Zielonogórski raper Rademenez, czyli Radosławm Blonkowski, w listopadzie ubiegłego roku pobił rekord rekord Guinnessa na najdłuższy freestyle na świecie, rapując bez przerwy przez 36 godzin, między innymi… na temat Lubuskiego.
W rozmowie w studiu LCI Rademenez przyznał, że chociaż jego rekord został oficjalnie przyjęty w połowie grudnia, dopiero niedawno otrzymał certyfikat potwierdzający, że wydarzenie zostało wpisane do Księgi Rekordów Guinnessa. Poprzedni rekord należał do George’a Watsky’ego znanego jako Watsky, który w 2020 w Los Angeles rapował nieprzerwanie przez ponad 33 godziny. Zanim pojawił się pomysł pobicia rekordu, Rademenez zaczął od rapowania przez 4 godziny, potem przez 12 godzin – oba wyniki zostały zgłoszone do rekordu Polski, chociaż raper sam o sobie mówi, że jest „samotnym wilkiem w Polsce” jeśli chodzi o tę dziedzinę, czyli nie ma konkurencji. – Nie wiem czy to takie trudne, czy nikt inny nie chciał tego zrobić – mówił z uśmiechem Rademenez.
BREAK THE BORDER 3 – RADEMENEZ VS 36H
Rap na ratunek
– Ważną rzeczą jak dla mnie było przygotowane sportowe – powiedział Rademenz zapytany o to, jak trenował przed 36-godzinnym występem. – Doskonale wiedziałem na kanwie tych wcześniejszych rekordów i wydarzeń, które realizowałem w takim długim maratonie freestyle’owym, że trzeba na to przygotować ciało i głowę. Raper opowiedział treningach z trenerem personalnym, ćwiczył także kickboxing. Założył sobie, że będzie to walka sportowa = 3 rundy po 12 godzin, jak walka bokserska. – Musiałem się przygotować mentalnie na walkę w szczególności samym sobą, bo trzeba wszystkie kryzysy przeboleć i iść dalej – mówił raper. Oprócz przygotowania sportowego, Rademenez odwiedzał odbywał także wizyty w komorze tlenowe, żeby przyspieszyć regenerację organizmu, stosował suplementację witaminową. A najtrudniejszą rzeczą, jak sam przyznał, nie do przejścia, to… gardło, czyli walka o głos, a raczej o to, żeby go nie stracić i uszkodzić przez wielogodzinne rapowanie.
Pokonać bariery
Jako swoją inspirację przy przygotowywaniu się do rekordu Rademenz wymienił nie tylko muzyków, ale również… rekordzistów z różnych dziedzin sportu, np. takich jak Brytyjczyk Ross Edgley, który jako pierwszy człowiek opłynął wpław całą Wielką Brytanię. – Można pokonać bariery własnych – podkreślał Rademenez. -Wymaga dużego przygotowania i samozaparcia w trakcie, ale zaprogramowałem się, że ja to zrobię; zaprogramowałem się na te 36 godzin.
Zanim pobił rekord świata w rapowaniu przez 36 godzin, zielonogórski raper podjął się też innego, niesamowitego wyczynu, który wprawdzie nie został nigdzie oficjalnie zgłoszony jako rekord, ale jest nie mniej ważnym (a dla niektórych pewnie najważniejszym) dokonaniem w jego karierze. Dokładnie rok temu Rademenez wpadł na pomysł, że skoro wspominany już poprzedni rekordzista świata Whatsky zbierał podczas maratonu środki na utrzymanie swojego zespołu, to można również w Polsce zorganizować zbiórkę – na najdroższy lek świata chorej na SMA Ani Orłowskiej z Zielonej Góry. Rademenez rapował przez 24 godziny, a jego występ wsparł i pozwolił nagłośnić zbiórkę, o której zrobiło się głośno w ogólnopolskich mediach. Udało się wtedy zebrać ogromną kwotę (83 tys. złotych), a Ani, jej chorobie i o wyczynie Rademeneza zrobiło się głośno w całym kraju.
Raper nie kryje radości, że rodzicom Ani udało się zebrać całą kwotę i dziewczynka otrzymała najdroższy lek świata, ale nie kryje też obudzenia, że taka sytuacja w ogóle ma miejsce:
– Martwi mnie to i denerwuje, to wstyd, że lek nie jest refundowany – mówił ostro raper. – To klapa i blamaż służby zdrowia, ponieważ w innych krajach to leczenie jest refundowane.