Dobrze, że są sytuacje, że coś tworzymy. Jeszcze tylko ja się poprawię i przyjdą czasy, że może będziemy strzelać po sześć, siedem bramek – mówi Błażej Strugaru, napastnik Czarnych Żagań, najlepszy strzelec IV ligi.
Po XII kolejkach rozgrywek piłkarskiej IV ligi Czarni Żagań mają 24 punkty (8 zwycięstw, 4 porażki) i zajmują czwarte miejsce w tabeli. W niedzielę (16 października) pokonali na wyjeździe Lechię II Zielona Góra 3:1. Dwie bramki zdobył Błażej Strugaru, który z 16 trafieniami na koncie prowadzi w klasyfikacji strzelców. Trzeba jednak przyznać, że napastnik Czarnych skutecznością nie grzeszył, bo nie wykorzystał m.in. trzech sytuacji sam na sam.
Rozmowa z Błażejem Strugaru, piłkarzem Czarnych Żagań
W Zielonej Górze wygraliście pewnie, zasłużenie i przez długi czas mecz mieliście pod kontrolą. To też chyba najniższy wymiar kary dla Lechii…
Najniższy. Jesteśmy strasznie nieskuteczni, ja między innymi. Przyjechaliśmy tu wygrać, ale nie było aż tak pewnie, mnóstwo niewykorzystanych sytuacji. Jakby rywale strzelili na 2:3 – dziesięć minut i mogłyby być kłopoty.
Zdobył pan 15. i 16. bramkę w sezonie. Szczerze – ile mógł pan dziś strzelić? Pięć, sześć?
Pięć, sześć to myślę, że skromnie… Ale dobrze, że są sytuacje, że coś tworzymy. Jeszcze tylko ja się poprawię i przyjdą czasy, że może będziemy strzelać po sześć, siedem bramek.
Czarni zajmują czwarte miejsce w tabeli IV ligi. To jest to, na co was stać, czy spoglądacie jeszcze ciut wyżej?
Na początku sezonu mówiliśmy, że gramy tylko o utrzymanie i taki był cel. Teraz, po paru meczach, dajemy sobie wyżej poprzeczkę i chcemy zdobyć TOP 5, żeby było dobrze i pewnie. Miejsce w pierwszej piątce to jest naprawdę bardzo dobry wynik, bo wcześniej biliśmy się o utrzymanie.
Owszem, w ubiegłym sezonie biliście się o utrzymanie, ale przypomnijmy, że mieliście olbrzymie kłopoty kadrowe. Wielu piłkarzy Czarnych to zawodowi żołnierze i w ramach obowiązków służbowych zostali wysłani na granicę z Białorusią. Teraz już wszystko wróciło do normy?
Na razie obowiązki służbowe nie kolidują z meczami, ale różnie może być. Już teraz z powrotem się zaczyna ta nieszczęsna granica, u niektórych jakieś poligony i jak nie ma covida, to zaczynają się szkolenia. Zobaczymy, co to będzie. Obyśmy zdobywali teraz te punkty, bo jak ma się coś zepsuć i nas – żołnierzy nie będzie, to żeby było bezpieczne miejsce w tabeli.
Patrząc na czołówkę tabeli, graliście już z Odrą Nietków, Syreną Zbąszynek, Dębem Sława – Przybyszów i Pogonią Świebodzin. Który z tych zespołów wyglądał najkorzystniej?
Myślę, że zdecydowanie Dąb. Jechali z nami jak… do pożaru. Pierwsze 20 minut – mieliśmy trzy słupki i nie strzeliliśmy. Oni nam walą bramkę do szatni, wychodzą nabuzowani dalej, my nawet nie potrafiliśmy dobrej sytuacji w drugiej połowie stworzyć. Po prostu zdominowali nas przez cały mecz.
Które zwycięstwo dało wam największą satysfakcję? Wyjazdowe 3:0 nad Promieniem Żary?
Też. Ale myślę, że jednak z Nietkowem – 2:1 u siebie z liderem to jest taki wynik, który bardzo cieszy. I akurat z tego wygranego meczu cieszyliśmy się najbardziej.



