W Gorzowie Wielkopolskim Prawo i Sprawiedliwość ruszyło z akcją zbierania podpisów pod wnioskiem o organizację ogólnopolskiego referendum w sprawie nielegalnej migracji. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to oddolna troska o bezpieczeństwo mieszkańców. Czy jednak politycy mają aż tak krótką pamięć?
To właśnie za rządów PiS powstawały w Polsce Centra Integracji Cudzoziemców – pilotażowy program rozpoczął się jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie. Ówczesna minister rodziny z dumą ogłaszała wsparcie dla cudzoziemców, chwaląc się, że regiony takie jak Wielkopolska czy Lubuskie będą liderami w integracji migrantów.
To również za rządów PiS doszło do największego skandalu migracyjnego w Polsce – tzw. afery wizowej. Tysiące wiz wydawano podejrzanym kanałom, często w zamian za łapówki, co umożliwiało osobom z Azji, Bliskiego Wschodu czy Afryki przedostawanie się dalej – głównie do Niemiec.
–Polska przyjmowała więcej imigrantów z Niemiec w czasach rządu Beaty Szydło. Czy ona także realizowała tajny plan Berlina? – tak pytał publicznie Jacek Czaputowicz, były minister spraw zagranicznych w rządzie Zjednoczonej Prawicy w TVN 24.
Gorzowska kompromitacja: imigranci? Nie, tancerze!
W tym kontekście kuriozalnie brzmi sytuacja z Gorzowa, gdzie działacze PiS zorganizowali konferencję prasową ws. akcji zbierania podpisów pod wnioskiem o organizacje referendum w sprawie nielegalnej migracji.
Wśród uczestników konferencji: m.in. Jarosław Porwich czy Elżbieta Rafalska, ci sami politycy od słynnej na całą Polskę pomyłki. Politycy PiS zamieścili w mediach społecznościowych nagranie “migrantów” na ulicach Gorzowa Wielkopolskiego.
Problem w tym, że… byli to artyści z zespołu Saly Velingara Ballet z Senegalu, zaproszeni na XXVIII Międzynarodowy Festiwal Tańca Folk Harbor w Gorzowie. Członkowie zespołu stali z instrumentami, które wykorzystali m.in. podczas koncertu na Starym Rynku. Spali w gorzowskich internatach – tak jak co roku artyści z całego świata.
Po ujawnieniu pomyłki internet zalała fala krytyki. Komentarze zarzucały PiS-owi nie tylko niekompetencję, ale i celowe podsycanie lęku przed migrantami. Posty Elżbiety Rafalskiej i radnego Jarosława Porwicha – którzy rozpowszechniali nagranie – zniknęły z sieci równie szybko, jak się pojawiły.
Referendum czy propaganda?
Zbieranie podpisów w Gorzowie trwa. Jak zapowiada Elżbieta Rafalska, akcja ma potrwać do października, a referendum – jej zdaniem – powinno się odbyć jeszcze w tym roku. PiS przekonuje, że chodzi o „jasność” i że „Polacy muszą wiedzieć, jakie są zagrożenia”.
Tyle że zagrożeniem staje się nie tyle migracja, ile dezorientacja i straszenie opinii publicznej. Zwłaszcza gdy robią to ci sami ludzie, którzy kilka lat wcześniej wprowadzali centra integracyjne, a w międzyczasie dopuścili do afery wizowej na skalę międzynarodową. Wówczas nikt nie mówił o referendum. Dziś – gdy temat migracji służy jako wygodna karta wyborcza – wszystko nagle staje się „pilne”.
Gorzów jako narzędzie politycznej narracji
Przewodniczący klubu radnych PiS Tomasz Rafalski przekonywał, że lokalizacja Gorzowa – blisko granicy – „ma fundamentalne znaczenie”. I właśnie dlatego, jego zdaniem, mieszkańcy powinni się wypowiedzieć w referendum. Ale mieszkańcy już się wypowiadają – w komentarzach, na forach, w rozmowach. I coraz częściej pytają: czy to jeszcze troska, czy już czysta propaganda?
W biurze poselskim Władysława Dajczaka i podczas różnych miejskich wydarzeń zbierane są podpisy pod referendum. Tymczasem wielu gorzowian pamięta nie tylko pomyłkę z tancerzami, ale też długą listę zaniechań poprzedniego rządu w temacie migracji. Dziś ci sami politycy, którzy wpuszczali migrantów, podpisywali wizy na lewo i prawo i tworzyli centra wsparcia, próbują zbudować swoją narrację na strachu i dezinformacji.



