego. Drugi rozdział to są błędy sztabu tego kandydata. Trzeci rozdział to są błędy Donalda Tuska. Czwarty rozdział to są błędy Platformy, której lokalni działacze w zasadzie przespali tą kampanię – ocenia Szczegóła.
Zdaniem socjologa z Uniwersytetu Zielonogórskiego nie można jeden do jednego porównywać kampanii Trzaskowskiego z kampanią Komorowskiego w 2015 roku, ale można odnaleźć punkty wspólne obu porażek.
– Kampania Komorowskiego była najgorsza w historii, bez dwóch zdań. Jednak wtedy Komorowski, a teraz Trzaskowski płacili za to, jak Polacy oceniają rząd. Ktoś napisał w sieci, że Rafał Trzaskowski niósł na plecach przez tę kampanię ciężki plecak zarzutów wobec rządu, które się uzbierały przez te półtora roku od zwycięskich wyborów – podkreśla.
Szczegóła nie ma też wątpliwości, że o ostatecznym wyniku wyborów zdecydowali najmłodsi wyborcy, którym kandydat KO nie miał zbyt wile do zaoferowania, a raczej „do końca niósł maską uśmiechniętej Polski”, co było źle odbierane przez młodzież.
– Duża część młodych ludzi nie może realizować marzeń w dzisiejszej Polsce, niezależnie czy rządzi PiS, czy Platforma. W młodym pokoleniu narasta frustracja, kontestacja, elementy buntu, a część młodych mężczyzn, nawet nie tych najmłodszych, ale przed czterdziestką również, dryfuje w stronę takich agresywnych reakcji – wskazywał profesor.
Czy przegranej w wyborach prezydenckich można było uniknąć. Jak najbardziej, ale potrzebna była konkretna komunikacja ze społeczeństwem, a, według socjologa, tego zabrakło.
– Wiedząc, że tych zrealizowanych konkretów nie będzie zbyt szybko, to można było jednak konsekwentnie opowiadać Polakom, jakie będą fazy, etapy i wyraźnie mówić czekamy na „swojego” prezydenta. Trzeba było też konsekwentnie, nawet wiedząc, że będzie veto Andrzeja Dudy, demonstracyjnie składać mu propozycje ustaw. To pokazywałoby, co może złego robić prezydent z konkurencji. Myślę, że ostatecznie spełniły się obawy, że ta koalicja jest po prostu zbyt podzielona wewnętrznie – zauważa Szczegóła.