Sensacyjne odkrycia w Gościkowie-Paradyżu. To jest jak podróż wehikułem czasu

Pocysterskie opactwo w Gościkowie – Paradyżu jest jednym z najlepiej zachowanych podobnych obiektów w Polsce i jednym z najcenniejszych lubuskich zabytków. Napisano o nim tomy fachowych rozpraw, ale naukowcy dopisują do tej księgi wciąż nowe rozdziały. O ostatnich odkryciach archeologów mówią wprost: to sensacja.

– Mówimy o sensacji dlatego, że historycy datują początki klasztoru na lata 30. Lub 40. XIII wieku – mówi Arkadiusz Michalak, dyrektor Muzeum Archeologicznego Środkowego Nadodrza. – O tych początkach, nie wiedzieliśmy zbyt wiele, szczególnie w kontekście architektury tego obiektu. Tylko to, że w pierwszej kolejności powstał kościół. Później zakładano, że równie wczesną metrykę mają krużganki. Natomiast nie wiedzieliśmy nic o zabudowaniach wokół klasztoru, w których mieli mieszkać mnisi. W trakcie badań, które prowadzimy od ubiegłego roku, udało się stwierdzić obecność nieznanego, nie występującego w źródłach skrzydła w części południowej, którego geneza sięga XIII wieku, czyli właśnie początków klasztoru.

Opactwo paradyskie było pośrednią filią opactwa w Marimond, a opactwem macierzystym był niemiecki Lehnin. Cystersów z położonego w pobliskiej Brandenburgii Lehnina sprowadził do Gościkowa, za zgodą księcia wielkopolskiego Władysława Odonica i biskupa poznańskiego Pawła, wojewoda poznański Bronisz z rodu Doliwów. 29 stycznia 1230 wystawiono dokument fundacyjny, w którym precyzyjnie określono miejsce powstania przyszłego opactwa – wieś Gastecove.

Coraz głębiej w historię

Nowe ustalenia są o tyle istotne, że badania architektoniczne prowadzone były dotychczas głównie w obrębie kościoła, który jest całkiem dobrze rozpoznany. Natomiast jeśli chodzi o zabudowania klasztorne, to wiadomo niewiele. Pod koniec lat 90. niewielkie badania archeologiczne były tu prowadzone, ale przyniosły znikome rezultaty. Wykazały różne fazy budowy związane bardziej z okresem późniejszym po przebudowie klasztoru, przy nadawaniu mu formy barokowej. Natomiast o fazie gotyckiej, czyli początkach funkcjonowania klasztoru, wiedzieliśmy bardzo niewiele.

– Te nasze badania rzucają zupełnie nowe światło na temat wyglądu obiektu, a co ciekawsze, udało nam się w wykopach zlokalizowanych po stronie zachodniej odsłonić ślady pozostałości przedlokacyjnego osadnictwa słowiańskiego – dodaje Michalak. – Do tej pory sądzono, że klasztor powstał na tzw. surowym korzeniu i w momencie, kiedy Bronisz osadzał tu cystersów i wydał mnichom ten dokument lokacyjny nic tutaj nie było. Okazuje się, że mamy ślady osadnictwa XII i XIII wieku na co wskazuje ceramika i inne zabytki różne, między innymi łączki skroniowo.

Jedno jest pewne. Głównym celem sprowadzenia tutaj cystersów przez Bronisza był rozwój gospodarczy tego terenu. Cystersi świetnie radzili sobie z zagospodarowywaniem nowych obszarów, a tutaj była rubież państwa polskiego i oni mieli za zadanie w pewien sposób ucywilizować ją gospodarczo.

Jaką funkcję pełniły obiekty?

– Niestety nie znaleźliśmy karteczki z napisem, że był tu skład wina lub piwa – żartuje historyk architektury Andrzej Legendziewicz. – Możemy się domyślać, ale wymaga to oczywiście dalszych szczegółowych badań. Wchodząc na taki obiekt odkrywamy jego historię, nie znając tego, co było przed nami. Paradyż to taki paradoks. Z jednej strony pomnik historii, jeden z najlepiej zachowanych zespołów klasztornych w Polsce. Z drugiej tak naprawdę, parafrazując, to pewnego rodzaju terra incognita. Co mogę powiedzieć? Bardzo dobry warsztat ludzi, którzy to budowali. To było zrobione na wysokim poziomie technicznym. Oczywiście jak na połowę XIII wieku. Obiekty pełniły zapewne funkcję magazynową. Jak widzimy jest przyziemie. Bierzemy też pod uwagę układ i koryto pobliskiej rzeki.

Słowem obiekty były zapewne przeznaczone do przechowywania towarów, którym wilgoć nie przeszkadzała. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że obiekt powstał w drugiej połowie XIII wieku, oznacza to wielkie znaczenie nie tylko dla historii opactwa, ale i historii regionu.

Odkopane i… zasypane

To kolejny przypadek, gdy archeolodzy wbili łopaty i natychmiast okazuje się, że mamy sensację. Czy to oznacza, że Lubuskie jest słabo przebadane archeologicznie?

– Dziś badania związane są zwykle z inwestycjami – mówi Barbara Bielinis-Kopeć, lubuska wojewódzka konserwator zabytków. – W ich ramach wykonuje się również badania archeologiczne, bo każde przysłowiowe wbicie łopaty w ziemię, wiąże się z tym, że możemy na coś natrafić. Proszę spojrzeć, te obiekty nie znajdują się wcale głęboko i prace są związane z termomodernizacją klasztoru. Nagle pojawiają się relikty XIII-wiecznego klasztoru. To pokazuje, jak ważną rolę odgrywają badania archeologiczne. Nie możemy ich wszędzie prowadzić, bo one mają zawsze charakter niszczący, bo to, co z ziemi się wydobywa, usuwa się z tego miejsca. Tu za jakiś czas wróci normalny teren porośnięty trawą, ale to, co zostało pod ziemią. Nie zostanie zniszczone, będzie udokumentowane.

Teraz naukowcy będą szukali powiązań odkopanych obiektów z zabudowaniami klasztornymi, co pozwoli powiedzieć więcej zarówno o historii obiektu, jak i zwyczajach cystersów.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content