O szczepieniach ciężarnych, dzieci, sytuacji w kraju i wprowadzeniu obostrzeń rozmawiamy z dr hab. n. med. Katarzyną Brzeźniakiewicz-Janus, prof. UZ.
Ostatnio wielu z nas poruszyła historia kilkutygodniowego chłopca zakażonego COVID19. Rodzina maleństwa nie była zaszczepiona. Tej sytuacji można było uniknąć?
W Polsce wygląda to trochę tak, jakby wszyscy znali się na medycynie. Tymczasem ruch antyszczepionkowy staje się coraz silniejszy, a kobiety w ciąży otrzymują nieprawdziwe informacje na temat szczepień. Naturalnym jest fakt, że każda kobieta w ciąży boi się o zdrowie swojego dziecka, jednak powinien być przekazywany jasny i czytelny przekaz, że dla kobiet w ciąży szczepienie jest bezpieczne, a zaniechanie szczepienia może nieść poważne konsekwencje, w tym śmierć z powodu COVID19, zarówno dla nienarodzonego dziecka, jak i matki.
Czyli kobiety w ciąży nie mają się czego obawiać?
Bilans korzyści z powodu zaszczepienia przeciw COVID-19 przewyższa znacznie ryzyko wystąpienia jakichkolwiek powikłań, które mogłyby się po tym szczepieniu zdarzyć. Jeśli malutkie dziecko zachoruje na COVID19, to ryzyko śmierci z tego powodu jest wysokie z uwagi na niesprawny jeszcze układ immunologiczny noworodka, dlatego większym błędem jest zawsze niezaszczepienie kobiety w ciąży niż jej zaszczepienie.
Jak już jesteśmy przy temacie dzieci, to jednak cały czas pojawia się, często wśród zaszczepionych osób, brak zaufania. Mówią wprost: „dziecka to ja nie zaszczepię”
Mam 7-letnie dziecko i gdybym miała taką możliwość, to mogę powiedzieć to z całą odpowiedzialnością, że zaszczepiłabym swoje dziecko i zrobiłabym to natychmiast. Niestety ruch antyszczepionkowy działa nie tylko w sprawie szczepienia przeciw COVID-19, ale i innych szczepień ochronnych. Dlatego pojawiają się choroby takie, o których uczyłam się na studiach i znałam je tylko z literatury. Dzisiaj te choroby zaczynają się pojawiać. Dlaczego? Bo ludzie się przestają szczepić. Szerzy się nie tylko COVID-19, ale szereg innych chorób zakaźnych, które wydawało nam się, że już zniknęły.
Nadal poziom zaszczepienia w naszym kraju to ledwo ponad 50 proc. Jak dotrzeć do tych pozostałych?
Jest zawsze sposób ekonomiczny. Na Zachodzie wprowadzane są obostrzenia dla niezaszczepionych. Są kraje, które idą jeszcze dalej i tam, jeśli ktoś zachoruje na COVID-19 i nie był zaszczepiony, to będzie płacił za leczenie. W Polsce zaczynają pojawiać się wymagania szczepień, chociażby ze strony pracodawcy. Uważam, że wiele osób dotkniętych obostrzeniami, które utrudniałyby im swobodnie podróżować, wejść do sklepu, kina, restauracji, czy pracować w danym zawodzie, musiałoby się zaszczepić, bo inaczej wiązałoby się to dla nich z utratą pracy, czy ponoszeniem jakichś kosztów. Powinny być pewne mechanizmy, które może nie zmuszą, ale spowodują, że ludzie po prostu przemyślą, co im się bardziej opłaca. Zrobią wewnętrzny bilans zysków i strat, i dojdą do tego, że warto przyjąć szczepionkę. Codziennie chodzę na oddział covidowy i pytam ludzi, czy są zaszczepieni i czy zmieniliby swoją decyzję. Generalnie na 10 osób – 9 odpowiada, że by się zaszczepiła i żałują, że tego nie zrobili.
Ale dopiero po tym, jak już trafili na oddział…
Tak i to często w naprawdę ciężkim stanie.
Do szpitala w mniejszym stopniu, ale jednak przyjmowani są również zaszczepieni. Wielu zadaje sobie pytanie – dlaczego?
Żadna szczepionka nie daje 100 procent skuteczności. U mnie na oddziale pielęgniarka, która była po trzech dawkach szczepienia zachorowała, ale to wynikało z tego, że miała chorobę reumatologiczną i przyjmowała leki, które efektywność szczepionki obniżały. Nigdy tak naprawdę nie wiemy, czy jesteśmy w grupie takiej, która słabo odpowie na to szczepienie, np. z uwagi na choroby współistniejące. Z wiekiem układ odpornościowy też się zmienia. Należy pamiętać, że im więcej się nas zaszczepi, to tym większa szansa, że osoba, która z jakichś powodów zdrowotnych nie odpowie efektywnie na tę szczepionkę i nie wytworzy wysokiego miana przeciwciał, zostanie przez nas uratowana. Zaczepienie się jest wyrazem troski o drugiego człowieka. To, że zakładamy maskę czy się szczepimy, pokazuje, że dbamy nie tylko o siebie, ale o osoby wokół nas, które z różnych powodów nie mogą się zaszczepić albo jeśli to zrobią, to nie odpowiedzą na to szczepienie. Pamiętajmy o tym.