Powoli. Piękne słowo. Kryje w sobie obietnicę: ospały sobotni poranek, niespieszna rozmowa z przyjacielem, długi letni wieczór na ganku. To zrzucenie presji, wyrwanie się z codziennego pędu. Jednym słowem: spokój.
Nic dziwnego więc, że w czasach powszechnego wypalenia, przeciążenia informacją i terroru multitaskingu, idea slow urosła do rangi niemal kultu.
Problem polega na tym, że błyskawicznie ją skomercjalizowano. A co za tym poszło- stała się towarem. I to takim jakby luksusowym.
Co ciekawe, u podstaw Slow Movement leży czysty bunt. I wcale nie jest nowością. Wszystko zaczęło się w latach 80. we Włoszech, kiedy to, o ironio, sprzeciwiano się otwarciu fast food’a. Spontaniczny protest przeciwko otwarciu McDonald’sa w pobliżu Schodów Hiszpańskich w Rzymie szybko stał się szerszą ideą. Myślę, że nazwałabym to walką o duszę. Powoli, oznacza skupienie na jakości ponad ilość, bycie obecnym “tu i teraz”, oraz wypięcie się na nieustanną pogoń za sukcesem i pieniędzmi.
Obecnie, slow stało się najbardziej eksploatowanym słowem w marketingu i sugestią, że zer na paragonie będzie więcej. Często sprowadza się do kupienia “slow-naparu z egzotycznego korzenia mnichów za 30 zł, by potem pić to w pośpiechu w drodze na “slow-jogę”. Potem dokumentujemy nasze rzekome ucieczki od pośpiechu. Ładnie to wygląda w postach.
Trochę się to wszystko wymięło.
Płacimy podatek od autentyczności, aby kupić choćby namiastkę uczuć związanych z tym, co slow miało reprezentować . Stało się symbolem statusu, przywilejem. To jest błędne koło: praca w systemie, który nas wyczerpuje, by zarobić na produkty, które obiecują od tego systemu ucieczkę. Fascynujące, jak kapitalizm potrafi sprzedać nawet własną krytykę.
A przecież, takie prawdziwe, jest darmowe. Jest wprost nieatrakcyjne dla marketingu. To bezcelowe wpatrywanie się w chmury, a nie medytacja z płatnej aplikacji. To zrobienie własnej konfitury i upieczenie do niej chałki, a nie brunch w modnym bistro z ręcznie robionym makaronem z organicznej mąki. To naprawienie sukienki bo babci, a nie wybieranie ubrań z ekologicznych kolekcji z całymi 10% bawełny organicznej w składzie.
Zatem, gdy następnym razem usłyszysz slow, zastanów się: czy chcesz kupić ideę, czy jej doświadczać?



