Zakola i meandry. Maski opadły (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
Andrzej Flügel: To, co w przemówieniu do swoich wyznawców wygadywał prezes, było już kompletnym odlotem
Napuszone miny w czasie orędzia, mówienie o wnikliwej analizie, udawanie bezstronnej głowy państwa… Do tego bezczelne kuszenie PSL, mianowanie ich posła marszałkiem seniorem. Wyglądało to tragicznie! – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan ani przez chwilę nie wierzył, że prezydent wzniesie się ponad interes swojej partii i zgodnie z logiką i wynikiem wyborów desygnuje na premiera szefa największego ugrupowania opozycyjnego.

Czy on, doktor prawa w końcu, i jego ambitny minister, ponoć mający na niego największy wpływ, nie obawiają się, że śmieszność tłumaczenia Polakom, że premier Morawiecki w nowych warunkach sejmowych może utworzyć rząd, który uzyska większość, przebije ich oddanie partii po męczeniu nas sobą przez ostatnie osiem lat? A te napuszone miny w czasie telewizyjnego orędzia, to mówienie o wnikliwej analizie, to udawanie bezstronnej głowy państwa, która jest niezależna od jakiejś naleciałości partyjnej? Do tego bezczelne kuszenie PSL, mianowanie ich posła marszałkiem seniorem. Przecież wyglądało to tragicznie! Było sztuczne i naciągane. Czy oni tego nie widzą?

Pewnie widzą, ale interes ich partii jest ważniejszy niż wszystko inne, nawet wizerunkowa klęska, bo przecież kluczenie prezydenta i przeciąganie agonii rządzenia jego formacji jest aż nadto widoczne. To są po prostu sztuczki, kuglowanie i kombinowanie, oczywiście zgodne z prawem. Tylko co z tego?

Zresztą wszyscy, którzy dotychczas rządzili, zajmowali fajne posady, mieli profity, sterowali propagandą, już niczego nie udają. Jadą bez trzymanki, by jeszcze zrobić sobie dobrze, zapewnić zapas konfitur na długą polityczną zimę, usunąć ślady swoich niecnych poczynań, dać sobie czas, by wyczyścić swoje poletko, rozdać swoim tyle, ile się da, a jak się uda – zapewnić sobie solidne odprawy. W sumie nie powinniśmy się dziwić. Przecież maski opadały im już dawno, ale teraz to już na dobre.

Przy okazji narażają się na śmieszność, gadając o tym, że montują koalicję, ale nie potrafią powiedzieć, z kim i kiedy. Największymi kawalarzami okazali się reżimowi dziennikarze, którzy wezwali ludność do obrony niezależności mediów. Coś pięknego. To tak, jakby byłego kasiarza zrobić dyrektorem banku, a kiedy pojawiły się głosy, żeby go zwolnić, bo to nie wypada, żeby niegdysiejszy włamywacz kierował bankiem, ogłosić petycję w jego obronie.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content