Nasza Lubuska Polityka. Wierchowicz i Domaradzki: – Najważniejsze, to odsunąć PiS od władzy (WIDEO)

Goście programu nie zostawiają suchej nitki na stanie polskiej praworządności, legislacji i demokracji w państwie PiS. Jerzy Wierchowicz z Nowoczesnej i Mariusz Domaradzki z Nowej Lewicy mówią wprost. “Jeśli nie we wspólnym bloku to i tak w ścisłej współpracy, bo cel jest jeden”.

W partiach trwają przygotowania do wyborów parlamentarnych, zaplanowanych na jesień tego roku. Nowa Lewica w regionie odbudowuje struktury. – My jesteśmy bardzo często kąsani przez dziennikarzy na temat tego, czy Lubuska Lewica, Nowa Lewica czy to Stowarzyszenie. Jesteśmy po wyborach, mamy nowy zarząd, mamy nową radę wojewódzką jako Nowa Lewica. Budujemy struktury od nowa. Część członków byłego SLD postanowiła nie iść dalej z nami, część się zastanawia, a część się zdeklarowała, że będą nam pomagać w kampanii wyborczej. Będziemy walczyć, jak cała opozycja, żeby odsunąć PIS od władzy. Stowarzyszenie Lewicy Demokratycznej to jest twór Bogusława Wontora i ludzi, którzy postanowili razem z nim dalej funkcjonować. Nie ma to nic wspólnego z Nową Lewicą. Dużą politykę zostawmy gdzieś z boku i powinniśmy skupić się tutaj na regionie, co możemy wspólnie zrobić, żeby wygrać te wybory – mówi Mariusz Domaradzki, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w Gorzowie Wlkp.


Przewodniczący okręgu Nowoczesnej w regionie lubuskim Jerzy Wierchowicz podkreśla, że partia w bloku z Koalicją Obywatelską ma się dobrze. – Jesteśmy chyba w lepszej sytuacji niż Lewica. Mamy struktury, dziś województwie mamy 5 kół. Są to ludzie, którzy przeszli jeszcze z Unii Wolności, z Platformy Obywatelskiej. Myślę, że jest spora przyszłość przed nami. Jesteśmy lojalnym partnerem i członkiem Koalicji Obywatelskiej. Współpracujemy z Platformą. Nie istniejemy w sondażach, ale w koalicji jesteśmy widoczni. Mamy swojego przedstawiciela w Sejmiku. Myślę, że przed Nowoczesną jest przyszłość. Ludzie do partii z reguły się nie garną, postawa niektórych, o których się zabiega jest często bardzo roszczeniowa. Na ewentualne apanaże należy sobie zapracować. Niektórzy to akceptują, niektórzy nie. To jest sytuacja normalna – komentuje Wierchowicz.


Przedwyborcze sondaże


Gdyby wybory do Sejmu odbyły się w najbliższą niedzielę, wygrałoby je Prawo i Sprawiedliwość – wynika z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski. Chęć oddania głosu na Prawo i Sprawiedliwość zadeklarowało w najnowszym sondażu 31,7 proc. badanych. Podium zamyka Konfederacja z wynikiem 14 proc. Partia Sławomira Mentzena odnotowała z kolei wzrost o 2,5 punktu proc. Trzecia Droga, czyli lista Polski 2050 i PSL, uzyskała 12,1 proc. (wcześniej 10,2 proc.), Lewica 8 proc. (poprzednio 9,7 proc.), a AgroUnia 0,7 proc. (dwa tygodnie temu – 0,1 proc.).


Goście programu mają obawy, czy wzrost poparcia Konfederacji może oznaczać jej powyborczy sojusz z PiSem. -Te ich wypowiedzi dziwne, niezrozumiałe, wypowiedzi choćby Korwina czy Brauna to są rzeczy karygodne i nieakceptowalne. Słyszałem też, że kobiety popierają Konfederację to też jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Uważam, że coś niedobrego się dzieje i powinniśmy o tym mówić wszystkim, że to nie jest dobra droga. Jeżeli jeszcze PIS się połączy w koalicję z nimi, to ja sobie tego nie wyobrażam, jako człowiek, który ma dzieci – mówi Mariusz Domaradzki z Nowej Lewicy. Wierchowicz nie zgadza się ze sformułowaniem Domaradzkiego, że poglądy Konfederacji są dziwne i niezrozumiałe. – One są poważne i bardzo groźne. W tym sensie są wyraźne i zrozumiałe. Przypomnijmy jaki jest program Konfederacji, głoszony bezczelnie. Mencel wygłosił 5 postulatów: bez Unii, bez Żydów, bez gejów, bez aborcji, bez podatków. Jeżeli my się zgodzimy na taki program to jest dramat. PiS na pewno nie wygra samodzielnie wyborów, jeżeli w ogóle wygra, wtedy poparcie Konfederacji będzie czymś niezbędnym dla PIS-u. Nawet nie ważne jest, czy wejdą formalnie do koalicji i do rządu, może być taka sytuacja, że PIS utworzy rząd mniejszościowy i będzie oczekiwał poparcia Konfederacji. Wtedy będą stawiane warunki, które PIS będzie musiał przyjąć. Jeżeli Konfederacja zażąda od PIS wyjścia z Unii, to proszę Państwa, do tego wystarczy ustawa parlamentu. Pamiętajmy to jest bardzo groźna formacja. Nie można jej postrzegać tylko przez osobę pana Bosaka, który próbuje ucywilizować to ugrupowanie, ale spójrzmy na pana Brauna, Korwina-Mikę, czy pana Menzela – grzmi Wierchowicz.


Czy szanse na wspólną listę przepadły?


W studiu Naszej Lubuskiej Polityki mówimy także o tym, czy wspólna lista partii opozycyjnych wciąż jest jeszcze możliwa. Ostatnie marsze pokazały wielką mobilizację i wielki potencjał Polaków, którego zdaniem gości programu nie można zmarnować. – Ten potencjał nie będzie zmarnowany na pewno. Ja byłem na tym marszu. To było coś wspaniałego, byłem w 2016 roku na marszu organizowanym przez KOD, wtedy było 200 tys osób, teraz spokojnie pół miliona, to był wielki entuzjazm nie do zmarnowania. Podobnie we Wrocławiu, oczywiście na mniejszą skalę. To jest niemożliwe do zmarnowania. To co robi Donald Tusk i Koalicja Obywatelska podtrzyma ten entuzjazm. Nie zgadzam się z tym co mówią pisowcy, że wyborów nie wygrywa się marszami. Właśnie marszami i demonstracjami się wygrywa. Wygrywa się przekonując na co dzień swoich bliskich. To co się stało 4 czerwca będzie miało efekt w dniu wyborów. Zgadzam się, że hasło nadrzędne to: Odsunąć Pis od władzy i zacząć jak najszybciej porządki. Dzisiaj państwo jest w stanie opłakanym. Przypomnę nie mamy pieniędzy z KPO, to są miliardy Euro, które by poszły na infrastrukturę, na żłobki, obwodnice itd. To na razie nie przemawia do wyobraźni, trzeba o tym mówić i przypominać. Z woli rządzących, ze względu na to, że nie przestrzegają praworządności płacimy kary. Za nieudolność i za nieróbstwo. O tym ludzie muszą pamiętać. Natychmiast po wygranych wyborach przystąpimy do negocjacji i odzyskamy te pieniądze. Jak PIS wygra wybory czy oni siądą do negocjacji? My to wiemy, że oni tych pieniędzy nie dostaną. Polska będzie zaściankiem Europy i straci szansę cywilizacyjną. – podkreśla Jerzy Wierchowicz i dodaje – Ja ubolewam, że nie ma jednej listy. Jedna lista według sondaży i publicystów daje pewne zwycięstwo. Najprawdopodobniej będą trzy. Ważne jest żeby i lewica i „Trzecia Droga’ weszły do parlamentu. Próg dla Lewicy 5% jest do osiągnięcia. Z Hołownią i Kosiniakiem-Kamyszem jest obawa, a są potrzebni w parlamencie. Jeżeli w liczbach bezwzględnych PiS wygra wybory a oni nie osiągną progu 8%, to ich głosy przepadną na PIS – dodaje szef lubuskich struktur Nowoczesnej. – Ja się obawiam, że jak PIS wygra wybory to w dłuższej perspektywie wyprowadzi nas z Unii Europejskiej. to nawet ze względu na połączenie gospodarek, polskiej i unijnej, to będzie wielka szkoda dla Polski.
Mariusz Domaradzki komentuje, że w środowisku Lewicy rozważano wspólną listę, jednak są także różnice poglądów, które na wielu płaszczyznach wymagałyby kompromisów. – Myślałem na temat jednej listy pod kątem rządzących. Ciekaw jestem, jaka by była narracja PiS, gdybyśmy się połączyli. Jaki byłby pomysł, żeby nas oczerniać. Byłoby to wielkie zadanie dla ich spin doktorów – mówi.

Nierówne szanse?


Mimo, że kampania wyborcza jeszcze się nie rozpoczęła, to media odczuwają ją już na własnej skórze. W ostatnich dniach na łamach Onetu i Wirtualnej Polski zostały opublikowane teksty ujawniające próby nacisku ludzi władzy na wolność redakcji. Po licznych przypadkach z niedawnej przeszłości – lex TVN, postępowaniach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, masowo wysyłanych do polskich redakcji pozwach – to kolejne próby ograniczania niezależności polskich mediów – piszą dziennikarze i dziennikarki ogólnopolskich mediów.
Jerzy Wierchowicz – Słyszałem kuriozalne słowa prezesa Kaczyńskiego, że w Polsce jest taka wolność mediów, jak nigdzie na świecie (śmiech). Wiemy, że Obajtek kupił za pieniądze nasze, podatników wszystkie gazety lokalne i są one w 100% podporządkowane mediom rządowym. Co do apelu to trzeba absolutnie popierać. To nie będą równe wybory dlatego to zaangażowanie po stronie opozycji jest konieczne. Te marsze wykazały, że to zaangażowanie jest realne. Wierchowicz ubolewa, że w Polsce afery wykrywają tylko dziennikarze. – Niestety prokuratora nie działa. Wolałbym żeby to policja, prokuratura czy CBA to wykrywały. Oni o tym wiedzą i nic z tą sytuacja nie robią, bo rząd mówi „zostawcie to”. Gdyby nie dziennikarze to bylibyśmy w dużo dalej zaawansowani w procesie autorytaryzmu – dodaje. Mariusz Domaradzki komentuje – Oczywiście to będzie nierówna walka. Ona jest już widoczna. To widać po tym, jak się propagandowo pokazuje pewnych polityków Pis w lokalnych mediach choćby. Poradzimy sobie z tym. Nasi mieszkańcy to mądry elektorat i wiedzą kto jest po dobrej stronie a kto po złej – mówi.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content