Nie tylko krew Bachusa

Fot. Igor Skrzyczewski UM
Dziś o miano „polskiej Toskanii” rywalizuje w naszym kraju kilka regionów i legitymacją do tego tytułu nie są malownicze pagórki, cyprysy, ani nawet wino. Najważniejsza jest winiarska kultura, której jednym z elementów jest tradycja. W Lubuskiem znajdziemy wszystko, na upartego nawet cyprysy, a najlepszym na to dowodem jest Winobranie.

Od czego powinniśmy zacząć? Raczej od kogo. Podobno pierwszy był Bachus. Jak chce legenda „Bachus, bóg wina i winorośli poniósł śmierć z rąk tytanów, a jego krew zrosiła wybrzeża Morza Śródziemnego, Francję, okolice Renu i Mozeli. Kilka zabłąkanych kropel spadło również na tereny południowej i zachodniej Polski – w tym na Ziemię Lubuską. Wszędzie, gdzie spadły rozrosły się wspaniałe winorośle.

Chodziło o dostęp do mszalnego wina. Należy przypuszczać, że winnice posiadały klasztory cysterskie w Gościkowie-Paradyżu, Bledzewie i Obrze.

Według innej wersji pierwsi byli cystersi. Chodziło o dostęp do mszalnego wina. Należy przypuszczać, że winnice posiadały klasztory cysterskie w Gościkowie-Paradyżu, Bledzewie i Obrze.

W Zielonej Górze winobraniowe święto obchodzone jest uroczyście od 1842. Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Muzeum Ziemi Lubuskiej
Sadzonki i know how

Natomiast według niemieckiej tradycji Zielona Góra miała być winna już wcześniej. W literaturze można znaleźć taką informację: „Uprawa krzewu winnego na Śląsku dotarła w wieku XIII, ona miała brać początek nad Odrą i Nysą około roku 1154”. Oto w 1150 roku do Zielonej Góry, w ramach kolonizacji prowadzonej przez Piastów Śląskich, mieli przybyć osadnicy z Frankonii, Flamandii, przywożąc sadzonki oraz wiedzę na temat uprawy winnej latorośli.

Zdecydowanie kluczową rolę dla powstania na terenie dzisiejszego województwa lubuskiego winiarskiego regionu miało powstanie w XIII i XIV wieku winnic mieszczańskich, które sprzedawały wyprodukowane przez siebie wino. Szczególne uznanie zyskały w średniowieczu wina gubińskie i krośnieńskie. Pierwsza wzmianka o zielonogórskim winiarstwie pochodzi z 1314 roku. Hugo Schmidt w książce „Geschichte der Stadt Grünberg” wspomniał o zielonogórzanach, którzy w tym roku schronili się na winnicy położonej na południe od miasta. W średniowieczu klimat był u nas na ogół korzystny dla uprawy winorośli.

Szczególne uznanie zyskały w średniowieczu wina gubińskie i krośnieńskie.

Dzięki łagodnym zimom oraz opiece panujących znacznie zwiększył się obszar upraw winnej latorośli. Pod koniec wieku XIV książę Henryk IX Starszy na wieść, że mróz zniszczył uprawy, sprowadził sadzonki z Zachodu…
Potencjał winiarstwa władze dostrzegły bardzo wcześnie i stało się znaczącą gałęzią życia gospodarczego regionu. Marchia Brandenburska w 1572 roku określiła Sulechów, Krosno Odrzańskie i Lubsko miastami winnic. W Zielonej Górze winnice rozwijały się dynamicznie, mimo prób ograniczenia produkcji wina przez piwowarów. Prawdziwy boom nastąpił na przełomie XVIII i XIX wieku, a to za sprawą bardzo udanych zbiorów. W 1800 roku winnice zajmowały 715 ha. Ten areał utrzymywał się w zasadzie do początku XX wieku.

Nie takie złe

Utrzymanie i eksploatację winnic regulowały specjalne przepisy. W XIX wieku obowiązywała zielonogórskich winiarzy ustawa z 1797 roku wydana przez najwyższe władze Prus. Winiarstwo było traktowane jak rzemiosło, stąd trzyletni okres nauki. Na zakończenie uczeń otrzymywał świadectwo dające mu uprawnienia majstra. Nauka opierała się na praktyce i obejmowała wiedzę na temat różnych gatunków krzewów winogron i umiejętność ich pielęgnacji.


Wbrew stereotypowi z jakością wina nie było wcale źle. Na wielkiej wystawie i próbie niemieckich win w 1876 roku w Reichstagu zielonogórskie zebrały świetne oceny i cieszyły się uznaniem publiczności. Berlińska prasa pisała: „Były tu wina zielonogórskie, które musiały smakować nawet gościom znad Renu”.
Zielona Góra może pochwalić się również własnym szampanem, a raczej winem musującym. Nawiasem mówiąc, po dziś dzień trwa spór o pierwszeństwo produkcji niemieckich szampanów. Rywalizują dwie firmy: G. C. Kessler & Compagnie i Grempler & Co. Nawet w XX wieku, w dokumentach firmowych, a także na materiałach reklamowych, obie stosowały dodatkowe określenia „najstarsza niemiecka wytwórnia win musujących”.

Picie na godzinę

I jeszcze jedno. Termin winobrania ustalały władze miejskie. Osoba, która zdecydowałaby się na złamanie zarządzenia i rozpoczęła zbiór winogron przed ogłoszonym terminem, narażała się na karę od 1 do 5 talarów grzywny. Jako uzasadnienie takich obostrzeń podano konieczność dbałości o jakość wina. Część z bardziej niecierpliwych winiarzy zbierała winogrona, zanim dojrzały i nabrały stosownej słodyczy, żeby szybciej wyprodukować trunek i szybciej go sprzedać. Psuli tym samym opinię zielonogórskiemu winu… Święto winobrania obchodzone jest od 1842 roku.
Na zakończenie dość odważny winobraniowy pomysł. Kiedy wina na rynku był nadmiar, spożywano go w lubuskich karczmach nie na miarę, lecz na czas – wnosząc odpowiednią opłatę, klient pił, ile chciał i mógł.
Pisząc o tradycji lubuskiego winiarstwa nie można zapominać o jego kresowym aromacie. Swoją wiedzę i umiejętności winiarze tacy jak Grzegorz Zarugiewicz przywieźli ze wschodnich kresów II Rzeczpospolitej.

Na tropie skarbów

Przy ulicy Botanicznej znajdziemy budynek z winnymi gronami na elewacji. Oto mieściło się w nim winne sanatorium. Pomysłodawcą był grünberczyk, królewski fizyk, doktor Ewald Wolff, który w 1852 roku wydał książkę pod tytułem „Kuracja winogronowa, w której opisywał zalety stosowania swojej terapii. Spacery po winnicy, 6 kg winogron dziennie, sok kąpiele w moszczu… Ale piecie wina zakazane.
Do naszych czasów zachowało się w Zielonej Górze niewiele domów zbudowanych na winnicach i ich strzegących. Trzech ich typowych przedstawicieli, wzniesionych na podstawie czworokąta znajdziemy na Winnym Wzgórzu – Dom Gremplera z 1818 roku, przy ulicy Zakręt 2 – tzw. dom Büttnera z połowy XIX wieku i przy ulicy Ignacego Krasickiego 25 – tzw. dom Winklera, prawdopodobnie z 1818 roku. Nieco inaczej wygląda wybudowany taki dom w 1872 roku przez Henriette Koltzhorn, z widocznym tarasem obserwacyjnym znajduje się przy ulicy Ceglanej 3
Stosunkowo dużo przetrwało siedzib najważniejszych rodów winiarskich oraz budynków znaczących winiarni i wytwórni winiaków. Niektóre nadal posiadają akcenty winiarskie na elewacjach. Wyróżnia się tutaj barokowy dom przy Placu Pocztowym 3 – kamienica rodu Seydlów – z płaskorzeźbą kiści winogron w rogu obfitości. To najstarszy winiarski element oprawy sztukatorskiej, jaki spotkamy w mieście. Zobaczmy też dawną wytwórnię win musujących z 1880 roku Friedricha Briegera przy ulicy Zamkowej 16 i wytwórnia winiaków braci Raetsch wybudowana w 1897 roku przy ulicy Chrobrego 3/5.
Nie zapomnijcie też o unikatowych piwnicach winiarskich…

Udostępnij:

Więcej artykułów

Z nowoczesnych aparatów USG cieszą się między innymi gorzowskie Amazonki od lat namawiającej lubuszanki do profilaktyki. Na zdjęciu z dr n. med. Piotrem Zorgą kierownikiem Klinicznego Zakładu Medycyny Nuklearnej.

Diagnostyka w gorzowskim szpitalu na nowym poziomie

Nowy Ambulatoryjny Zakład Diagnostyki Obrazowej, sfinansowany ze środków Krajowego Planu Odbudowy, został oficjalnie otwarty na terenie gorzowskiego szpitala. Inwestycja warta dziesiątki milionów złotych ma znacząco

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści