Decyzja prezydenta Karola Nawrockiego z 2 grudnia 2025 r. o zawetowaniu tzw. ustawy łańcuchowej wywołała jedną z najostrzejszych debat politycznych ostatnich tygodni. Rząd zarzuca głowie państwa brak wrażliwości na los zwierząt, podczas gdy prezydent przekonuje, że projekt w obecnym kształcie mógł przynieść więcej szkody niż pożytku.
W opinii przedstawicieli rządu weto oznacza zatrzymanie ważnych zmian dotyczących poprawy warunków życia psów, zwłaszcza tych trzymanych na uwięzi i w zbyt małych kojcach. Podkreślają oni, że społeczne oczekiwanie w kwestii ochrony zwierząt jest jasne, a odmowa podpisania ustawy stoi w sprzeczności z tym, co dla wielu Polaków jest kwestią elementarnej empatii. Rząd otwarcie sugeruje, że prezydent oddalił się od wrażliwości społecznej i blokuje działania, które miały chronić najbardziej narażone zwierzęta.
Weto zostało odebrane jako krok wstecz w obszarze ochrony zwierząt, zwłaszcza że oczekiwania społeczne w tym zakresie są jasne. Głowa państwa argumentowała jednak, że projekt wymaga dopracowania, a jego przyjęcie w obecnym kształcie mogłoby generować problemy dla mieszkańców wsi, rolników i właścicieli gospodarstw.
Jednocześnie tego samego dnia prezydent podpisał ustawę zakazującą hodowli zwierząt na futra. Ten ruch pokazuje, że choć w przypadku ustawy łańcuchowej prezydent wskazał na potrzebę korekt, to w kwestii ferm futrzarskich uznał, że zmiany są konieczne i społecznie oczekiwane. Podpisana ustawa zamyka kontrowersyjny rozdział polskiej produkcji futer i wprowadza przejściowy model wygaszania branży, kładąc nacisk na etyczne standardy i wsparcie osób pracujących w sektorze.
Cała sytuacja pokazuje, jak trudne i wciąż aktualne jest wyważenie ochrony zwierząt z możliwościami i realiami życia obywateli. Weto prezydenta otworzyło nowy rozdział tej dyskusji – i wszystko wskazuje na to, że będzie ona jeszcze długo budzić emocje.



