Powstanie samorządowy zespół monitorowania skutków katastrofy ekologicznej w Przylepie (WIDEO)

Poseł Waldemar Sługocki / Fot. Łukasz Wawer. LCI
Niezależne badania gruntu i wody w Przylepie, punkty wsparcia dla mieszkańców, gdzie będzie można sprawdzić stan zdrowia oraz specjalistyczne badania dla strażaków, którzy cierpią z powodu sobotniej akcji – to kluczowe postanowienia Samorządowego Zespołu ds. Zapobiegania Katastrofie Ekologicznej w Przylepie.

Trzy dni po pożarze w Przylepie miała miejsce konferencja prasowa podczas której padły konkretne propozycje i zapowiedzi działań.

Poseł Waldemar Sługocki podkreślał na wstępie chaos organizacyjny i informacyjny panujący od soboty. – Nasze obawy budzi zachowania wojewody, inspektora ochrony środowiska, władz państwa z ministrami Moskwą i Ozdobą na czele. Byli tu, mówili, by zamknąć okna, uszczelnić wentylację. W sztabie obradowali z maseczkami, po czym wyszli i poinformowali opinię publiczną, że nie ma żadnego zagrożenia na życia i zdrowia dla zielonogórzan – komentował. – Od dwóch dni angażują aparat państwa by przekonać opinię publiczną, że ich bezradność jest usprawiedliwiona, że to nie oni ponoszą odpowiedzialność – mówił.

Wracając jednak do konkretów – Sługocki zapowiedział powołanie samorządowego zespołu ds. monitorowania skutków tej katastrofy ekologicznej.

– Przygotowany zostanie punkt wsparcia dla mieszkańców Przylepu, którzy będą mogli z niego skorzystać, by sprawdzić swój stan zdrowia – kontynuował Sługocki. Cyklem badań mają być też objęci strażacy ochotnicy, którzy brali udział w sobotniej akcji.

Co ważne, zlecone zostaną niezależne badania, które dadzą odpowiedź na pytanie czy i jak bardzo został skażony grunt i woda w Przylepie.

– Podjęliśmy też działania mające na celu uruchomienie komórki kontaktowej, gdzie swoje pytania, wątpliwości i prośby będą mogli zgłaszać mieszkańcy Przylepu – dodał.

Marcin Jabłoński, członek zarządu województwa lubuskiego podkreślał, że badania zlecono, by nie pozwolić na „zamiecenie faktów pod dywan”. – Chcemy mieć punkt odniesienia, by państwo też mogli poznać fakty. Bo przecież ludzi dalej tam mieszkają, dzieci bawią się na podwórkach – komentował.

– Ktoś musi spojrzeć w oczy mieszkańcom i spróbować zrozumieć ich obawy i lęki. Numer i adres podamy już niedługo w komunikatach – mówił.

Jabłoński podkreślał też, że samorząd województwa monitoruje też potrzeby OSP. Możliwe jest uruchomienie rezerw budżetowych związanych z sytuacjami kryzysowymi. – Taki środki będziemy chcieli w najbliższym czasie uruchomić – zapowiedział.

Zielonogórscy radni PO, Marcin Pabierowski i Sławomir Kotylak poinformowali, że złożyli już wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji, która miałaby być poświęcona katastrofie w Przylepie. Liczą, że prezydent Janusz Kubicki odpowie na pytania nie tylko radnych, ale też zaniepokojonych mieszkańców.

Przytaczali też smsy i wiadomości, których każdego dnia dostają dziesiątki. Zwykli mieszkańcy pytają ich czy mogą korzystać ze środowiska, czy woda jest bezpieczna, czy mogą jeść warzywa z przydomowych ogródków.

W takcie konferencji radny Kotylak dostał wiadomość od jednego z druhów z OSP, którą po chwili publicznie odczytał: – Coś zaczyna się dziać z niektórymi strażakami. Wymioty, problemy z gardłem, metaliczny posmak. Są tacy, co mają jakby oparzenia na rękach. Złe samopoczucie, bóle głowy.

Dosłownie kilka minut wcześniej Katarzyna Lebiotkowska, prezeska Lubuskiego Centrum Pulmunologii w Torzymiu zaapelowała, by do placówki zgłaszali się strażacy z objawami takimi jak kaszel, duszność, osłabienie, którzy byli bezpośrednio narażeni na oddziaływanie dymu, pyłu czy gazu. – Dla nich przygotowaliśmy szereg badań i mają możliwość wykonania m.in. prześwietlenia klatki piersiowej, badania spirometrycznego, tomografii komputerowej czy pomiar dyfuzji płucnej – mówiła.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content