A na rozstajach lubuskich dróg stanęły szubienice

Szprotawscy pasjonaci historii nie zwalniają. Dotychczas w regionie mieliśmy jedną „słynną” szubienicę w Trzebielu. Regionalista Maciej Boryna jest przekonany, że druga znajdowała się w podszprotawskiej Borowinie.

Jednak zacznijmy od Trzebiela. Wyobraźmy sobie górujące nad okolicą wzgórze. Tuż obok skrzyżowania uczęszczanych szlaków. Na wzgórzu stoi szubienica, na której wisi… Brrr. Horror? Tego rodzaju widok miał znaczenie prewencyjne. Dziś w tym miejscu znajdziemy kamienny krąg. W XVI wieku właśnie tutaj stała szubienica. To prawdziwy unikat, w Polsce ocalało raptem kilka śladów po podobnych konstrukcjach.

Najpowszechniejszą formą wykonania kary śmierci od czasów średniowiecza, aż po nowożytność było ścięcie mieczem i właśnie powieszenie na szubienicy. Ten drugi sposób sklasyfikowano jako “karę złodziejską”, która odbierała skazańcowi honor i dobre imię. Hańbiła także rodzinę. Śmierć na szubienicy była zarezerwowana przede wszystkim dla sprawców dużych kradzieży, rozboju, buntu i zdrady. Na szubienicę mógł pójść jedynie mężczyzna. Panie za podobne zbrodnie ścinano, topiono lub zakopywano żywcem.

Rys. trzebiel.pl

Dlaczego miejsce kaźni było tak wyeksponowane? Powieszenie było karą o ogromnym znaczeniu prewencyjnym. Zwłoki skazańców pozostawiano na szubienice do kolejnej egzekucji lub aż się rozpadły. Nad wzgórzem krążyły stada wron i kruków…

Wyrok za konia

W bogatym zbiorze starych szprotawskich legend szprotawscy regionaliści znaleźli opowieść o Górze Szubienicznej pod Borowiną. Według niej wzniesienie to znajdowało się w tak zwanym zagajniku myśliwskim, nieopodal drogi do Dzikowic i wyrobiska piasku należącego do rolnika Gustava Weidnera. Oto pewnego dnia podążał tą drogą handlarz koni z Bolesławca, który zmierzał na targ koński do Kożuchowa. Widząc na szubienicy dwóch powieszonych za kradzież, zawołał w ich stronę szyderczo – „Znajdzie się tam miejsce i dla mnie?”. Tuż przed Kożuchowem natknął się na bezpańskiego konia, którego złapał i powlókł na targ, pragnąc oddać znajdę prawowitemu właścicielowi. Jak tylko wszedł do miasta, zaraz zrobiła się wrzawa, że tego konia ukradł. I na nic zdały się rozpaczliwe tłumaczenia handlarza. Został pojmany i powieszony na szubienicy pod Borowiną.

Fot. Przed wojną Trebiel był ładnym miasteczkiem. Archiwum UZ

Na skrzyżowaniu dróg

Jak przypuszczają regionaliści, w średniowieczu mogło funkcjonować tu miejsce straceń. Zresztą legenda pojawia się w różnych źródłach z lekko zmienioną treścią.

– Był to czas licznie opisywanych napadów i rabunków – przekonuje Boryna. – Borowina leży na trasie z Bolesławca do Kożuchowa, a przed Borowiną znajduje się wieś Dzikowice. Pomiędzy miejscowościami wyróżniają się wzgórza i do jednego z nich zapewne odnosi się legenda o Górze Szubienicznej.

Fot. Czy tą drogą podążał nieszczęsny kupiec? Fot. Maciej Boryna

Nawiasem mówiąc, nie jest to jedyny lubuski zabytek średniowiecznego sądownictwa. W zielonogórskim muzeum znajdziemy bogaty zbiór przedmiotów związanych z procesami czarownic, ale też kamienie pokutne. Po całym regionie rozsiane są krzyże pokutne, a w Starym Strączu znajdziemy… sędziowską ławę. Tak, okazały płaski kamień leżący przy okazałym drzewie to miejsce, gdzie odbywały się sądowe procesy.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content