Kampania wyborcza trwa, a kandydaci PiS wciąż nieznani. Czy Kaczyński postawi na Mejzę?

Łukasz Mejza / fot. lubuskie.pl
Czy Łukasz Mejza znajdzie się na listach wyborczych lubuskiego PiS? Dla posła Jerzego Materny to zły pomysł, bo w sprawie biznesów Mejzy wciąż trwają prokuratorskie śledztwa. Jednak nawet Marek Ast, szef lubuskich struktur PiS podkreśla, że decyzje “zapadną na poziomie centralnym”. – Obstawiam, że Mejza na liście będzie – komentuje Anita Kucharska-Dziedzic z Lewicy.

Do Łukasza Mejzy na dobre przylgnęło miano gorącego kartofla. Spekulacje na temat tego, czy kontrowersyjny poseł Zjednoczonej Prawicy znajdzie się na listach wyborczych PiS trwają od miesięcy i były częstym tematem politycznych plotek w okresie prekampanii.

Ostatnio temat ponownie odżył, po tym jak Adam Bielan, szef Partii Republikańskiej, z którą Mejza jest związany, na antenie Polsatu stwierdził, że „na listach wyborczych PiS znajdzie się również poseł Łukasz Mejza. Jeżeli nie zrezygnuje ze startu, a z tego co wiem, chce kandydować”.

Obecność Mejzy byłaby poniżająca

Po tym, jak biznesową działalność Mejzy, którą jesienią 2021 opisali dziennikarze Wirtualnej Polski, a którą obecnie prześwietlają prokuratury w Poznaniu i Warszawie, opozycja mówi o totalnej kompromitacji posła i domaga się usunięcia z życia publicznego. Żadna to jednak tajemnica, że Mejza na listach PiS byłby wręcz prezentem dla partii opozycyjnych.

– Mejza potrzebuje immunitetu. Żeby go mieć, PiS musi wygrać wybory – komentuje Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy i „jedynka” na lubuskiej liście swojej partii. – Ciężko mi powiedzieć, czy jego obecność pomoże partii rządzącej. Z jednej strony jest posłem skompromitowanym, z drugiej jest jakaś część elektoratu głosująca na PiS i jego przystawki, która ma dostęp tylko do mediów publicznych, a tam Mejza jest najczęściej eksponowanym lubuskim posłem, przedstawianym jako ekspert i gwiazdor – mówi. – Obstawiam, że Mejza na liście będzie. Inaczej nie inwestowałby tyle pieniędzy w kampanię. Czego bym jednak nie myślała o posłach PiS, to obecność Mejzy na listach byłaby dla nich poniżająca – kwituje.

U nas jak w rodzinie

Co istotne, świadomość tego problemu mają też politycy PiS. Mejza to dla obozu rządzącego mocno niewygodny temat, czego nie kryją sami politycy PiS. – Cały czas powtarzam, czy to w prasie, czy w radiu, że dopóki nie wyjaśnią się te wszystkie sprawy, nie może być mowy o miejscu na liście wyborczej – mówi Jerzy Materna, jeden z lubuskich posłów PiS podkreślając, że to jego osobista opinia, ale w każdej chwili może podporządkować się decyzjom z Nowogrodzkiej. – U nas jest jak w rodzinie. Czasami nie zgadzamy się z decyzjami ojca, ale w dalszym ciągu go kochamy – komentuje. – Według mnie, reakcja będzie prawidłowa – kwituje.

Materna zapytany o swoje miejsce na liście odpowiada „nie wiem”.

– Gdy listy będą ogłoszone, to wtedy wszystkiego się dowiemy – komentuje z kolei Elżbieta Rafalska, europosłanka PiS i podkreśla, że ma się to stać na początku września. A przypomnijmy, że na zgłoszenie list kandydatów na posłów i senatorów partie mają czas do 6 września. PiS prawdopodobnie zrobi to na ostatnią chwilę, co z pewnością nie jest na rękę Mejzie, ale pasuje partii, bo dopóki piłka w grze, Mejza będzie głosował tak, jak chce Kaczyński. Zresztą, nic tak nie cementuje sejmowej większości jak niepewność co do obecności czy miejsca na liście. Ostatnie głosowanie przed terminem na ogłoszenie list, odbędzie się 30 sierpnia.

Rafalska podkreśla, że rozmawiała o Mejzie z posłem Markiem Astem, liderem lubuskiego PiS, który jest odpowiedzialny za zgłaszanie kandydatów na listy. – Nic takiego nie słyszałam. Marek powiedział, że go nie zgłaszał – komentuje krótko.

Wiem, że napięcie rośnie

Co na to wszystko szef lubuskiego PiS i zaufany człowiek Jarosława Kaczyńskiego? – To są decyzje, które zapadną na poziomie centralnym – mówi Marek Ast. – Wszystko jest kwestią uzgodnień z Republikanami – komentuje i dodaje, że w jego kompetencji jest zgłaszanie tylko członków partii.

– Być może listy zobaczymy jeszcze pod koniec sierpnia. W każdym razie, na pewno zdążymy – mówi Ast. – Wiem, że napięcie i ciekawość rośnie – dodaje.

Czy rośnie też u samego posła Asta? Z pewnością. Jego pozycja w regionie od lat pozwalała mu dzierżyć wyborczą „jedynkę” na listach PiS. Teraz może się to zmienić, bo nieoficjalnie mówi się, że na Nowogrodzkiej chcą, by lokomotywą listy została urodzona we Wschowie Rafalska, dziś europosłanka, wcześniej minister rodziny, pracy i polityki społecznej w rządach Beaty Szydło oraz Mateusza Morawieckiego.

– Do tej pory byłem lubuską jedynką – przyznaje Ast. – Komitet polityczny podejmie decyzję – kwituje.

Ast podkreśla, że o aferach z Mejzą w roli głównej wie tyle, ile przeczyta w mediach.

Sam poseł Mejza nie odebrał od nas telefonu. Poprosił o sms-a. Nie odpisał jednak na nasze wiadomości.

Przypomnijmy, że afery z Mejzą w roli głównej wybuchły w listopadzie 2021 roku po publikacjach Szymona Jadczaka i Mateusza Ratajczaka na stronach Wirtualnej Polski.

Poznańska prokuratura prześwietla działalność Mejzy dotyczącą szkoleń, które firma posła miała organizować za pieniądze z Unii Europejskiej. Okazało się, że w dokumentacji są potężne braki. W sumie pracownicy Urzędu Marszałkowskiego zakwestionowali wypłatę blisko 700 tys. zł, a prokuratura zleciła agentom Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukanie domu rodziców Mejzy, gdzie zarejestrowana była jego spółka Future Wolves.

Z kolei prokuratura w Warszawie bada sprawę działalności spółki Vinci NeoClinic, która za 80 tys. dolarów miała leczyć nieuleczalne choroby, przy pomocy metod nie mających naukowych podstaw.

To tylko dwie największe afery. Dziennikarze WP opisywali też m.in. jak polityk podczas pandemii handlował maseczkami bez medycznych atestów.




Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content