Zawędrowałem na stronę „wypisujemydzieci”. Umieszczony tam list otwarty do rodziców dzieci w wieku szkolnym kończy apel: „Nie pozwólmy, aby nasze dzieci były wychowywane w duchu sprzecznym z naszymi przekonaniami. Brońmy ich niewinności, tożsamości i prawa do wzrastania w atmosferze miłości i szacunku dla trwałych wartości”.
Zagrożenie stanowić ma edukacja zdrowotna, która w planach lekcji zastąpić ma dotychczasowe zajęcia z wychowania do życia w rodzinie. Według autorów listu zrównoważone i zgodny z wartościami rodzinnymi przekaz jest zastępowany przez permisywne podejście do seksualności. Gwoli wyjaśnienia… Permisywne, czyli charakteryzujące się nadmierną tolerancją, brakiem zasad, swobodą i unikaniem kontroli.
Dowiedziałem się też, że przeciwko tejże seksualizacji dzieci w szkołach wystąpiła m.in. Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły, współtworzona przez ponad 80 organizacji społecznych. W obronie niewinności polskich dzieci wystąpiło również Prezydium Konferencji Episkopatu Polski, które wzywa rodziców do wypisywania dzieci z zajęć edukacji zdrowotnej.
Kilkakrotnie przez przypadek przysłuchiwałem się rozmowom na temat seksu w wykonaniu młodszych nastolatków. Rozumiem, że edukowanych zgodnie z systemem wartości. Przyznam się, że mimo zaawansowanego wieku kilka razy zaczerwieniłem się i to nie tylko za sprawą omawianych technik, ale podejścia do płci i seksu. Uwierzcie, niewiele było w tym miłości i rodzinnych wartości i ani cienia świadomości, powiedzmy, demograficznej. Ale aby pocieszyć kościelnych hierarchów, było za to o duchownych. I ministrantach.
Drodzy autorzy apelu. Zdecydowanie walczycie jedynie o swoje przekonania. A niewinność dzieci? Uwierzcie, że gdy przystępujecie do opowieści o ptaszkach i robaczkach, zwykle jest już na to za późno. Internet, starszy kolega, a czasem i życie byli szybsi.



