Prosto z Paryża: Michał Jeliński liczył na ten medal. I poleca kaszankę olimpijską!

Kobieta i dwóch mężczyzn w czasie rozmowy
Michał Jeliński w Domu Polskim w Paryżu chętnie rozmawiał z uczestnikami lubuskiej misji gospodarczej
Oni pływają bardzo szybko, są pewni siebie, są bardzo mocni i liczymy, że będą walczyć z sukcesem o medal olimpijski – mówił nam Michał Jeliński dzień przed finałowym startem wioślarskiej czwórki podwójnej na igrzyskach w Paryżu. Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski i Fabian Barański w środę przytulili brąz!

Michała Jelińskiego, mistrza olimpijskiego w wioślarskiej czwórce podwójnej z Pekinu (2008) w barwach AZS AWF Gorzów, spotkaliśmy we wtorek (30 lipca) w Domu Polskim w Paryżu. Porozmawialiśmy chwilkę o jego ukochanej dyscyplinie sportu i klubie, który reprezentował przez lata. 44-letni dziś Jeliński przyznał, że bardzo liczy na medal swoich młodszych kolegów. I nie przeliczył się! Nazajutrz Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski i Fabian Barański sięgnęli po brąz. To trzeci medal dla Polski na igrzyskach w Paryżu.

Rozmowa z Michałem Jelińskim, byłym wioślarzem AZS AWF Gorzów

W jakiej roli występuje pan w Paryżu?

Cieszę się bardzo, że jestem po raz czwarty na igrzyskach olimpijskich. Po raz pierwszy nie jestem jako zawodnik. Wspieram tutaj usilnie naszą reprezentację olimpijską, naszych wioślarzy, jestem zastępcą dyrektora sportowego. Ale też jestem tutaj z naszym sponsorem, który wspiera wioślarstwo już od siedmiu sezonów, a także polski ruch olimpijski.

Czego możemy się spodziewać po polskich wioślarzach?

W środę jest dla nas kluczowy dzień, bo zarówno nasza dwójka podwójna dziewcząt Martyna [Radosz – red.] i Kasia [Wełna] walczą o finał olimpijski, a nasi panowie, czwórka podwójna, już walczą o olimpijski medal. I tutaj nie ma co owijać w bawełnę – nasi panowie przyjechali tutaj jako faworyci i kandydaci do medalu. Przedbiegi pokazały, że są w dobrej formie, aczkolwiek jeszcze parę rzeczy było do poprawy. Startowałem trzy razy na igrzyskach, tak że wyobrażam sobie, co jest w ich głowach. To jest oczywiście i napięcie, i ogromny stres. Ale myślę, że na tym poziomie trzeba umieć to wyważyć. Oni są mistrzami świata, brązowymi medalistami z zeszłego roku, pływają bardzo szybko, są pewni siebie, są bardzo mocni i liczymy, że będą walczyć z sukcesem o medal olimpijski.

Trudniej opanować nerwy i emocje, kiedy na igrzyskach się startuje, czy będąc w takiej roli, w jakiej jest pan dziś?

Nie ukrywam, że rola zawodnika na pewno jest trudniejsza. Nie ma o czym mówić. Jako zawodników interesuje nas przygotowanie się do głównej imprezy. Wszystkie rzeczy dookoła nas nie interesują. Adam Korol jako prezes, teraz z tej drugiej strony, podkreśla, że wie, jaka to jest odpowiedzialność, która na nim ciążyła. Zapewnienie kompletnych przygotowań, które nasza federacja miała. Myślę, że zawodnicy wykorzystali to do końca i liczymy oczywiście na ten medal, bo to jest właśnie ukoronowanie tej ciężkiej pracy, której oczywiście nie widać. Wy jako kibice, wy jako dziennikarze widzicie ten piękny akcent olimpijski, ale nie widać tej ciężkiej pracy na co dzień, właściwie trenowania przez 11 miesięcy w roku, w różnych warunkach, bo to oczywiście nie tylko przy pięknej pogodzie i nie tylko w okolicach olimpijskich. To szara, ciężka praca, którą wykonujemy w domach, w warunkach klubowych, na zgrupowaniach. Oczywiście kontuzje, różne przygody zdrowotne, sytuacje osobiste, bo każdy z nas ma rodzinę, życie poza sportem – tego nie da się wyłączyć. I to jest właśnie piękne, że przychodzą igrzyska, moment ostatecznego rozliczenia i bardzo liczymy, że panowie spełnią swoje marzenia, a dziewczyny pokonają kolejny etap i wejdą do finału olimpijskiego.

AZS AWF Gorzów nie ma tym razem swojego reprezentanta w wioślarstwie, ale ma za to dwoje kajakarzy. Na co stać Annę Puławską i Wiktora Głazunowa?

Ktoś bardzo mądrze powiedział, że nie po to się trenuje i nie po to się przyjeżdża na igrzyska, żeby być statystą. Myślę, że zarówno Ania, jak i Wiktor będą się starać walczyć o olimpijskie medale. Ania przez ostatnie lata udowadniała, że stać ją z dziewczynami z kajakowej dwójki i z czwórki na bardzo dużo. Liczymy więc na medale, pewnie nawet nie tylko jeden. I to jest fajne, że sukcesy lubuskiego sportu, gorzowskiego AZS-u AWF-u są kontynuowane. Nie tylko medale wioślarzy, także kajakarzy – i oby tak było dalej. Myślę, że to jest wspaniała rzecz, że tak możemy jako zawodnicy, a teraz jako działacze reprezentować nasze środowisko, nasze województwo na arenie olimpijskiej. Jest mi bardzo miło, że w Domu Polskim spotykam przedstawicieli województwa lubuskiego. Czuję się jak w domu i to jest świetne. Trzymamy kciuki za lubuskich sportowców, za polskich zawodników i liczymy na jeszcze wiele medali.

W Domu Polskim można skosztować lubuskich produktów tradycyjnych i regionalnych. Czego pan próbował i jak smakował?

W warunkach, gdzie jest prawie 40 stopni w cieniu, przede wszystkim zaczyna się od napojów. Ale też oczywiście nie omieszkałem spróbować tych pysznych potraw. Naprawdę robi wrażenie kaszanka, robi wrażenie pasztet z dzika. Niby rzeczy takie… Szczególnie kaszanka, która wydaje się produktem dość powszechnym, ale w takim wydaniu może być produktem olimpijskim, nie tak daleko od wieży Eiffla, robi naprawdę niesamowite wrażenie. Polecam każdemu!

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content