Początek obchodów dziesiątej rocznicy powstania kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Zielonogórskim miał lekki poślizg – ale tylko dlatego, że ludzie z nim związani — naukowcy, lekarze, politycy, samorządowcy — nie mogli się „nagadać”. Medyczne lubuskie lobby przypomina grono przyjaciół, którzy mają już własne wspomnienia, ale i plany na przyszłość.
Otwierając uroczyste obchody dziesiątej rocznicy powstania kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Zielonogórskim, rektor prof. Zbigniew Strzyżewski stwierdził, że historia napisała pointę. Kilkanaście dni temu pierwszy z absolwentów zielonogórskiej medycyny obronił doktorat. Słowem, uczelnia osiągnęła wysoki poziom nie tylko kształcenia studentów, ale też rozpoczyna budowę medycznego środowiska naukowego. Na horyzoncie są pierwsze habilitacje, pojawiają się pierwsi samodzielni pracownicy naukowi, ustawia się kolejka chętnych po doktoraty.
— Mamy powody do dumy — podkreśla rektor UZ. — Po pierwsze: wykształciliśmy ponad trzystu lekarzy, czyli pojawia się kadra, która w zdecydowanej większości zostanie w tym regionie. Po drugie: zbudowaliśmy, czy też jesteśmy na etapie budowania, porządnego środowiska naukowego, jeżeli chodzi o nauki medyczne. Zmienia się także przekonanie, również w środowisku medycznym, że warto prowadzić zajęcia na uniwersytecie i warto robić stopnie naukowe, bo buduje się w ten sposób prestiż i szpitala, i własny, i wreszcie regionu.

Koniec wieńczy dzieło
— Marzenia się spełniają — powiedział, otwierając pierwszy z paneli, prof. Zbigniew Izdebski. W nim posłanka, była marszałek lubuska Elżbieta Anna Polak, była posłanka Bożenna Bukiewicz oraz prof. Paweł Jarmużek oddali się wspomnieniom — i to nie zawsze miłym, gdyż zabiegi o utworzenie kierunku lekarskiego czasem przypominały drogę przez mękę.
Dekada pracy Collegium Medicum to nie tylko kolejne roczniki studentów i absolwentów, ale też konkretne zyski dla systemu ochrony zdrowia w województwie lubuskim, widoczne w wynikach egzaminów zawodowych, współpracy z placówkami medycznymi i w ograniczonym, ale rosnącym, napływie młodych lekarzy do regionu. W ciągu dekady uczelnia wykształciła ponad 300 lekarzy. W 2025 r. dyplomy odebrało 96 absolwentów.
— Myślę, że to wszystko można opisać jednym słowem: sukces — nie kryje satysfakcji prof. dr hab. n. med. Marcin Zaniew, prorektor ds. Collegium Medicum. — Wielkie gratulacje dla osób, które wpadły na pomysł, stworzyły podwaliny tego kierunku tutaj, w Zielonej Górze. Ale też gratulacje dla tych, którzy tę ideę realizowali, bo to było przecież kilka kadencji władz dziekańskich i rektorskich. Może to niezręcznie chwalić się sukcesem, może to brzmi tak bardzo na wyrost… W końcu niewiele osiągnęliśmy: 400 absolwentów. Ale myślę, że zasłużyliśmy na to określenie. Może to i niewielka grupa, ale przykład jakościowego kształcenia i grona osób, które są bardzo dobrze przygotowane do swojej pracy.

Studenci zielonogórskiego kierunku lekarskiego osiągnęli bowiem wysokie wyniki na Lekarskim Egzaminie Końcowym (LEK). W 2021 r. absolwenci osiągnęli najwyższą średnią w Polsce — 166,8 pkt w pierwszym roczniku. W kolejnych latach potwierdzili bardzo dobre wyniki na egzaminach krajowych. To istotny wskaźnik jakości kształcenia klinicznego i przygotowania do pracy medycznej.
— Definitywnie możemy mówić o sile i tradycji — wskazuje wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Maria Mrówczyńska. — I uważam, że nie tylko teraz, ale i dziesięć lat temu ten kierunek lekarski był bardzo, bardzo potrzebny. Przypomnę, że nie kształciliśmy lekarzy w województwie lubuskim, a uczniowie, maturzyści wiążący plany z tą dziedziną, wyjeżdżali do Wrocławia, Poznania czy Szczecina. UZ jest uczelnią, która bardzo dobrze kształci, ma świetne zaplecze i dostaje pozytywne opinie jednostek kontrolnych.
Jednak pojawiają się głosy, że w Polsce jest za dużo uczelni medycznych?
— To jest trudny temat, bo każda lokalna społeczność — mniejsza czy większa — dąży do tego, aby rozwijać się i rozwijać też region, więc trudno zabronić takiego rozwoju — odpowiada wiceminister. — Jeżeli uczelnia posiada odpowiednią infrastrukturę i odpowiednich wykładowców, to uważam, że powinna kształcić na potrzeby regionu. Nie wszędzie są potrzebni bardzo wyspecjalizowani specjaliści w określonych dziedzinach.
A prof. Marcin Zaniew dodaje, że UZ, chociażby za sprawą wyników kształcenia nie jest zaliczany do „małych” i nowych uczelni.
Zostańcie z nami
Według uczelnianego raportu „Monitoring losów zawodowych absolwentów” 30,4 proc. absolwentów pracuje w Zielonej Górze, a dodatkowo 8,7 proc. podejmuje pracę w innych rejonach Lubuskiego. Dzięki obecności kierunku lekarskiego szpitale w Zielonej Górze i regionie zyskały łatwiejszy dostęp do staży, rezydentów i personelu, co sprzyja poprawie jakości usług i oferty specjalistycznej. Rektor UZ i przedstawiciele wojewódzkich lecznic zwracają uwagę, że współpraca z uczelnią przyczyniła się do jakościowej zmiany funkcjonowania szpitali i ich stopniowego przekształcania w ośrodki o charakterze uniwersyteckim.

— Pamiętamy, jak służba zdrowia wyglądała jeszcze dekadę wcześniej — marszałek lubuski Sebastian Ciemnoczołowski wręczył rektorowi UZ symboliczną statuetkę przedstawiającą węża Eskulapa. — Zaczynaliśmy od tego, żeby najpierw poradzić sobie z restrukturyzacją długów. Mieliśmy najbardziej zadłużony szpital w całej Polsce — w Gorzowie Wielkopolskim. Dziś jest to jedna z najlepszych lecznic. Doprowadziliśmy do tego, że wszystkie szpitale są na plusie. Szczególnie wiele działo się w ostatnich siedmiu latach. Zainwestowaliśmy blisko miliard złotych z budżetu województwa i funduszy unijnych. Nasze szpitale pozyskały 777 mln zł środków zewnętrznych. Jednak gdyby nie ten kierunek lekarski, nie byłoby szpitala klinicznego, nie byłoby szpitala uniwersyteckiego, nie byłoby tak dobrej kadry, nie byłoby tylu naukowców z tytułami.
Marszałek podkreślił również, że samorząd województwa wypracował system zachęt dla młodych lekarzy, aby pozostali w regionie — mechanizmy wspierające kształcenie i zatrzymanie kadr medycznych (m.in. stypendia dla studentów medycyny). Oznacza to realne nakłady publiczne ukierunkowane na zmniejszenie deficytu kadrowego w regionie. Widać również efekty ekonomiczne w obszarze usług okołomedycznych: powstają laboratoria, ośrodki rehabilitacji, instytucje zajmujące się edukacją zdrowotną.
Sukcesy na LEK (wielokrotnie jedne z najlepszych wyników w kraju) są mocnym, zewnętrznym wskaźnikiem jakości dydaktyki i przygotowania praktycznego studentów UZ. To przekłada się na reputację wydziału i zaufanie środowiska medycznego. Sami studenci podkreślają znaczenie możliwości kontaktów na linii uczeń–mistrz, co rzadko jest możliwe na większych uczelniach.

Jędrzej Dragan jest absolwentem pierwszego rocznika zielonogórskiej medycyny.
— UZ to był dobry wybór — podsumowuje. — Dużo się nauczyłem i ta wiedza, nawet jeżeli czasami trochę teoretyczna, bardzo się przydała w zdobywaniu praktyki zarówno podczas staży medycznych, jak i później, gdy zaczynałem specjalizację. Czułem, że nie mam aż takich dużych braków, jak czasami się zdarza. I nie mam żadnych kompleksów w konfrontacji z absolwentami innych uczelni medycznych.



