Kiedy wojna się skończy, wrócimy do domu

Alina (od prawej) i Dasza wierzą w zwycięstwo Ukwainy
Opowieść Aliny i Daszy, uchodźczyń wojennych z Ukrainy. Spotkaliśmy je w centrum pomocowy w Biurze Zamiejscowym Urzędu Marszałkowskiego z siedzibą w Gorzowie Wlkp. Opowiedziały nam swoją historię.

Nasza historia, jak i dla całej Ukrainy, zaczęła się 24 lutego 2022 roku. Obudziliśmy się od wybuchów, dźwięków syren i wiadomości, że Rosja zaatakowała Ukrainę. Wojna się rozpoczęła. O 5 rano wyglądałam przez okno – miasto było zadymione, ludzie panikowali, wszyscy wybiegali z walizkami, torbami, wsiadali do samochodów i jechali w nieznane. Dziecko spało, a ja zaczęłam zbierać dokumenty i potrzebne rzeczy.Nasza rodzina wyjechała w bezpieczne miejsce na Ukrainę, gdzie, jak nam się wówczas wydawało, będzie spokojnie, bez syren i wybuchów.


Pośpiech, strach, niedowierzanie…


Mieliśmy bardzo długą i trudną drogę. Ogromne korki, kolejki na stacjach benzynowych. Po drodze widzieliśmy, jak jeździ sprzęt wojskowy: czołgi, ciężarówki, wyrzutnie rakiet. Patrzyłyśmy na to i nie mogłyśmy uwierzyć własnym oczom. Nie chciałyśmy zaakceptować faktu, że zaczęła się prawdziwa wojna. Codziennie czytając wiadomości baliśmy się zasypiać, kilka razy w nocy biegaliśmy do piwnicy. Budziliśmy dzieci w środku nocy, ubieraliśmy je szybko i schodziliśmy do zimnej, wilgotnej piwnicy. Płakaliśmy, baliśmy się i nie rozumieliśmy, co się dzieje.


Ucieczka


Tydzień po takim przeżyciach, postanowiłyśmy wywieźć dzieci z Ukrainy. Trudno było opuścić rodzinę i bliskich. Postanowiłyśmy wsiąść do pociągu. Po przyjeździe do Lwowa stałyśmy w kolejce, padało – zmokłyśmy, ale nasza kolej nie nadeszła. Ja, moja koleżanka i nasze dzieci wsiadłyśmy do autobusu i pojechałyśmy do granicy z Polską. Tam też było dużo ludzi, stałyśmy w kolejce 15-20 godzin. W tym czasie ludzie bardzo zmarzli, tracili przytomność, byli zabierani karetkami, wpadali w panikę z zimna, głodu. Chciałyśmy podziękować Wolontariuszom za przyniesienie nam jedzenia, gorącej herbaty i koców, aby nam było ciepło.


Polska – spokój i dach

Kiedy przyjechałyśmy do Gorzowa Wielkopolskiego, powitała nas i zakwaterowała wspaniała i życzliwa osoba, pani Anna. Dziękujemy jej za wszystko, co dla nas robi. Wierzymy, że w Polsce jest wielu takich dobrodusznych ludzi. Pomogła nam załatwić wszystkie potrzebne nam dokumenty, pomogła dzieciom zabrać je do przedszkola. Wszędzie tam, gdzie pojawiają się trudności. Wszyscy tutaj traktują nas bardzo dobrze, ludzie są bardzo mili i wyrozumiali. Dzieci chodzą tu do przedszkola. Mamy gdzie mieszkać, mamy świadczenia.


Ale?


Wciąż tęsknimy za naszą ukochaną Ukrainą i naszymi bliskimi, za domem, jakikolwiek by nie był. Dziękujemy, że nas miło przyjęliście, ale nie oczekujcie od wszystkich, że tu zostaną. Chcemy odbudować nasz kraj.

Kiedy wojna się skończy, na pewno wrócimy do naszego domu.

Udostępnij:

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin

Więcej artykułów

Wyślij wiadomość

Wyślij wiadomość

Skip to content