Poznali przepis na ogród szczęścia

Kamila i Bogdan Kasperscy kilkanaście lat temu porzucili prace w korporacjach i wyjechali z Warszawy. Jak przyznają, zaczęło przytłaczać ich życie w  ciągłym biegu, brak kontaktu z  naturą. Wrócili do rodzinnej wsi. W Budachowie stworzyli miejsce wyjątkowe – ekologiczne gospodarstwo rolne Anielskie Ogrody. Pomogły w tym też unijne fundusze. Czy żałują swojej decyzji? – To była najlepsza decyzja w życiu! – przyznają.

Jak można zmienić łąkę w miejsce, o którym głośno mówi się w całym kraju? Które zdobywa liczne nagrody i  tytuły. Ogród, który odwiedza Robert Makłowicz i zachwyca się smakiem świeżych ekologicznych warzyw. Rajską krainę, z  której Maja Popielarska prowadzi znany program „Maja w ogrodzie”. Jak stworzyć ogród, który, jak mówią właściciele, jest kuchnią, spiżarnią, apteką, drogerią, kwiaciarnią, uczelnią, miejscem wypoczynku, najważniejszym „pokojem” w domu i „destynacją” codziennych podróży w przecudny świat przyrody? To 12 lat doświadczeń, obserwacji przyrody, nauki, kultywowania tradycji rodzinnych trzech pokoleń gospodyń.

– To nie jest tak, że rzuca się pracę, wyjeżdża się na wieś i nagle jesteś w krainie mlekiem i miodem płynącej – przyznaje Kamila Kasperska. – Też się ma problemy. Też trzeba związać koniec z końcem. Te wyzwania są inne, ale są. Na pewno życie jest inne, inne są radości. My wolimy taki tryb życia. Mieszkając w mieście, odczuwaliśmy brak tego kontaktu z  naturą na co dzień. Żeby pospacerować po parku, musieliśmy do niego pojechać. Jeżdżąc samochodem z  domu do pracy, z  garażu podziemnego do garażu, nawet nie czujesz, jaka jest pogoda – przyznaje pani Kamila.

Medytacje przy kosiarce i rozmnażanie jeży

Ogród zaczął powstawać w 2009 roku, a  gospodarstwo ma siedem lat.

– W życiu nie spodziewałem się, że tak to się wszystko potoczy. To nie jest biznesowy scenariusz na zasadzie: wyjedźmy z  miasta, zróbmy ogród, zacznijmy edukować. Nie, nie. Scenariusz napisało nam życie. Przyjechaliśmy do Budachowa, wyrównaliśmy teren z myślą, że po[1]sadzimy trochę drzew, krzewów, że babci, która tu mieszka, będzie się lepiej żyło. I tak posialiśmy trawę, zaczęliśmy sadzić rośliny. Przyroda szybko nauczyła nas ekologii – opowiada pan Bogdan. – Okazało się, że stworzyliśmy idealne środowisko do rozmnożenia się guniaka czerwczyka, który zaczął nam wszystko zjadać. 180 pędraków na metrze kwadratowym. Co zrobić? Ciężka chemia. Przeczytałem instrukcję i dalej nie wiedziałem, jak to zastosować, jak się zabezpieczyć, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Zacząłem szukać informacji, jak inaczej pozbyć się tych pędraków i  wyczytałem, że pomocne będą jeże. Mieliśmy parę jeży w  ogrodzie. Zbudowaliśmy im jeżowniki. Rozmnożyliśmy zwierzaki i wyjadły nam te guniaki. I  tak się zaczęła nasza świadoma ekologia, właśnie od jeży. Plus od medytacji z kosiarką. Kosiłem trawę przez sześć godzin i  zastanawiałem się nad jednym – co ja robię? Po co? Co zrobić ze skoszoną trawą? Zaczęliśmy szukać rozwiązań jak uprawiać ogród w  zgodzie z  naturą. Dokupiliśmy ziemię, stworzyliśmy gospodarstwo ekologiczne. Zaczęliśmy studiować intensywnie temat, praktykować permakulturę. Okazało się, że jesteśmy jakimś ewenementem, a nam się wydawało, że wszyscy tak robią. Już w trzecim roku po założeniu gospodarstwa otrzymaliśmy tytuł najlepszego gospodarstwa ekologicznego w  Polsce. Zaczęli odwiedzać nas ludzie z całej Polski. Mocą okazało się to, że Anielskie Ogrody to projekt prawdziwy, a  nie atrakcja do zwiedzania. Że to miejsce powstało, żeby w  nim żyć, a nie na pokaz – opowiada pan Bogdan.

Ponad 600 gatunków roślin

Swój ogród państwo Kasperscy projektują sami i jak podkreślają, jest prowadzony z poszanowaniem potrzeb innych gatunków, a nie tylko ludzi. Stanowi on atrakcyjne miejsce dla okolicznych ptaków, gadów, płazów, ssaków, ale także dla mięczaków, bakterii, grzybów i wielu roślin.

– Tak jak zmienia się nasza wiedza i doświadczenie, tak zmieniają się Anielskie Ogrody. Wkładamy w  nie całe serce. Warzywa, zioła, hortensje, arbuzy w balocie siana, skrzynkowe rabaty wyniesione, uprawa na wałach permakulturowych, niezależność żywieniowa i  ogród wielopokoleniowy – to specjalność Anielskich Ogrodów – przyznają. Czym kierują się właściciele, wybierając rośliny? Odpowiedź jest jedna – kuchnią. – W ogrodzie rośnie to, co chcemy jeść – mówi pan Bogdan.

Wyżywić czteroosobową rodzinę

Kuchnia ma tutaj ogromne znaczenie, bo projekt Anielskie Ogrody ma jedno główne za[1]łożenie – ma dostarczać ekologicznych warzyw, owoców, ziół, kwiatów, w ilości potrzebnej dla czterech dorosłych osób na rok. 

Czy się to udaje?

– Tak – odpowiada zdecydowanie pan Bogdan. – Oczywiście nie jest tu tak jak w markecie, że chodzimy z  karteczką i  wybieramy z listy. Nasze przepisy zaczynają się w ogrodzie. Nie dążymy do stuprocentowej samowystarczalności, bo to byłaby utopia. Część plonów pozostawiamy różnym zwierzętom bytującym w  ogrodzie. Dopiero nadwyżki są sprzedawane klientom w  postaci „koszyka od rolnika” – tłumaczy.

– Chcemy przekazać ludziom, że mogą w przydomowych ogródkach uprawiać jedzenie. Że mogą mieć dostęp do relatywnie taniego, bo w zamian za swój czas, jedzenia, którego nie można kupić w  sklepie. Gdy przyjechaliśmy tutaj, okazało się, że najbliższy ekologiczny sklep jest w  Zielonej Górze. Łatwiej było nam zaopatrzyć się w  zdrową żywność w  Warszawie niż w  Budachowie. Postanowiliśmy to zmienić – do[1]daje pani Kamila.

„Kosmiczne kopuły”

Co jeszcze wyróżnia Anielskie Ogrody na tle innych? Na pewno ogrody sferyczne, które oparte są na połączeniu elementów ogrodowych z odnawialnymi źródłami energii. Już z drogi widać wielkie „kosmiczne kopuły” ogrzewane słońcem, które pan Bogdan zaczął realizować z Centrum Energetyki Odnawialnej. Obecnie w  ogrodzie znajdują się trzy takie konstrukcje. Są bardzo wytrzymałe, wręcz „pancerne”, a  ich możliwości są cały czas testowane, aby sprawdzić, jak najlepiej je wykorzystać w gospodarstwie.

– Cieszymy się z tego, że udaje nam się w coraz większym stopniu robić to, w co wierzymy, zgodnie z własnym przekonaniem – przyznają właściciele Anielskich Ogrodów. fot. Magda Weidner
Bony na rabaty

Właściciele ogrodów skorzystali także z  funduszy unijnych.

– Małym firmom trudno jest realizować projekty, które są obarczone ryzykiem. Cieszymy się, że zaufano nam i  przyznano bon, który mogliśmy wykorzystać na rozwój – przyznają.

W  2017 r. firma została beneficjentem „Bonu na innowacje” finansowanego z  Regionalnego Programu Operacyjnego L2020. W ramach projektu “Energooszczędne rabaty podniesione”, we współpracy z lubuskimi ośrodkami naukowo-ba[1]dawczymi: Centrum Energetyki Odnawialnej z  Sulechowa i  Lubuskim Ośrodkiem Innowacji i  Wdrożeń Agrotechnicznych z  Kalska, powstały innowacyjne rabaty, które służą do uprawy ekologicznych warzyw, owoców i ziół. Nagrodzone zostały one „Lubuską Nagrodą Innowacji”. Warto dodać, że Anielskie Ogrody jako jedyny projekt z Polski trafił do finału i zajął pierwsze miejsce w konkursie European Network for Rural Development RIA 2021. Celem konkursu było wyróżnienie inicjatyw, które promują długoterminową wizję rozwoju obszarów wiejskich. Otrzymały też Lubuską Perłę Turystyczną 2021 i zajęły pierwsze miejsce w  konkursie na najlepsze gospodarstwo ekologiczne w Polsce.

Ekologiczna edukacja

Wyjątkowe miejsce w  Buda[1]chowie stało się też punktem spotkań ludzi, którym ekologia jest bliska. Właściciele zaczęli organizować specjalne warsztaty.

– Zależało nam bardzo, żeby odwiedzali nas ludzie, którzy są zainteresowani tematem, tym, co mamy do przekazania. Nasi goście to osoby szukające inspiracji i  wiedzy, jak uprawiać ekologicznie jadalne ogrody. Dla tych, którzy nie mogą do nas przyjechać, przygotowaliśmy internetową Akademię Anielskich Ogrodów.

Naturalne szczęście

– Cieszymy się z tego, że udaje nam się w coraz większym stopniu robić to, w co wierzymy, zgodnie z własnym przekonaniem. Staramy się, by to, co robimy, było zgodne z  naszymi wartościami. A  jeżeli udaje nam się to przekazać innym ludziom wiedzę i  motywację do działania, jesteśmy szczęśliwi – przyznają właściciele Anielskich Ogrodów.

A  pojawił się kiedyś kryzys. Nutka zwątpienia? – dopytuję.

– Zwątpień nie było, jedynie żal – dlaczego nie zdecydowaliśmy się wcześniej na zmianę życia i pracy.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content