Jest zauważalny troszeczkę może niższy poziom, szczególnie taktycznie. Ale przecież nikt ci nogi nie odstawi, nie weźmiesz piłki i nie pojedziesz przez całe boisko – mówi Mateusz Świtała, piłkarz Victorii Szczaniec, po pierwszych meczach w klasie okręgowej.
W przerwie zimowej Mateusz Świtała był bohaterem jednego z głośniejszych transferów na naszym lokalnym podwórku. Z IV-ligowej Pogoni Świebodzin przeniósł się do Victorii Szczaniec, która występuje w klasie okręgowej. W drugim meczu ustrzelił hat tricka i poprowadził zespół do zwycięstwa nad Tęczą Krosno Odrzańskie (relację i zdjęcia znajdziesz TUTAJ).
Rozmowa z Mateuszem Świtałą
Chciałem zapytać, jak smakuje pierwsza bramka w klasie okręgowej, ale okazało się, że trzeba pytać, jak smakuje pierwszy hat trick!
Kurczę, bardzo smakuje, bo czułem lekką presję, kiedy to nadejdzie. Nadeszło w miarę szybko, szkoda, że nie w Szprotawie. Nadeszło tutaj, w pierwszym meczu u siebie, kibice są szczęśliwi z tego powodu, ja jeszcze bardziej. Bardzo smakuje pierwsza bramka, a hat trick zdecydowanie jeszcze lepiej, no i przede wszystkim wygrana zespołu.
W pierwszej kolejce rundy wiosennej dostajecie lanie w Szprotawie. W drugiej gromicie Tęczę Krosno Odrzańskie, która na półmetku rozgrywek była wiceliderem…
Jest ciężko, ale Szprotawa to według mnie naprawdę mocny, solidny zespół. My też co prawda “nie dojechaliśmy” na ten mecz… Ale nie mieliśmy za dużo argumentów, żeby cokolwiek zrobić w Szprotawie, także zasłużenie wygrali. Dzisiaj wyszliśmy całkiem inaczej na mecz, z całkiem inną mentalnością. Myślę, że było to widać, nikt nie odstawiał nogi, walczyliśmy i dzisiaj tak samo my zasłużenie wygraliśmy.
To pana pierwsze występy w klasie okręgowej. Przestawił się pan już na grę na niższym szczeblu?
Trudno powiedzieć. Przestawić to nie jest dobre słowo. Jest zauważalny troszeczkę może niższy poziom, szczególnie taktycznie, na pewno jest mniej taktyki. Ale przecież nikt ci nogi nie odstawi, nie weźmiesz piłki i nie pojedziesz przez całe boisko. Także jest tak samo ciężko, jak ligę wyżej, tylko są pewne aspekty taktyczne, które tutaj pozwalają na ciut – ale dosłownie ciut – więcej.
Możemy wstępnie ocenić, na co będzie stać Victorię Szczaniec w rundzie wiosennej?
Ja nie mam pojęcia. Na początku mówiliśmy, że jest możliwy awans. Jeżeli zwycięstwa by na to pozwoliły, to może i byśmy chcieli… Ale ja myślę, że na koniec tego sezonu jeszcze nie awansujemy, bo są lepiej zbudowane drużyny niż my w tym momencie. Aczkolwiek uważam, że już w następnym sezonie uzbroimy się i będziemy celować w IV ligę.
Kogo ma pan na myśli, mówiąc o lepiej zbudowanych drużynach?
Na przykład taka Szprotawa, to było widać zdecydowanie. Na razie tylko ze Szprotawą grałem, także więcej nie mogę powiedzieć. Ale było widać, że jest to lepszy zespół od nas.
Śledzi pan wyniki Pogoni Świebodzin?
Śledzę, oczywiście! Wczoraj byłem na meczu i jeżeli tylko będę mógł, jeżeli tak wypadnie, że my gramy w sobotę, a oni w niedzielę – albo na odwrót – to na każdym meczu Pogoni będę. Jest to mój klub, w którym grałem od dziecka, także nie widzę przeszkód, że miałbym nie śledzić i nie chodzić na mecze.



