Zakola i meandry. Kiedyś to byli jajcarze! (FELIETON)

Mężczyzna przy stoliku
Andrzej Flügel: Dla pana prezydent nieważna jest prawda, ale interes polityczny. Niestety...
Łażenie po dachu posła prawicy, który wcześniej wsławił się falą hejtu na przeciwników politycznych, nie jest wcale śmieszne – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan przypomniał sobie, jak przed laty pewien kandydat na polityka, ale głównie jajcarz, mówił ludziom, zachęcając ich do głosowania na niego, że jeśli go wybiorą, to „lepiej nie będzie, ale śmieszniej na pewno”. Ludziska jednak nie chcieli sprawdzić, a szkoda, bo mogło być ciekawie…

Jednak pojawiali się od czasu do czasu goście, którzy potrafili rozbawić publikę nie tylko na ulicy Wiejskiej, ale w całym kraju. Pewien poseł lewicy w dyskusji na temat przydzielenia koncesji znanej stacji radiowej z Torunia tak zaczął wypowiedź: „Radio Ma- (tu chrząknął niczym prosiaczek) -ryja” i dalej już normalnie mówił, jakie ma zdanie w tej sprawie, a przerywały mu okrzyki oburzenia prawicy. Nie trzeba przypominać, jakie rozległo się wycie po prawej stronie, a poseł został niemal wyklęty z anteny.

Inny wybraniec narodu wystąpił z inicjatywną, żeby na lekcjach religii w szkole zabronić mówienia uczniom o znanym fragmencie Pisma Świętego, w którym Jezus chodzi sobie po wodzie, szokując przyglądających się mu uczniów. Poseł tłumaczył, że ten fragment, rozpowszechniony w szkołach, może skłonić młodzież do naśladownictwa i być przyczyną utonięć, bo przecież po wodzie nie da się chodzić. Kolejny zainspirowany podobnym przekazem postulował, żeby zakazać opowiadania młodzieży szkolnej, jak to Jezus kiedyś zamienił wodę w wino, bo może to sprzyjać rozpijaniu juniorów, ewentualnie nakłaniać ich do samodzielnej produkcji i konsumowaniu alkoholu, a stąd już tylko krok do nałogu. Kolejny żartowniś całkiem poważnie z trybuny pytał, jak się ma picie wina przez księży podczas mszy świętej do zakazu promowania alkoholu. Przecież kapłan na oczach tłumów wypija wino, co może skłonić wiernych, żeby zaraz po mszy go naśladować i nie skończyć na jednym kielichu.

To byli prawdziwi jajcarze, przy czym łażenie po dachu posła prawicy, który wcześniej wsławił się falą hejtu na przeciwników politycznych, nie jest wcale śmieszne. Pan Bogdan przypomniał sobie, że kiedyś na jakimś rajdzie studenckim jego kolega po ostrej imprezie wlazł na dach schroniska położonego nad przepaścią i udawał kota, przeraźliwie miaucząc. Karą zastosowaną przez właściciela był zakaz zatrzymywania się w tym schronisku przez studentów z jego uczelni na bodaj rok.

Gdyby udało się coś takiego zastosować wobec tego posła, byłoby fajnie…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content