Tik-tak

Tęsknię za czasem, gdy życie było poniekąd uporządkowane. Szkoła, potem praca, potem ślub, dom i dziecko. A przynajmniej tak mi się wydawało. Nasi rodzice zaczynali wątpić w ten najsłuszniejszy plan dopiero po odhaczeniu podpunktów. Dziś, myśli o porzuceniu pracy w korpo, by założyć hodowlę alpak przychodzą jakieś dwie dekady wcześniej.

Mieć dwadzieścia lat w latach dwudziestych to niekończące się wybory i sprzeczne oczekiwania. Jednym słowem – podróż bez kompasu. Po ciemku. Przez dżunglę. Kiedy możliwości jest nieskończenie wiele, łatwo się pogubić.

Tyle teraz możesz. Powinnaś korzystać. Idź na dobrą uczelnię. Albo nie – przecież wszystkiego nauczysz się sama z YouTube’a. Podróżuj. Chociaż… nie boisz się jechać sama? Ustatkuj się. Serio, wracasz z Anglii do Polski?! Kup mieszkanie. Ale pamiętaj – kredyt to pułapka. Pracuj więcej, wtedy cię będzie stać. Oszczędzaj. Inwestuj. A ślub? A dzieci? W sumie – może lepiej skup się na sobie i rozwijaj.

Lista „powinnaś” nie ma końca, a i tak zostaniesz uznana za roszczeniową i nieporadną. „Kiedyś to dopiero było ciężko, nie macie pojęcia, jaki macie luksus” – słyszałam już jakieś 58 643 razy. Nie mówię, że nie było. Po prostu nasze wyzwania są inne.

Może stąd właśnie wzięło się określenie „kryzys ćwierćwiecza”. Ten moment refleksji nad kierunkiem, który się obrało. Zawahania. Chęci nadrobienia czasu.

Bo to przecież to samo, co tak zwany kryzys wieku średniego. Więc czemu wciąż wątpimy w istnienie jego młodszej wersji?

Co ciekawe – oba przychodzą w bardzo konkretnych momentach. Starzenie nie biegnie równym tempem. To nie codzienny ubytek sił, ale skoki. I właśnie takie przyspieszenia przypadają na okolice trzydziestki i pięćdziesiątki.

Nagle zauważamy upływ czasu, który inni zdają się ignorować. Przed pięćdziesiątką chcemy wsiąść na ten żarówiasto-czerwony ścigacz, o którym marzyliśmy, ale zawsze odkładaliśmy „na kiedyś”. Albo przed trzydziestką spontanicznie farbujemy włosy na różowo, póki jeszcze jesteśmy „na tyle młodzi, żeby to nie oznaczało załamania nerwowego”.

I może właśnie o to chodzi w tych skokach i kryzysach – żeby przestać myśleć o tym, co „należy” i odkładać jakby czas się nie nigdy nie miał skończyć.

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści