Zakola i meandry. Kabaret, kabaret… (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
Jaka szkoda, że Stanisław Bareja nie doczekał tego, co się wyrabia obecnie! Jakie piękne motywy mógłby zawrzeć w filmie o paradoksach IV RP! Oczywiście, gdyby pozwolono mu taki film stworzyć... – pisze Andrzej Flügel
Włodarz naszego kraju bezustannie jedzie kabaretem, gada głupoty, których wcześniej nie wygadywał, dostarcza twórcom memów materiału do kolejnych kawałków. Jemu jednak nikt nie powie, że opowiada dyrdymały. Jedni się boją, inni wolą się nie wychylać – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan zastanawiał się ostatnio, czy wśród funkcjonariuszy i zwolenników partii rządzącej nie ma już nikogo, kto by, nawet gdzieś w ich kuluarach, zwrócił uwagę na wszechogarniający obciach. Czy tam u nich nie znajdzie się ktoś, kto uświadomi tym niedostrzegającym albo niechcącym dostrzec, kabaretowej strony na przykład spotkań z prezesem?

Owszem, sam włodarz naszego kraju bezustannie jedzie kabaretem, gada głupoty, których wcześniej nie wygadywał, dostarcza twórcom memów materiału do kolejnych kawałków. Jemu jednak nikt nie powie, że opowiada dyrdymały. Jedni się boją, inni wolą się nie wychylać. Jednak na to, jak wyglądają te spędy, mają wpływ. Czy nie widzą śmieszności w ustawionych za prezesem pań z koła gospodyń wiejskich w strojach ludowych albo ściągniętych tam dzieci lub strażaków w pięknych, lśniących mundurach? Kiedyś byli jeszcze górnicy w galowych strojach, ale ostatnio coś ich nie widać. Cała ta farsa przypomina to, co starsze pokolenie oglądało w PRL, czyli gadający partyjny kacyk, a za nim zadowolone społeczeństwo w postaci strażaków czy kobiet z zespołu pieśni ludowych. A te dusery, ta napuszona atmosfera i prowadzący płaszczący się przed prezesem w rozmiarach przebijających zapiewajłów z czasów komuny?

Do tego żadnych pytań na żywo, wszystkie odczytywane z kartki, oczywiście, żadne nieporuszające niewygodnego tematu, a część sławiąca prezesa i jego dzieło. Jaka szkoda, że Stanisław Bareja nie doczekał tego, co się wyrabia obecnie! Jakie piękne motywy mógłby zawrzeć w filmie o paradoksach IV RP! Oczywiście, gdyby pozwolono mu taki film stworzyć…

Najśmieszniejsze jest to, że te monologi (słynne „Dialogi na cztery nogi” z czasów radiowej Trójki, której nawet komuniści nie rozwalili, jak ci dzisiejsi, wysiadają przy tekstach prezesa) organizowane są pod hasłem spotkań z mieszkańcami, na które mogą przyjść tylko sympatycy i wyznawcy. A kordony policji ochraniające prezesa? Jego wymykanie się bocznymi wejściami z sal, w których głosił „dobrą nowinę” przetykaną nienawiścią do ludzi innych orientacji niż ta, którą aprobuje prezes, Niemców i Tuska? Tu już kończy się kabaret i panu Bogdanowi przypominają się filmy o dyktatorach wsiadających do czarnych limuzyn ochranianych przez zastępy mundurowych. Brrr…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content