Leżakownia dawnej wytwórni win Eduarda Seidela wraca odzyskana z rąk zapomnienia — jako odrestaurowana Sala Szeptów. Degustacje, koncerty, wystawy i spotkania literackie wypełniłą przestrzeń, którą przez lata pokrywał kurz.
Zabytkowa, blisko 170-letnia piwnica istniała już na mapie przedwojennego Grunbergu. Z biegiem lat mury, przesiąknięte aromatem historii i niegdyś skrywające trunek będący dumą Zielonej Góry, popadły w zapomnienie. Zawilgocone ściany łuszczyły się z resztek tynku, a oryginalne wrota, niepilnowane i nadgryzione czasem, ustępowały każdemu, kto chciał zajrzeć do środka.
Jak mówi Paweł Tonder, wiceprezydent Zielonej Góry, czterdziestometrowe wnętrze piwnicy przy ul. Sowińskiego 3 przeszło gruntowną przemianę.
— Jest to nowa przestrzeń, bardzo piękna. Zostały tam skute wszystkie tynki, które dusiły tą piwnicę, ona nie oddychała, a wilgoć powodowała degradację tego miejsca. Cegła została zabezpieczona. Zostało wymienione też całe odwodnienie, wymieniona elektryka. Oświetlenie podkreśla charakter tego miejsca — opowiada.
To już nie piwnica dla beczek — to przestrzeń dla ludzi. Degustacje, wystawy, koncerty, spotkania literackie. Sala, która kiedyś szeptała o winie, dziś opowiada o dziedzictwie miasta.
— Wkrótce stworzymy kalendarz wydarzeń. Każda organizacja czy grupa nieformalna, która szuka miejsca na spotkanie, organizację swojej imprezy, będzie mogła skorzystać z Sali Szeptów. To będzie gościnne, świetnie położone miejsce — zapewnia Bartłomiej Gruszka, prezes Fundacji Tłocznia.
Już wczoraj odmieniona Sala Szeptów otworzyła się dla gości po raz pierwszy. W ramach Dni Otwartych Piwnic Winiarskich, będzie tam można spotkać lokalnych wystawców, posmakować win czy posłuchać muzyki.

