Wolty prezydenta Kubickiego (FELIETON)

Fot. Łukasz Wawer/LCI
Dla prezydenta Zielonej Góry Janusza Kubickiego, Jarosław Kaczyński to „najważniejsza osoba w państwie”. Znając gorliwość prezydenta, niebawem zapewne usłyszymy, że Centrum Rekreacyjno-Sportowe czy Biblioteka Uniwersytecka nie zostały zbudowane z funduszy europejskich, tylko z reparacji wojennych, wywalczonych przez Kaczyńskiego od Niemców.

Prezydentowi Kubickiemu nie można odmówić jednego – umiejętności ślizgania się na politycznych falach, zmieniania frontów i umizgiwania się do silniejszych, przeciwko słabszym. Oto przykłady.

Kubicki w roku 2006 został prezydentem z ramienia SLD (dla młodszych Czytelników: chodzi o Sojusz Lewicy Demokratycznej). Młody prezydent wydawał się wówczas obiecującą alternatywą dla niepopularnej prawicowej prezydent Bożeny Ronowicz. Sam na niego głosowałem w 2006 r. Ale nie były to dobre czasy dla ówczesnej lewicy, sondaże leciały na łeb na szyję po aferze Rywina. Kubicki szybko odciął się od swojego politycznego zaplecza i wskoczył na falę wznoszącą z Platformą Obywatelską. Kiedy w kraju rządził Tusk, Kubicki nie szczędził Platformie i jej liderom pochwał i superlatyw. Z liberałami pokochał się do tego stopnia, że w 2014 r. wystartował z listy PO do sejmiku woj. lubuskiego. Zdobył ponad 3.500 głosów i został platformerskim radnym regionu, ale tylko po to, by z mandatu zrezygnować na rzecz kontynuowania prezydentury miasta.

Nie była to bynajmniej ostatnia polityczna wolta Kubickiego. Dopiero się rozkręcał. Kiedy w 2015 r. niepodzielną władzę w kraju przejął PiS, prezydent Zielonej Góry skręcił ostro w prawo. Nie przeszkadzał mu ani zamach nowej władzy na praworządność, ani niszczenie samorządności, ani likwidacja trójpodziału władzy… Nowy alians prezydenta działał w drugą stronę, bo klub PiS jest w nieformalnej koalicji z klubem Kubickiego w radzie miasta.

Ale ostatnio, w swoich umizgach do autorytarnej prawicy, prezydent wysunął się poza krawędź błazenady. W rozmowie z Kają Rostkowską na antenie Radia Index na temat policyjnej ochrony dla Kaczyńskiego podczas wizyty w Zielonej Górze, stwierdził, cyt. „Jarosław Kaczyński to nie jest zwykły poseł! To najważniejsza osoba w państwie! Nie prezydent, nie premier, tylko Jarosław Kaczyński”.  Można by się śmiać z tego jarząbkowego „łubu dubu”, gdyby nie to, że przy tej okazji rozgorączkowany rozmową Kubicki stwierdził bez finezji, że należy zlikwidować Sejm i Senat. „Gdyby to ode mnie zależało, to bym wyrzucił tę całą hałastrę! Bo po co nam to jest?” – powiedział bezrefleksyjnie prezydent 130-tysięcznego miasta w sercu Europy…

Tego nawet Kaczyński by nie wymyślił. Bo Kaczyński wie, że bez Sejmu i Senatu nie miałby władzy umocowanej w instytucjach państwa, że bez Sejmu i Senatu nie mógłby się chełpić poparciem suwerena. Bez Sejmu i Senatu byłby po prostu samotnym despotą z groteskowej republiki bananowej. Takiej władzy chciałby Janusz Kubicki. To ważny sygnał dla prezydenckich radnych, przedstawicieli swoich wyborców, bo pokazuje gdzie ich pryncypał ich ma.

Prezydent Zielonej Góry słynie z tego, że jest w stanie powiedzieć i napisać wszystko. Najpierw coś mówi, coś pisze, a potem przychodzi refleksja, potem się wycofuje, twierdzi, że miał coś innego na myśli, niż to, co mu zarzucają. Tak było przy okazji „koronościemy”, kary śmierci, czy teorii spiskowych, o których pisał w mediach społecznościowych. Problem jednak w tym, że ze swoich błędów nie wyciąga żadnych wniosków na przyszłość.

Biorąc pod uwagę, że liderem sondaży przedwyborczych wciąż jest PiS, to należy spodziewać się eskalacji prezydenckiej twórczości. Być może usłyszymy, że TVP i Gazeta Lubuska to najbardziej obiektywne i apolityczne środki masowego przekazu w Polsce. Być może prezydent na wiosnę zamelduje prezesowi wykonanie 300 proc. normy na odcinku sprzedaży węgla i koksu przez samorząd. I być może z budynków CRS, filharmonii czy Biblioteki Uniwersyteckiej znikną tablice informujące o dofinansowaniu z funduszy europejskich, a prezydent zacznie opowiadać, że zbudowano je z reparacji wojennych wywalczonych przez Kaczyńskiego od Niemców.

Obyśmy się nie zdziwili…

Poprzedni felieton:

Udostępnij:

Więcej artykułów

Z nowoczesnych aparatów USG cieszą się między innymi gorzowskie Amazonki od lat namawiającej lubuszanki do profilaktyki. Na zdjęciu z dr n. med. Piotrem Zorgą kierownikiem Klinicznego Zakładu Medycyny Nuklearnej.

Diagnostyka w gorzowskim szpitalu na nowym poziomie

Nowy Ambulatoryjny Zakład Diagnostyki Obrazowej, sfinansowany ze środków Krajowego Planu Odbudowy, został oficjalnie otwarty na terenie gorzowskiego szpitala. Inwestycja warta dziesiątki milionów złotych ma znacząco

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści