Posłanka Koalicji Obywatelskiej Krystyna Sibińska komentuje ustawę liberalizującą budowę farm wiatrowych, zamrożenie cen energii oraz sytuację polityczną w Gorzowie. – To nie tylko walka o czyste powietrze, ale też o miejsca pracy, lokalne korzyści i bezpieczną przyszłość energetyczną Polski – mówi parlamentarzystka.
Sejm przyjął właśnie ustawę liberalizującą zasady budowy farm wiatrowych. Co zadecydowało o poparciu tej ustawy przez koalicję rządzącą?
To bardzo dobra, kompleksowa ustawa – szeroko konsultowana z instytucjami publicznymi, samorządami i organizacjami społecznymi. Jej przyjęcie to przełomowy moment dla polskiej energetyki. Przede wszystkim odblokowuje ona rozwój farm wiatrowych na lądzie, który od lat był zablokowany – najpierw przez tzw. zasadę 10H z 2016 roku, a później przez przepisy z 2023 roku, które ustalały minimalną odległość turbin od zabudowań na 700 metrów.
My tę odległość zmieniamy – ustalamy minimum na 500 metrów, ale kluczowe jest to, że to samorządy, Rady Gmin, będą mogły decydować o szczegółowych zasadach, uchwalając miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. To one znają swoje tereny najlepiej i mają możliwość dostosowania decyzji do lokalnych potrzeb.
Jak przekonać lokalne społeczności, które wciąż mają obawy wobec takich inwestycji?
Po pierwsze, ustawa zawiera rozwiązania, które realnie zachęcają lokalne społeczności do akceptacji farm wiatrowych. Mówimy o mechanizmie tzw. premii za sąsiedztwo. Inwestorzy będą musieli wpłacać 20 tysięcy złotych rocznie do specjalnego funduszu prosumenckiego za każdy megawat zainstalowanej mocy – czyli około 100 tysięcy zł z jednego wiatraka. Te środki trafią bezpośrednio do mieszkańców mieszkających w promieniu kilometra od turbiny.
Po drugie, obalamy mity. Nie ma naukowych dowodów, że turbiny wpływają negatywnie np. na zdrowie czy hodowlę zwierząt. To często są stereotypy, które wynikają z braku rzetelnej informacji.
Dodatkowo, ustawa pozwala na równoległe procedowanie decyzji środowiskowych i planistycznych, co skróci czas realizacji inwestycji, a tym samym szybciej przyniesie korzyści lokalnym społecznościom i całej gospodarce.
Czy farmy wiatrowe mają znaczenie gospodarcze dla Polski?
Ogromne. Już teraz 60% komponentów do farm wiatrowych produkują polskie firmy. To oznacza wzrost miejsc pracy, rozwój innowacyjnych branż i nowe zawody. Młodzi ludzie mogą planować swoją przyszłość w energetyce odnawialnej, a nawet górnicy – wielu z nich już się przekwalifikowało i pracuje przy wiatrakach.
To też realny krok w stronę sprawiedliwej transformacji energetycznej i bezpiecznego miksu energetycznego. Musimy dbać o planetę i przyszłość kolejnych pokoleń. Zielona energia to nie opcja – to konieczność.
Ustawa zawiera również zapis o zamrożeniu cen energii. Co to oznacza i skąd będą na to pieniądze?
Tak, to bardzo ważny element – szczególnie dziś, gdy wiele rodzin i firm zmaga się z wysokimi rachunkami. Zamrożenie cen energii do końca roku obejmie nie tylko gospodarstwa domowe, ale również inne grupy odbiorców.
Środki na ten cel zostaną zapewnione na poziomie rządowym – to zadanie ministra finansów. Poprawka została uzgodniona i przeliczona, więc mamy gwarancję, że będzie to działać. To ważny sygnał, że rząd dba o bezpieczeństwo ekonomiczne obywateli.
Na koniec pytanie lokalne – jak ocenia Pani obecną sytuację w koalicji rządzącej w Gorzowie po kontrowersjach wokół Miejskiego Centrum Kultury?
Uczymy się siebie nawzajem. Pamiętajmy, że prezydent Gorzowa przez dwie kadencje rządził samodzielnie – bez potrzeby konsultowania decyzji. Teraz mamy koalicję, która ma działać dla dobra mieszkańców. Musimy jeszcze dopracować pewne kwestie organizacyjne i komunikacyjne, ale wierzę, że to się uda.
Naszym celem jest wspólna praca na rzecz Gorzowa. Mamy wspaniałych radnych KO – ludzi, którym zależy na mieście. Już teraz widać efekty ich pracy, ale potencjał jest dużo większy.