Gdy gaśnie światło… Samorządy szukają oszczędności

W Gorzowie Wlkp. już częściowo wyłączane jest oświetlenie lampami.
Samorządy w całej Polsce stoją pod ścianą. Prognozy rachunków za dostawę energii to kilkukrotny wzrost. Co robić? Wybierać. W Gorzowie np. już częściowo wyłączane są lampy uliczne. W Santoku mają dylemat. Wszystkie szkoły ogrzewane są gazowo. Tymczasem trzeba jeszcze spłacać zadłużenie. – Tragedia – komentują samorządowcy.

Uliczne latarnie w Gorzowie od kilku dni są już częściowo wyłączone. To element zapowiadanych i wprowadzanych oszczędności.

Wyłączenia dotyczą miejsc, gdzie nie ma zagrożenia dla pieszych i kierowców. Zostały one poprzedzone testami, oględzinami tych miejsc. Przeprowadzono też analizę techniczną, bo lampy uliczne funkcjonują w systemach powiązań, które nie powalają na wyłączenia dowolnych latarni. W efekcie testów uznano, że bezpieczne i racjonalne będzie wyłączenie co trzeciej latarni. – Lampy są wyłączone głównie na wylotach miasta, np. na ulicy Podmiejskiej, Kasprzaka, również na ulicy Słowiańskiej. To powinno przynieść miastu wymierne oszczędności, ich oszacowanie nastąpi po cyklu rozliczeniowym. Służby miejskie obserwują sytuację pod względem bezpieczeństwa czy funkcjonalności, po to by w razie konieczności modyfikować plany wyłączeń – mówi rzecznik prasowy gorzowskiego magistratu Wiesław Ciepiela.
Miasto nie ma wyjścia. Do tej pory za energię elektryczną płaciło 6 mln, a w przyszłym roku musiałoby zapłacić aż 25 mln. Wzrost o 19 mln zł wiązałby się z ogromnymi ograniczeniami. Miasto szukając oszczędności we wrześniu, wyłączyło testowo oświetlenie w dwóch punktach Gorzowa, pojawił się nawet pomysł, aby czasowo zatrzymać tramwaje. Inne ugrupowania polityczne w naszym mieście również szukały rozwiązań. Członkowie struktur miejskich Lewicy w Gorzowie zaproponowali, aby wyłączyć z użytkowanie lodowiska, obniżyć o 2 stopnie temperatury we wszystkich miejskich budynkach publicznych czy wymienić lampy sodowych na LED wszędzie gdzie to możliwe.
Zaglądamy do podgorzowskiej gminy Santok. – Przyszły rok i kolejny będą bardzo ciężkie. Mamy zadłużenie związane z dynamicznymi inwestycjami w zeszłej kadencji. Obsługa długu w związku ze zmianą oprocentowania dużo nas kosztuje. Koszty energii elektrycznej na ulicach wzrosną nam o 350 % , zasilanie wszystkich budynków komunalnych o 420 %. To są kwoty, gdzie ze skarbnikiem zastanawiamy się skąd te pieniądze znaleźć. Wszystkie szkoły mamy w tej chwili ogrzewane na gaz, to także spore utrudnienie – mówi wójt Santoka.
Rząd ogłosił pakiet pomocowy dla gmin.
Ustawa gwarantuje minimalne dofinansowanie dla każdego samorządu: 2,9 mln zł dla każdej gminy, 6,1 mln zł dla każdego powiatu oraz 32,7 mln zł dla każdego województwa. Pieniądze będzie można przeznaczyć m.in. na zakup źródeł energii, ciepła oraz inwestycje, które poprawią efektywność energetyczną w regionie. Rządowe środki będzie można przeznaczyć również na wydatki bieżące. – Rząd deklaruje wsparcie, ale nasz samorząd otrzyma np. niewspółmiernie mało do potrzeb. Spadły nam np. udziały w CIT a to przecież znaczny dochód – mówi wójt Santoka Paweł Pisarek.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content