Lechia Zielona Góra przezimuje w fotelu lidera piłkarskiej III ligi. Dziwna to jednak jesień była, bo jeden zespół rozegrał 17 spotkań, inny zaś 18, a jeszcze inny 19.
Ktoś niezbyt roztropnie zdecydował, by w pierwszej części sezonu w III lidze drużyny rozegrały nie tylko 17 meczów z rundy jesiennej, ale także dwa z wiosennej. W efekcie przed przerwą zimową mamy kołomyję, bo kilka spotkań nie doszło do skutku z powodu złego stanu boiska, co akurat można było przewidzieć.
I tak – w tabeli prowadzi Lechia Zielona Góra, ma punkt przewagi nad Spartą Katowice, ale też rozegrała o jeden mecz mniej. Z kolei trzeci jest Górnik Polkowice, który do Lechii traci trzy punkty, lecz ma jeszcze dwa spotkania zaległe. Im dalej w las, czyli w tym przypadku w tabelę, tym wcale nie jest przejrzyściej. Carina Gubin jest szósta, ale jak rywale nadrobią zaległości, może wylądować na miejscu dziewiątym. Warta Gorzów natomiast z pozycji dziewiątej może awansować na szóstą, lecz także spaść na 11. Nic nie zmieni się za to w przypadku Stali Jasień, która pozostanie na końcu stawki.
Mleko już się rozlało, ale przed następnym sezonem pewnie warto zrezygnować z pomysłu rozgrywania meczów wiosennych jesienią. Zresztą, trener Grzegorz Kopernicki po spotkaniu w Jasieniu 31 października mówił, że na tak grząskim boisku nie powinno się grać. A przecież ktoś wymyślił, żeby grać jeszcze przez miesiąc.
Wróćmy jednak do kwestii sportowych. Świetną rundę ma za sobą Kamil Olek. W 18 meczach zdobył dla Lechii 14 bramek, trzykrotnie ustrzelił dublet, raz hat tricka. Na koncie ma już więcej trafień niż w całym poprzednim sezonie w barwach Ślęzy Wrocław.
Brutalne zderzenie z III-ligową rzeczywistością zaliczyła natomiast Stal. Siedem punktów, 57 straconych bramek (najsłabsza defensywa ligi), spotkanie oddane walkowerem… I jeszcze trzeba poszukać trenera, który zgodzi się ciągnąć ten wózek wiosną.



