Dziś o miano „polskiej Toskanii” rywalizuje w naszym kraju kilka regionów i legitymacją do tego tytułu nie są malownicze pagórki, cyprysy, ani nawet wino. Najważniejsza jest winiarska kultura, której jednym z elementów jest tradycja. W Lubuskiem znajdziemy wszystko, na upartego nawet cyprysy, a najlepszym na to dowodem jest Winobranie.
Od czego powinniśmy zacząć? Raczej od kogo. Podobno pierwszy był Bachus. Jak chce legenda „Bachus, bóg wina i winorośli poniósł śmierć z rąk tytanów, a jego krew zrosiła wybrzeża Morza Śródziemnego, Francję, okolice Renu i Mozeli. Kilka zabłąkanych kropel spadło również na tereny południowej i zachodniej Polski – w tym na Ziemię Lubuską. Wszędzie, gdzie spadły rozrosły się wspaniałe winorośle.
Chodziło o dostęp do mszalnego wina. Należy przypuszczać, że winnice posiadały klasztory cysterskie w Gościkowie-Paradyżu, Bledzewie i Obrze.
Według innej wersji pierwsi byli cystersi. Chodziło o dostęp do mszalnego wina. Należy przypuszczać, że winnice posiadały klasztory cysterskie w Gościkowie-Paradyżu, Bledzewie i Obrze.

Sadzonki i know how
Natomiast według niemieckiej tradycji Zielona Góra miała być winna już wcześniej. W literaturze można znaleźć taką informację: „Uprawa krzewu winnego na Śląsku dotarła w wieku XIII, ona miała brać początek nad Odrą i Nysą około roku 1154”. Oto w 1150 roku do Zielonej Góry, w ramach kolonizacji prowadzonej przez Piastów Śląskich, mieli przybyć osadnicy z Frankonii, Flamandii, przywożąc sadzonki oraz wiedzę na temat uprawy winnej latorośli.

Zdecydowanie kluczową rolę dla powstania na terenie dzisiejszego województwa lubuskiego winiarskiego regionu miało powstanie w XIII i XIV wieku winnic mieszczańskich, które sprzedawały wyprodukowane przez siebie wino. Szczególne uznanie zyskały w średniowieczu wina gubińskie i krośnieńskie. Pierwsza wzmianka o zielonogórskim winiarstwie pochodzi z 1314 roku. Hugo Schmidt w książce „Geschichte der Stadt Grünberg” wspomniał o zielonogórzanach, którzy w tym roku schronili się na winnicy położonej na południe od miasta. W średniowieczu klimat był u nas na ogół korzystny dla uprawy winorośli.
Szczególne uznanie zyskały w średniowieczu wina gubińskie i krośnieńskie.
Dzięki łagodnym zimom oraz opiece panujących znacznie zwiększył się obszar upraw winnej latorośli. Pod koniec wieku XIV książę Henryk IX Starszy na wieść, że mróz zniszczył uprawy, sprowadził sadzonki z Zachodu…
Potencjał winiarstwa władze dostrzegły bardzo wcześnie i stało się znaczącą gałęzią życia gospodarczego regionu. Marchia Brandenburska w 1572 roku określiła Sulechów, Krosno Odrzańskie i Lubsko miastami winnic. W Zielonej Górze winnice rozwijały się dynamicznie, mimo prób ograniczenia produkcji wina przez piwowarów. Prawdziwy boom nastąpił na przełomie XVIII i XIX wieku, a to za sprawą bardzo udanych zbiorów. W 1800 roku winnice zajmowały 715 ha. Ten areał utrzymywał się w zasadzie do początku XX wieku.
Nie takie złe
Utrzymanie i eksploatację winnic regulowały specjalne przepisy. W XIX wieku obowiązywała zielonogórskich winiarzy ustawa z 1797 roku wydana przez najwyższe władze Prus. Winiarstwo było traktowane jak rzemiosło, stąd trzyletni okres nauki. Na zakończenie uczeń otrzymywał świadectwo dające mu uprawnienia majstra. Nauka opierała się na praktyce i obejmowała wiedzę na temat różnych gatunków krzewów winogron i umiejętność ich pielęgnacji.

Wbrew stereotypowi z jakością wina nie było wcale źle. Na wielkiej wystawie i próbie niemieckich win w 1876 roku w Reichstagu zielonogórskie zebrały świetne oceny i cieszyły się uznaniem publiczności. Berlińska prasa pisała: „Były tu wina zielonogórskie, które musiały smakować nawet gościom znad Renu”.
Zielona Góra może pochwalić się również własnym szampanem, a raczej winem musującym. Nawiasem mówiąc, po dziś dzień trwa spór o pierwszeństwo produkcji niemieckich szampanów. Rywalizują dwie firmy: G. C. Kessler & Compagnie i Grempler & Co. Nawet w XX wieku, w dokumentach firmowych, a także na materiałach reklamowych, obie stosowały dodatkowe określenia „najstarsza niemiecka wytwórnia win musujących”.
Picie na godzinę
I jeszcze jedno. Termin winobrania ustalały władze miejskie. Osoba, która zdecydowałaby się na złamanie zarządzenia i rozpoczęła zbiór winogron przed ogłoszonym terminem, narażała się na karę od 1 do 5 talarów grzywny. Jako uzasadnienie takich obostrzeń podano konieczność dbałości o jakość wina. Część z bardziej niecierpliwych winiarzy zbierała winogrona, zanim dojrzały i nabrały stosownej słodyczy, żeby szybciej wyprodukować trunek i szybciej go sprzedać. Psuli tym samym opinię zielonogórskiemu winu… Święto winobrania obchodzone jest od 1842 roku.
Na zakończenie dość odważny winobraniowy pomysł. Kiedy wina na rynku był nadmiar, spożywano go w lubuskich karczmach nie na miarę, lecz na czas – wnosząc odpowiednią opłatę, klient pił, ile chciał i mógł.
Pisząc o tradycji lubuskiego winiarstwa nie można zapominać o jego kresowym aromacie. Swoją wiedzę i umiejętności winiarze tacy jak Grzegorz Zarugiewicz przywieźli ze wschodnich kresów II Rzeczpospolitej.

Na tropie skarbów
Przy ulicy Botanicznej znajdziemy budynek z winnymi gronami na elewacji. Oto mieściło się w nim winne sanatorium. Pomysłodawcą był grünberczyk, królewski fizyk, doktor Ewald Wolff, który w 1852 roku wydał książkę pod tytułem „Kuracja winogronowa, w której opisywał zalety stosowania swojej terapii. Spacery po winnicy, 6 kg winogron dziennie, sok kąpiele w moszczu… Ale piecie wina zakazane.
Do naszych czasów zachowało się w Zielonej Górze niewiele domów zbudowanych na winnicach i ich strzegących. Trzech ich typowych przedstawicieli, wzniesionych na podstawie czworokąta znajdziemy na Winnym Wzgórzu – Dom Gremplera z 1818 roku, przy ulicy Zakręt 2 – tzw. dom Büttnera z połowy XIX wieku i przy ulicy Ignacego Krasickiego 25 – tzw. dom Winklera, prawdopodobnie z 1818 roku. Nieco inaczej wygląda wybudowany taki dom w 1872 roku przez Henriette Koltzhorn, z widocznym tarasem obserwacyjnym znajduje się przy ulicy Ceglanej 3
Stosunkowo dużo przetrwało siedzib najważniejszych rodów winiarskich oraz budynków znaczących winiarni i wytwórni winiaków. Niektóre nadal posiadają akcenty winiarskie na elewacjach. Wyróżnia się tutaj barokowy dom przy Placu Pocztowym 3 – kamienica rodu Seydlów – z płaskorzeźbą kiści winogron w rogu obfitości. To najstarszy winiarski element oprawy sztukatorskiej, jaki spotkamy w mieście. Zobaczmy też dawną wytwórnię win musujących z 1880 roku Friedricha Briegera przy ulicy Zamkowej 16 i wytwórnia winiaków braci Raetsch wybudowana w 1897 roku przy ulicy Chrobrego 3/5.
Nie zapomnijcie też o unikatowych piwnicach winiarskich…



