Jacek Frątczak: W Stali są podstawy do optymizmu. W Falubazie brakuje mocnej karty (WIDEO)

Gestykulujący mężczyzna
Myślę, że jeszcze sporo pracy jest przed Patrickiem Hansenem. No i z całą pewnością bardzo duże problemy sprzętowe i z wejściem w sezon ma Anders Thomsen - uważa Jacek Frątczak
Gorzowianie są jeszcze poza formą, a sukces z niedzieli zawdzięczają perfekcyjnej formie Bartka Zmarzlika. W Falubazie rozczarowuje mnie Max Fricke, to jedyny zawodnik ze stawki Grand Prix w pierwszej lidze – ocenia Jacek Frątczak. Z żużlowym ekspertem i komentatorem, który był gościem w telewizyjnym studiu Lubuskiego Centrum Informacyjnego, rozmawiał Andrzej Flügel.

Jak ocenia pan początek sezonu? Coś pana zaskoczyło?

Dużo rzeczy nas zaskakuje. Kluby tłumaczą to pogodą, bo ona rzeczywiście jest dość przewrotna. Na początku marca mieliśmy pełną wiosnę, a dzisiaj mamy końcówkę kwietnia i znacznie gorsze warunki. To mocno zaskakuje przede wszystkim zawodników, dlatego że mniej więcej wiem, jak przygotowują sprzęt tunerzy. Oni też patrzą na prognozę pogody i pogodę, dlatego że zasilanie hamowni przede wszystkim jest w oparciu o temperaturę i powietrze z zewnątrz. Chodzi o to, że jeżeli rzeczywiście na poziomie hamowni sprawdzamy wykresy zachowania mocy w stosunku do różnych parametrów obrotu, to musi być to powietrze takie, które występuje na zawodach.

I tutaj widzę, że jest problem. I tutaj upatrywałbym też całą masę różnych kłopotów poszczególnych zawodników, bo hamowane silniki na początku marca, w innej temperaturze – dzisiaj po prostu nie działają. To jest kwestia fizyki. I może się zdarzyć tak rzeczywiście, że te silniki są na dzisiaj znacznie, ale to znacznie za mocne. I to powoduje, że cała masa zawodników, którzy świetnie wypadali w sparingach, teraz ma problemy, a to się przekłada na ich zdobycze punktowe.

Z całą pewnością mocnym akcentem sezon rozpoczęła drużyna z Grudziądza, która w mojej ocenie powinna walczyć o utrzymanie z Ostrowem. Z kolei ostrowianie mocno mnie rozczarowują, ponieważ liczyłem na to, że jednak będą w stanie wyszarpać punkty w starciu z grudziądzanami, natomiast mam takie wrażenie, że tam trochę cwaniactwa brakuje. Jak później dotarły do nas wiarygodne informacje, była opcja przełożenia pierwszego meczu w Ostrowie na inny termin i patrząc na to z punktu widzenia osoby, która ma doświadczenie w prowadzeniu zespołu, to robiłbym wszystko, żeby tego meczu w tym terminie nie pojechać. Wiadomo, jakiego kalibru to był mecz.

Ale show wielkie miało być!

No właśnie. I teraz jest pytanie, gdzie jest sport, gdzie jest show i gdzie jest polityka jeszcze. Myślę, że problem polega na tym – patrząc teraz na tę sytuację w Ostrowie – że tam za dużo chyba jest polityki w tym wszystkim, a za mało sportu. Tam jest duży nacisk z urzędu miasta, który zainwestował – co prawda nie swoje, tylko publiczne pieniądze – w remont stadionu i chodziło o to, żeby było ładnie. Natomiast kibice dzisiaj już pokazują, manifestują to liczbą kupowanych biletów, że jednak wynik sportowy jest najważniejszy.

Nas, oczywiście, interesują dwa lubuskie kluby. Zacznijmy od Stali Gorzów, która jeździ w ekstralidze. W niedzielę wygrała swój pierwszy mecz. Wszystkie trzy pojedynki na styk. To oznacza, że ta liga się wyrównała i to jest równanie w górę?

Po części tak, natomiast uważam, że gorzowianie są jeszcze poza formą. Tak naprawdę sukces z niedzieli zawdzięczają perfekcyjnej formie Bartka Zmarzlika, bo przyjmijmy scenariusz taki, w którym Bartek nie robi 15, a 13 punktów i mecz jest do tyłu. Natomiast on pojechał perfekcyjnie, a to pokazuje jednak mimo wszystko, że są pewne rezerwy, bo bardzo słabe wejście w sezon do tej pory miał Martin Vaculik. To są te kwestie sprzętowe, bo ten chłopak się nie oduczył jeździć, to jest świetny zawodnik – zresztą, w meczu niedzielnym pokazywał to na trasie i w momencie, kiedy był szybki, to rzeczywiście był skuteczny.

Myślę, że jeszcze sporo pracy jest przed Patrickiem Hansenem, do którego mam szczególny sentyment, ale jednak mimo wszystko to jest ekstraliga – i on też nie będzie jechał równo po 7-8 punktów. No i z całą pewnością bardzo duże problemy sprzętowe i z wejściem w sezon ma Anders Thomsen. Myślę, że tutaj było też dużo szczęścia w przypadku gorzowian, bo ta porażka, czyli niewygranie trzeciego meczu, wisiała w powietrzu. Ale biorąc pod uwagę Andersa, Patricka i przede wszystkim to, co ruszyło u Martina, i oczekiwanie na start Oskara Palucha – są podstawy do optymizmu. Tam potencjał jest.

Przechodzimy do drugiej lubuskiej drużyny – Falubaz Zielona Góra.

Tutaj przede wszystkim brakuje takiej mocnej karty pod tytułem „Piotr Protasiewicz”. Ale wiemy, z jakich powodów i Piotrek sam o tym mówi, że jednak męczy się. To jest trochę tak, jak z analogią wejścia w mecz – jak się dobrze wejdzie w mecz, w sezon, to jedzie się na tej fali, buduje się formę, pewność siebie, wówczas wiadomo, jak konfigurować ten sprzęt, bo jest po prostu czucie. Natomiast w przypadku Piotra mamy kompletnie zaburzone wejście w sezon – kontuzja nieprzyjemna, presja czasu, presja też wynikająca z tych zmian pogodowych… Czyli Piotr jest niewjechany w sezon i to widać. Jego punktów zdecydowanie brakuje, brakowało bardzo mocno w starciu z Gnieznem. Ale mimo tego braku punktów Piotra myślę, że drużyna, która aspiruje do miana potentata ligi, powinna sobie spokojnie poradzić, a sobie nie poradziła.

Zwycięstwo, też wymęczone, w Niemczech… Zresztą, wyrwane punkty już zostają, to jest sukces. O tym meczu trzeba szybko zapomnieć, tam nie da się wyciągnąć jakichś specjalnych wniosków. Mecz do zapomnienia, ważne, że są dwa punkty. Natomiast muszę powiedzieć, że mnie rozczarowuje osobiście Max Fricke. To jest jedyny zawodnik ze stawki Grand Prix w pierwszej lidze, a na ten moment jedzie zdecydowanie poniżej swoich możliwości.

Udostępnij:

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content