Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak stanowczo skrytykował działania tzw. „patroli obywatelskich” operujących przy granicy polsko-niemieckiej. W trakcie konferencji prasowej podkreślił, że osoby te nie mają prawa do żadnych działań interwencyjnych, a wszelkie przypadki łamania prawa będą natychmiast ścigane przez odpowiednie służby. Tymczasem w Gorzowie… Działacze PiS wzięli za nielegalnych imigrantów uczestników Międzynarodowego Festiwalu Tanecznego Folk Harbor.
— Jeśli ktoś naprawdę chce bronić granic, to powinien wstąpić do Straży Granicznej. Mamy 1500 nowych etatów i czekamy na kandydatów — mówił minister. — Natomiast ci, którzy szukają okazji do awantur, prowokacji i konfliktów z funkcjonariuszami — są po prostu zagrożeniem i będą konsekwentnie rozliczani z łamania prawa.
Samozwańcze patrole kontra państwowe służby
W ostatnich tygodniach nasiliły się działania grup obywatelskich, które – jak twierdzą ich członkowie – mają na celu „obronę granicy z Niemcami” przed nielegalnymi migrantami. Ich aktywność zyskała poklask wśród niektórych polityków opozycji, zwłaszcza z Prawa i Sprawiedliwości. Poseł Dariusz Matecki publikował w mediach społecznościowych nagrania mające świadczyć o nielegalnym przekazywaniu migrantów z Niemiec do Polski.
Tym doniesieniom zdecydowanie zaprzeczyła Straż Graniczna, wyjaśniając, że osoby pokazane na filmach to funkcjonariusze SG w cywilu, wracający po służbie z lotniska w Zielonej Górze-Babimoście.
— To ewidentna dezinformacja. Te osoby nie mają nic wspólnego z nielegalną migracją — skomentowali pogranicznicy.
Minister: „Nie współpracujemy z tymi grupami”
Tomasz Siemoniak wyraźnie odciął się od działalności nieformalnych grup patrolujących granicę. Jak stwierdził, ich obecność w regionie nie tylko nie pomaga w zapewnieniu bezpieczeństwa, ale wręcz utrudnia pracę służbom.
— To nie są żadne patrole, to ludzie szukający rozgłosu. Często prowokują funkcjonariuszy, zakłócają porządek i próbują wywoływać incydenty. W jednym przypadku doszło nawet do ataku na funkcjonariuszkę Straży Granicznej — mówił szef MSWiA. — Resort nie współpracuje z tymi osobami, i nigdy współpracować nie będzie.
Sytuacja na granicy: mniej migrantów, więcej emocji
Minister poinformował, że liczba osób przekazywanych Polsce w ramach procedury readmisji w 2025 roku jest znacząco niższa niż w latach 2023 i 2024. Mimo to — jak ocenił — niektórzy politycy próbują wykorzystywać temat migracji do budowania napięcia politycznego.
— W 2023 roku obowiązywała tzw. doktryna Czaputowicza, która de facto umożliwiała migrantom przedostawanie się do Niemiec przez Polskę bez większych przeszkód. Teraz zbieramy tego owoce — mówił Siemoniak. — Premier Donald Tusk jasno zapowiedział, że jeśli zajdzie taka potrzeba, zostaną wprowadzone kontrole graniczne od strony polskiej.
Współpraca międzynarodowa i nowe wyzwania
Minister poinformował również o spotkaniu z ministrami spraw wewnętrznych krajów bałtyckich i Finlandii. Rozmowy dotyczyły wspólnej polityki w zakresie walki z nielegalną migracją.
Jednocześnie Siemoniak przyznał, że problem migracji przeniósł się na północ – w kierunku granicy polsko-litewskiej – w związku z uszczelnieniem granicy z Białorusią.
— System naczyń połączonych. Dlatego nie możemy działać w izolacji. Potrzebna jest skoordynowana polityka na poziomie europejskim i regionalnym — podkreślił.
Opozycja bije na alarm
Tymczasem politycy opozycji zarzucają rządowi Tuska zaniechania w obronie zachodniej granicy. Mariusz Błaszczak napisał w mediach społecznościowych: „Zachodnia granica Polski przestaje istnieć!”. Minister Siemoniak stanowczo odrzuca te oskarżenia, uznając je za element gry politycznej.
W podobnym tonie wypowiadają się lubuscy politycy Prawa i Sprawiedliwości, podsycając niepokoje wśród mieszkańców regionu.
Np. w Gorzowie niektórzy politycy PiS pokazywali na swoich profilach uczestników Międzynarodowego Festiwalu Tańca Folk Harbor, którzy nocowali w gorzowskich placówkach jako nielegalnych imigrantów. Spotkało się to ogromną z falą krytyki w sieci.

Po interwencji dziennikarzy w tej kwestii filmy i wpisy polityków na ten temat zostały usunięte.
— Budowanie emocji wokół fałszywych narracji o rzekomym „zalewie migrantów” nie służy ani bezpieczeństwu, ani debacie publicznej — podsumował minister.