Zakola i meandry. Imagine (FELIETON)

Zakola i Meandry. Andrzej Flugel
Zakola i Meandry. Andrzej Flugel
Redaktor Babiarz stał się w jednej chwili kolejnym pisowskim męczennikiem, złotymi ustami katolików, sztandarową postacią fundamentalistów i piewcą prawdy – pisze Andrzej Flügel w felietonie „Zakola i meandry”.

Pan Bogdan po burzy, jaka rozpętała się po kapitalnej inauguracji igrzysk olimpijskich w Paryżu, pomyślał sobie, jakim trzeba być ignorantem i przedstawicielem strasznego zaścianka, żeby w wizji artystycznej, rzekomo nawiązującej do obrazu „Ostatnia wieczerza” Leonarda da Vinci, doszukiwać się ataku na chrześcijaństwo.

Co musi siedzieć w głowie znanego dziennikarza komentującego uroczystość inauguracji, jeśli w pięknej, ponadczasowej piosence Johna Lennona „Imagine” widzi nawiązanie i zachętę do komunizmu?

Utwór niezapomnianego i nieodżałowanego, nie tylko dla pana Bogdana, ale i kilku kolejnych pokoleń fanów, ma dziś 53 lata. Jego przesłanie, być może naiwne i utopijnie – mówiące o pokoju, równości między ludźmi, w świecie, gdzie nie ma piekła, nieba i wojen, a panuje miłość i wzajemny szacunek – jest stale aktualne. Przez ostatnie lata wielokrotnie śpiewano go na wielkich imprezach, kiedy trzeba było nawiązać do pokoju, równości i wzajemnego szacunku.

Oczywiście, takie przesłanie jest solą w oku fundamentalistów na czele z hierarchami Kościoła katolickiego. Z tym już dawno pan Bogdan się pogodził, ale żeby redaktor pozwolił sobie publicznie na taką interpretację? To już dramat. Inna sprawa, że ów redaktor należał do czołowych żołnierzy poprzedniego prezesa i wszyscy pamiętają, jak pięknie witał go na telewizyjnych schodach, pełen uśmiechów i duserów. Biorąc choćby tylko to pod uwagę, szefostwo telewizji wcześniej mogło wyciągnąć wnioski. Teraz zareagowało, jak się wydaje, zbyt nerwowo i za ostro. Wystarczyło, żeby uświadomiono mu, żeby interpretację i szukanie komunizmu tam, gdzie go nie ma, zostawił dla siebie i skupił się na komentowaniu lekkiej atletyki, na czym rzeczywiście się zna.

A tak zrobiła się ogólnopolska zadyma. Redaktor Babiarz stał się w jednej chwili kolejnym pisowskim męczennikiem, złotymi ustami katolików, sztandarową postacią fundamentalistów i piewcą prawdy.

Reasumując, panu Bogdanowi ceremonia otwarcia się podobała. Pewnie, że niektórych mogła szokować – jak piszą – „baba z brodą”, ale całość tego przedsięwzięcia na czele z ową tak szokującą Polaków brodatą babą to była wizja artystyczna.

Na tle tego wspaniałego widowiska, pięknych pieśni i całego przekazu to były drobiazgi. Liczyło się przesłanie, czyli szlachetna rywalizacja, pokój, szacunek między ludźmi.

I tyle…

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content