Słona cena, którą płaci natura

Komentarz Magdalena Podhajecka
Komentarz Magdalena Podhajecka

600 kilogramów to na przykład dorosły hipopotam, sześć pralek, dwa pianina albo 24 opony samochodowe. 600 kilogramów to też ryby wyłowione z Odry w ciągu zaledwie kilku dni w czerwcu. W jednej z podgłogowskich miejscowości.

Temat złotej algi, która rozwija się w słonych wodach, jest (powiedzmy) powszechnie znany. Inaczej ma się kwestia tego, skąd w ogóle w Odrze tyle soli. Greenpeace udowodniło, że powodem są zrzuty wód kopalnianych.

Podczas katastrofy dwa lata temu zakwit algi zabił w Odrze połowę życia. Instytucje państwowe nie zrobiły nic, by ratować Odrę i inne polskie rzeki. Temat ucichł, ale rzeka nagle nie wróciła do normalności i raczej już nigdy nie wróci. Bierność w obliczu tego kryzysu jest długiem, który spłaca natura, ale i nas będzie on słono kosztował.

Zeszłoroczna ustawa o „rewitalizacji” Odry jedynie go pogłębia. Mimo kilku zapisów, które wydają się dobrymi rozwiązaniami, większość inwestycji, które miały pomóc Odrze, jest sprzeczna choćby z ogólną wiedzą na temat funkcjonowania ekosystemów rzecznych, nie wspominając już o wiedzy specjalistycznej. Bo jak ustawa, nad której projektem pracował między innymi jeden z głównych zanieczyszczających i zasalających Odrę, miałaby przedkładać reanimowanie ekosystemu ponad interes tej jednej z największych polskich spółek? Kto natomiast nie został dopuszczony do głosu? Lokalne samorządy, mieszkańcy nadodrzańskich województw, koła wędkarskie czy naukowcy, którzy od lat badają ekosystem rzeki. Temat ponownie wypływa, a premier zapowiada „podjęcie działań, które będą skuteczne”.

W przeciwnym razie w tej grze interesów zawsze przegranymi będziemy my.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content