Mariusz Herbut, dyrektor Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Zielonej Górze, odpisał na nasze zapytanie, że “premii” nie dostał. Czym więc było blisko 37 tys. zł, które podzielił między siebie dwuosobowy zarząd?
Pod koniec marca „Fakt” donosił o sutych premiach, jakie otrzymali w zeszłym roku prezesi Wojewódzkich Funduszy Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wśród nagrodzonych byli m.in. szefowie funduszy z województw nadodrzańskich, także z lubuskiego, gdzie minione lato upłynęło pod znakiem katastrofy ekologicznej na Odrze (pisaliśmy o tym TUTAJ, powołując się na TEN artykuł).
– Szef Mariusz Herbut i jego zastępca Ireneusz Madej podzielili między siebie 36 tys. 56 zł. Do tego dyrektorzy w zielonogórskim funduszu dostali łącznie 17 tys. 518 zł. Również tam nikt nie chce wytłumaczyć, za co konkretnie były nagrody – czytamy.
Dziennik zamiennie używał słów „nagroda” i „premia”. Kontekst był jednak jeden. Powołując się na artykuł Faktu zapytaliśmy fundusz, w drodze dostępu do informacji publicznej, jakie konkretnie kwoty otrzymali obaj prezesi i jakie były uzasadnienia przyznania premii.
Okazało się, że władze funduszu lubią łapać za słówka.
W odpowiedzi czytamy: – Prezes Zarządu WFOSiGW w Zielonej Górze Pan Mariusz Herbut oraz Z-ca Prezesa Ireneusz Madej nie otrzymali w roku 2022 żadnych premii (pisownia oryginalna – red.).
Mejla z odpowiedzią dostaliśmy 17 kwietnia, choć na piśmie widnieje data 12 kwietnia.
400 tys. zł na ekosystem Odry
Przy okazji pytaliśmy też o kwoty, jakie fundusz zamierza przeznaczyć na niwelowanie skutków katastrofy na Odrze. W odpowiedzi czytamy, że w 2023 roku na dofinansowania zwrotne zatwierdzono 50 mln zł, na bezzwrotne ponad 10,7 mln zł. – W ramach programu własnego pn. „Odbudowa ekosystemu i różnorodności biologicznej rzeki Odry”, fundusz planuje przeznaczyć kwotę 400 tys. zł – czytamy.
To nie jest pytanie do mnie
Mariusz Herbut gościł na ostatniej sesji lubuskiego sejmiku, gdzie omawiał działalność funduszu. Z możliwości zadawania pytań skorzystała radna Aleksandra Mrozek. Radna, w kontekście dużej rozbieżności posiadanych danych, pytała o to, ile na lubuskim odcinku Odry mamy zrzutów ścieków.
– To pytanie nie powinno być kierowane do mnie. My jesteśmy instytucją, która ma całkowicie inne kompetencje – mówił Herbut sugerując, że to pytania od Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. My jesteśmy instytucją finansującą różne zadania – wyjaśniał.
Radna Mrozek stwierdziła, że to odbijanie piłeczki i fundusz, finansując odbudowę ekosystemu Odry, powinien wiedzieć, ile źródeł ją zatruwa.