Toksykolog dr Jakub Duszczyk: – Mieszkańcy Przylepu w dniu pożaru powinni być ewakuowani (WIDEO)

Rozmowa z toksykologiem

Czy mieszkańcy Przylepu powinni zostać ewakuowani po pożarze i wybuchu toksycznych odpadów? Co było największym zagrożeniem dla zdrowia ludzi, a co będzie miało długofalowe konsekwencje? Jak niebezpieczne są pozostałości po pożarze? Czy słowa wojewody o bezpieczeństwie mieszkańców były odpowiedzialne? Czy mówienie o „lubuskim Czarnobylu” jest histerią, czy może są podstawy do takich sformułowań?

Rozmowa z dr. Jakubem Duszczykiem – chemikiem, toksykologiem, specjalistą Inżynierii Ochrony Środowiska.

Czy mieszkańcy Przylepu, zaraz po wybuchu pożaru, powinni zostać kategorycznie ewakuowani?

Tak. To jest moje zdanie i moja opinia. Powinni zostać okresowo przesiedleni, chociaż na jeden, dwa dni, gdzieś w bezpieczne miejsce. Nie sądzę, że nie można było, na szybko, zorganizować jakiejś sali gimnastycznej. Drugą kwestią jest to, że w takich przypadkach zawsze powinna zadziałać zasada prewencji. Jeżeli nie wiem, co się dzieje, nie wiem z czym mam do czynienia, to lepiej dmuchać na zimne, by później nikt nie zarzucił mi, że czegoś nie dopełniłem. Jeżeli okazałoby się, że zagrożenia nie było to przecież nic wielkiego by się nie stało, ale miałbym czyste sumienie, że dopełniłem wszystkich obowiązków i zapewniłem wszystkim bezpieczeństwo. W takich przypadkach na pierwszym miejscu mus być bezpieczeństwo i zdrowie, a  nie pieniądze.

Co stanowiło największe zagrożenie dla mieszkańców w trakcie pożaru, do momentu jego ugaszenia?

Produkty spalania, czyli produkty gazowe, bo one zawierają najwięcej tych najgroźniejszych substancji, bo są to lotne substancje, czyli łatwo migrujące przez błony komórkowe. Po drugie, te produkty gazowe zawierają w sobie również pyły i te pyły mogliśmy zaobserwować. Jeżeli widzimy czarny dym palących się materiałów to na pewno zawiera on w sobie sadzę. Sadza, jako praktycznie czysty węgiel, ma strukturę porowatą, która chłonie wszystkie substancje toksyczne i niesie je ze sobą. Mieszkańcy byli narażeni przede wszystkim na pyły, które zawierają w sobie różnego rodzaju węglowodory, np. metale ciężkie.

„Nie było ani jednego momentu, w którym zdrowie lub życie mieszkańców byłoby zagrożone” – mówił wojewoda lubuski dzień po wybuchu składowiska. Czy takie słowa były odpowiedzialne?

Nie za bardzo, bo od razu zakładamy, że nic takiego się nie stało i nie ma zagrożenia. Widzimy palące się niebezpieczne odpady i stwierdzamy, że nie ma zagrożenia? To jest bezpieczne stwierdzenie dla osoby, które te słowa wypowiada, ale dla mieszkańców jest to żadna informacja. Jeżeli ktoś nas zapewnia, że palące odpady nie zagrażają środowisku i zdrowiu to można stwierdzić, że jest to kłamstwo. Na jakiej podstawie padają takie stwierdzenia, skoro nie wiem, co tam się znajdowało, nie mam wyników badań? Z drugiej strony jest jeszcze logika i będę to powtarzał. Jeżeli ktoś spala w domu, w swoim piecu, kilka plastikowych butelek, czego oczywiście nie pochwalam, to przychodzi straż miejska i nakłada mandat z uwagi na potężne zagrożenie dla środowiska i skażenie powietrza. Co mają stwierdzić teraz ludzie, którzy taki mandat dostali, jeżeli tutaj spaleniu uległo ok. 5 tysięcy ton odpadów i polityk mówi, że żadnego zagrożenie nie ma?

Jakie długofalowe konsekwencje dla zdrowia mieszkańców może mieć ta katastrofa?

Tutaj działa bardzo wiele czynników. Może to oznaczać, że ludzie, ci mieszkańcy, mogą zachorować szybciej na pewne jednostki chorobowe. To jest kwestia długofalowych i odwleczonych w czasie skutków zdrowotnych, które odczuwalne mogą być za kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat. Taki pożar na pewno może przyczynić się do różnych chorób. Tego typu odpady, jeżeli ulegają spaleniu  i zawierają one w sobie aromatyczne i wielopierścieniowe węglowodory i mieszkańcy byli na ich działanie wystawieni to nie miało to pozytywnego skutku…

Jeśli ktoś mówi o lubuskim Czarnobylu, to przesadza i histeryzuje czy są podstawy, by takich porównań używać?

W Czarnobylu mieliśmy informację, jaka substancja i jakie pierwiastki się tam znajdowały. Tutaj nie mamy takich informacji, więc nie jest to przesada. Tak naprawdę do końca nie wiemy, co tam się znajdowało i nie wiemy jakie jest skażenie. Druga kwestia jest taka, w jaki sposób służby prowadzą monitoring środowiskowy i w jakim kierunku. Stwierdzenie o lokalnym Czarnobylu nie jest przesadnym, bo nie mamy relatywnych badań, które w takich przypadkach powinny być upubliczniane.

Cała rozmowa:

Udostępnij:

Więcej artykułów

Zakola i meandry. Andrzej Flügel

Nasze Alcatraz

Dziś, w dobie szybkości informacji, górę wzięło dziennikarstwo telefoniczne i mailowe. Nie szukamy świadków, nie pogłębiamy sprawy. Przykładem jest brawurowa próba ucieczki z zielonogórskiego aresztu

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Przejdź do treści