Wczesne wykrycie raka piersi daje niemal 90% szans na wyleczenie. Aby ten kluczowy komunikat dotarł do każdej córki, siostry, matki czy przyjaciółki ulicami Zielonej Góry przejdzie Różowy Marsz. To manifestacja wiedzy, wsparcia i nadziei.
W piątek, 10 października 2025 r., o godzinie 13:30, ruszymy spod Ratusza i przejdziemy ulicami Zielonej Góry. Samorząd Województwa Lubuskiego i lokalne stowarzyszenia ponownie organizują wydarzenie, które, choć jest barwne i radosne (w końcu ubieramy się na różowo, a chętni dostaną nawet różowe parasolki i daszki!), dotyczy spraw bardzo poważnych.
Marszałek województwa lubuskiego, Sebastian Ciemnoczołowski, zapraszając do udziału, nie ukrywa, że stawka jest wysoka.
— Marsz, ma nie tylko informować, ale pokazywać jak można z tymi chorobami walczyć. Chcemy przypomnieć kobietom i ich bliskim, że profilaktyka ratuje życie — mówi, podkreślając, że świadomość i regularne badania to nasza najlepsza linia obrony.
Przepaść, która dzieli chorobę i wyleczenie
Dlaczego ten marsz jest tak głośny i tak uparty w zachęcaniu do badań? Dr n. med. Marek Szwiec, Szef Oddziału Onkologii w Szpitalu Uniwersyteckim im. Karola Marcinkowskiego w Zielonej Górze, nie owija w bawełnę – to wczesne wykrycie jest głównym czynnikiem wpływającym na rokowania.
— Te cyfry to jest tak naprawdę przepaść, bo jeżeli weźmiemy na przykład wczesnego raka piersi w pierwszym stopniu, to wyleczalność jest na poziomie koło 90%. Jeśli jednak choroba jest już w czwartym stopniu, z przerzutami, wyleczalność spada poniżej 10% — zaznacza.
Dziś, lekarze widzą niesamowite efekty programów profilaktycznych (w Polsce bezpłatne badania są dostępne dla kobiet w wieku 45–74 lat). Zmiana poniżej 1 cm, niewyczuwalna ręką, daje szansę na wyleczenie właśnie dzięki mamografii.
— W tej chwili gro pacjentek to jest są takie panie, które przychodzą, bo mają wynik mamografii. I to jest tak, one nie czują guza, ja nie czuję guza. Widzi to tylko radiolog — mówi onkolog.
Dr Szwiec przypomina też o „zwykłych” zasadach profilaktyki, które są często traktowane jak slogany: niepalenie tytoniu i wysiłek fizyczny pięć razy w tygodniu po 30 minut. Mogą one zmniejszyć ryzyko zachorowania nawet o połowę.
“Bać to chyba trzeba się tego, że się nie bada”
Najważniejsze jest jednak pokonanie strachu. Wielu ludzi boi się badań w obawie, że „coś wyjdzie”. Swoim doświadczeniem dzieli się Edyta Liczycka, pacjentka w trakcie leczenia raka złośliwego piersi. Dowiedziała się o chorobie w maju zeszłego roku dzięki samobadaniu.
— Najtrudniejsze to chyba była ta nowina, że jest choroba, że jest rak złośliwy. Później wszystkie te pierwsze razy, czyli pierwsza chemioterapia, pierwsza radioterapia, no operacje oczywiście też to było chyba takie najgorsze — opowiada.
Edyta ma niezwykle ważny przekaz dla tych, którzy wciąż się wahają: bać to chyba trzeba się tego, że się nie bada.
To Amazonki, jak mówi Dr Szwiec, „odczarowały trochę nowotwory”, pokazując, że walka jest możliwa i że można wygrać.
— Oczywiście, że warto [podjąć tę walkę]. Warto. I jak się leczy, to świat się staje inny. Jakiś taki bardziej pozytywny… bo no trzeba żyć. Jest zawsze dla kogo i po co — potwierdza Edyta.
Dołącz do nas!
Marsz jest hołdem dla tych, którzy walczą, a także manifestem czujności dla nas wszystkich. To także świetna okazja, by zdobyć praktyczną wiedzę. Finał odbędzie się w Urzędzie Marszałkowskim, gdzie w Strefie Zdrowia będziesz mógł/mogła:
- Nauczyć się samobadania na fantomach
- Wysłuchać prelekcji (m.in. o profilaktyce i metodach ochrony płodności podczas terapii)
- Skorzystać z porad specjalistów NFZ
Przyjdź 10 października. Ubierz różową koszulkę, weź różową parasolkę i bądź częścią tej ważnej armii, która walczy o życie. Pamiętaj, idziemy razem: onkolubuszanki, pacjenci, wspierający i my wszyscy, którzy chcemy żyć zdrowo.



