Warto mieć miedź. Tylko kiedy się o tym przekonamy?

Eksploatacja złóż miedzi powinna stać się siłą napędową lubuskiej gospodarki – mówi Stanisław Speczik, dyrektor generalny Miedzi Copper

W ciągu ledwie dwóch dekad mieliśmy już być szejkanatem za sprawą ropy naftowej, eksploatować gaz łupkowy, budowaliśmy kompleks energetyczny w oparciu o zasoby węgla brunatnego. I nic. Również gdzieś utknęła sprawa miedzi, a te plany wyglądały to najbardziej prawdopodobnie, budziły największe emocje…

Przy tych emocjach możemy pozostać. Jednak odkrycie złóż to nie koniec, a zdecydowanie początek. Nasza firma w minionych latach prowadziła w Lubuskiem wiercenia i generalnie ich wyniki są pozytywne. Udokumentowaliśmy dwa złoża. Pierwsza to Nowa Sól z ponad 10 mln ton miedzi i 146 tys. ton srebra. Z kolei Mozów dysponuje co najmniej połową tych zasobów. Jednocześnie amerykańska firma odkryła niewielkie złoże w okolicy Żar. To sprawia, że województwo lubuskie, z udokumentowanymi złożami ponad 20 mln ton miedzi, gdyby było niezależnym państwem, lokowałoby się pod względem zasobów na 10 miejscu na świecie.

Czego zatem brakuje, aby pójść dalej?

Bardziej szczegółowego udokumentowania. Na przeszkodzie stoi pandemia i spekulacje na rynku metali, gdzie cena stal wzrosła o sto procent. Jednak głównym problemem jest uzyskanie koncesji wydobywczej.  I tutaj widzimy potrzebę znalezienia polskiego partnera. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat żadna firma zagraniczna nie otrzymała takiej koncesji, a teoretycznie powinna być przyznana każdemu, kto posiada wiedzę i technologię. U nas panuje nieco nacjonalistyczne podejście do surowców. Co dalej? Trzy, do czterech lat, zajmie nam budowa kopalni i wówczas generowane są największe dochody z punktu widzenia regionu. Koncesja wydobywcza obowiązuje 40-50 lat…

Wcześniej zarzucano Miedzi Copper, że chce tylko „zaklepać” złoże, aby później sprzedać je z zyskiem.

Przecież specjalizacja to normalna rzecz w tym biznesie. Są firmy zajmujące się poszukiwaniem, dokumentowaniem złóż oraz takie, które je eksploatują. Trudnimy się poszukiwaniami i dokumentowaniem złóż, ale nasz fundusz składa się również z kilku gigantycznych firm, które zajmują się wydobyciem. Jedna eksploatuje złoża srebra w Ameryce Południowej i jest Lubuskiem zainteresowana. Inne cztery firmy, wykorzystują złoża w Kanadzie. Tak naprawdę, z punktu widzenia regionu, nie ma większego znaczenia, kto da kasę. Jest złoże i warunki do eksploatacji…

Warunki… To był jeden z podstawowych zarzutów pod adresem Miedzi Copper. Twierdzono, że eksploatacja złóż na takiej głębokości nie jest możliwa.

Rzeczywiście, jeszcze niedawno przekonywano, że granicą jest głębokość 1350 m. Dzisiaj już nawet KGHM przyznaje, że jest to realne. Kopalń, które przekroczyły głębokość 2000 metrów, jest na świecie około 30, sam KGHM w Kanadzie ma dwie kopalnie sięgające 1800. Nasza firma w USA prowadzi wydobycie na głębokości 1800- 2100 metrów, gdzie temperatura sięga 66 stopni, a została obniżona do 26,6. To sprawa technologii, która, okazuje się, nie jest również droższa. Czy, powielając doświadczenia KGHM, wyobrażacie sobie, że w tak pięknym otoczeniu przyrody powstaje zbiornik osadowy, który zajmuje pół gminy? Cała eksploatacja, łącznie z flotacją, musi odbywać się pod ziemią, zastygająca pasta sprawi, że nie będzie tąpnięć, chodniki schładzane są lodem, a wysoka temperatura jest wykorzystywana do produkcji energii. Na takiej głębokości wykorzystujemy maszyny elektryczne bez spalin…

Znając realia polskiego górnictwa brzmi to nieco jak fantastyka naukowa

Fantastyka? Specjalistyczna firma wyliczyła, że przy cenie 6 tys. dolarów za tonę miedzi i dobrej cenie srebra, taka supernowoczesna kopalnia spłaca się po pięciu latach. Mogę tylko zachęcać do odwagi. W Polsce węgiel się kończy, czymś musimy go zastąpić. Jednocześnie zajmując trzecie, czwarte miejsce pod względem zasobów, pod względem produkcji plasujemy się na 11. Tutaj mamy trzy udokumentowane złoża, na dwóch mogą powstać niezależne kompleksy wydobywczo-produkcyjne. Wystarczy, że najwyższe czynniki włączą zielone światło.

Zapomnieliście już o Bytomiu Odrzańskim, który jest wisienką na torcie lubuskich złóż?

Zabiegaliśmy o to złoże. W 2014 roku minister środowiska przyznał nam koncesję. Po sześciu miesiącach cofnął, później KGHM otrzymał koncesję… Procesy ciągną się nieskończoność, a obie strony pozostają w zawieszeniu. Zamiast włóczyć się po sądach lepiej się dogadać. Rozumiem, że ta koncesja jest potrzebna KGHM i jestem otwarty na dyskusję, zwłaszcza że przez lata byłem jego prezesem. Przed laty była nawet propozycja wspólnego poszukiwania. My mamy to, co jest potrzebne, technologię i doświadczenie.

Zainwestowaliście ponad 400 mln zł, budowa kopalni to jakieś 20 miliardów. Kto mógłby być waszym partnerem.

Zainwestowaliśmy 140 mln. dolarów. Już dawno żadna firma nie zainwestowała w Polsce w poszukiwania więcej. Jest kilka polskich firm, które mogłyby wejść we współpracę z nami, zwłaszcza że proponujemy nawet większościowy pakiet. Jest KGHM, Orlen, PGE… Na świecie firm mających podobne możliwości jest mnóstwo, rozmowy prowadzimy z kilkunastoma. Niestety u wielu pojawił się strach. Polska nie jawi się jako kraj sprzyjający zagranicznym inwestorom. Niepewna sytuacja podatkowa, gdy podatek od miedzi pojawia się z dnia na dzień. Nie są też dobrym przykładem wsparcie inwestorów nasze doświadczenia. Wreszcie kłopoty, które ma TVN.

Ksenbofobia gospodarcza?

Raczej brak zrozumienia, że w Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach, złoża są własnością państwa. Nawet jeśli otrzymamy koncesję, jesteśmy tylko operatorem na państwowym złożu. Jeśli naruszymy jej zasady, zarówno te dotyczące eksploatacji, jak i, powiedzmy, ochrony środowiska, natychmiast ją tracimy. I o ile montownię samochodów można przenieść do innego kraju, o tyle kopalni nikt nie zabierze. Z punktu widzenia interesów państwa jest to inwestycja najbezpieczniejsza z bezpiecznych.

Czy w Lubuskiem czujecie wsparcie?

O dziwo, o ile w Warszawie jest z tym, delikatnie mówiąc, różnie, o tyle w regionie czujemy wsparcie ze wszystkich stron. Nie mamy problemów z uzyskaniem zgód, dobrze nam się rozmawia z przedstawicielami wszystkich opcji politycznych, a szczególnie z samorządami. Tutaj w pełni docenia się zyski z miedzi. Pamiętam, gdy pierwszy raz byłem w Polkowicach. To była raczej, wieś z dwoma sklepami. Spójrzmy teraz na obszar zagłębia miedziowego i pomyślmy, że to może się stać udziałem Lubuskiego. Z tym że tutaj mówimy już o tzw. dobrym przemyśle, opartym o nowe technologie, bez kominów.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Praca w muzeum to frajda! (WIDEO)

Trudno wyobrazić sobie Muzeum Ziemi Lubuskiej bez osoby dyrektora Leszka Kani, który od 42 lat jest nieodłączną częścią tej instytucji, a od 2015 roku nią

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content