Marsz 4 czerwca w Warszawie, na który wezwał Polaków Donald Tusk, okazał się największą manifestacją w historii wolnej Polski – wzięło w niej udział kilkaset tysięcy Polaków. Jak wpłynie to na kampanię wyborczą? Czy opozycja ma szansę na zmianę trendu, po raz pierwszy od 2015 roku? Czy narracja polskich mediów w czasach rządów PiS jest adekwatna do tego, jak PiS rozprawia się z polską demokracją?
Gośćmi LCI byli: Artur Łukasiewicz – redaktor naczelny Gazety Wyborczej oddział Zielona Góra/Gorzów Wlkp. oraz Maciej Dobrowolski – Łącznik Zielonogórski.
“Wzywam wszystkich na marsz w samo południe 4 czerwca w Warszawie. Przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską” – ogłosił w połowie kwietnia Donald Tusk. Jak okazało się ostatniej niedzieli, na wezwanie lidera PO odpowiedziały setki tysięcy Polek i Polaków, którzy demonstrowali w Warszawie. Zdaniem wielu była to największa manifestacja w Polsce po 1989 roku. Jak sukces opozycji przełoży się na sondaże, a finalnie na jesienne wybory parlamentarne?
Artur Łukasiewicz, Gazeta Wyborcza.
To może być punkt zwrotny kampanii wyborczej, która już właściwie trwa. Sądzę, po reakcji mediów publicznych, że chyba nie spodziewano się czegoś takiego. Te reakcje były charakterystyczne – TVP w ogóle nie nadawała relacji z marszu, a jak już, to mówiła o nim jako „marszu nienawiści”, a przecież każdy, kto tam był oraz ci, którzy oglądali relację w telewizji, żadnej nienawiści tam nie widzieli. Opozycja wskakuje na taką pozytywną, wysoką falę. To było widać już podczas spotkań Donalda Tuska, który jeździł po Polsce. Skala tego marszu była ogromna, były rzesze ludzi i to poszło w świat. Reakcje mediów europejskich i amerykańskich mówią o głosie sprzeciwu dużej części społeczeństwa wobec rządów PiS. Trzeba też zwrócić uwagę na wystąpienie Donalda Tuska, które było twarde i mocne w przekazie – dał sygnał, że „nie damy się podzielić, jesteśmy jednością”. Tusk jasno wskazywał, gdzie jesteśmy i co nam grozi, jeżeli PiS nas podzieli.
Maciej Dobrowolski, Łącznik Zielonogórski.
Na pewno, z perspektywy opozycji, jest szansa by zmienić trend, po raz pierwszy od 2015 roku. Ten marsz na pewno jest sukcesem Donalda Tuska, bo ustalił pewną hierarchię i widać, że marsz wyłonił nam lidera opozycji i wielu ludziom dał nadzieję na zwycięstwo. Na ten moment jest to bardzo duży sukces, ale czy zostanie on skonsumowany na jesieni? W tym względzie została jeszcze długa droga. Ciekawym aspektem tego marszu jest też to, że jego sukces zbudowało PiS, wydarzeniami z ostatnich dni – „lex Tusk” czy film z nawiązaniami do Auschwitz. Te wydarzenia skonsolidowały ludzi i pokazały, że warto stawić opór. Warto się zastanowić, dlaczego PiS tak postępowało. Być może politykom PiS zależy na takiej celowej polaryzacji, bo oni w ten sposób sami będą konsolidowali się do nadchodzącej walki politycznej. Podpis prezydenta Dudy pod „lex Tusk” dał opozycji polityczną amunicję i dołożył cegiełkę do takiego sukcesu opozycji, jakim był ten marsz.
Cały program „Nasza Lubuska Polityka” w materiale wideo – zapraszamy do oglądania:



