Mimo chwilowego ochłodzenia, ten rok jest wyjątkowo palny. Zaledwie w połowie roku ogień strawił już ponad 35 hektarów lubuskich lasów – to o jedną trzecią więcej niż przez cały 2024 rok. Służby apelują o rozwagę i właściwe zachowanie się w lesie.
Wilgotność ściółki leśnej poniżej 10% to zaproszenie dla ognia. W takich warunkach wystarczy iskra, by doszło do katastrofy. Tymczasem, jak informuje Paweł Wcisło, Naczelnik Wydziału Obronności i Ochrony Mienia w zielonogórskiej dyrekcji LP, wilgotność ściółki w naszym regionie spada do poziomu nawet 6%.
Ilość pożarów, która u nas wystąpiła w ostatnim czasie, jest największą w skali Polski.
— Ten rok jest wyjątkowo palny dla zielonogórskich lasów. Mamy początek lipca, a spaleniu uległa większa powierzchnia niż w całym ubiegłym roku. Do tej pory odnotowaliśmy niemal 200 pożarów — podaje Paweł Wcisło.
Co jest niepokojące niemal 45% z nich było podpaleniami.
Jerzy Łokietko, dyrektor RDLP Zielona Góra zaznacza, że straty przyrodnicze na terenach dotkniętych pożarem są już nie do odbudowania. — Będzie potrzeba naprawdę dziesięciu, piętnastu lat, żeby częściowo ten edafon glebowy, który został zniszczony w wyniku wysokiej temperatury się odbudował. To nie tylko te drzewa, które zostały spalone, ale pod spodem jest świat mikroorganizmów, które tam żyją. Jeszcze raz serdecznie prosimy o rozwagę, o właściwe zachowanie się w lesie.

Ucierpieć może nie tylko przyroda
Młodszy brygadier Arkadiusz Kaniak, rzecznik lubuskich strażaków, zaznacza, że ogień może rozprzestrzeniać się z szybkością sięgającą nawet kilkudziesięciu kilometrów na godzinę.
W takich warunkach akcje gaśnicze są wyjątkowo niebezpieczne.
— Nawet największa liczba służb nie wystarczy, jeśli nie zachowujemy się odpowiedzialnie — podkreśla podinsp. Małgorzata Stanisławska, rzecznik policji w Zielonej Górze.
Wiele pożarów wybucha w pobliżu zabudowań i wzdłuż szlaków komunikacyjnych. W takich miejscach ogień może błyskawicznie przedostać się na budynki, zwiększając skalę strat i zagrażając ludzkiemu życiu oraz zdrowiu.
Dodatkowe zagrożenie stanowi tzw. turystyka pożarowa. Chodzi o osoby, które podchodzą zbyt blisko miejsca akcji gaśniczej, by się jej przyglądać. Taka ciekawość bywa nie tylko nieodpowiedzialna, ale też niebezpieczna — utrudnia działania służb i może stwarzać zagrożenie dla postronnych.
— Wspólnie z Policją prowadzimy działania, są wzmożone patrole, natomiast oczywiście apelujemy o ostrożność i odpowiedzialność osób przebywających w lasach oraz niezwłoczne alarmowanie o zauważonych pożarach i zagrożeniach — podkreśla Paweł Wcisło.




